"Tylko zegar stary imię zna, Jakie Anioł Czasu ma - Imię, które wielką ciszą brzmi: Icyk, Bejnisz, Dawid, Eliasz, Szem, Jeszajahu, Menachem, Ethel, Sara, Mani, Cwi...
Te imiona nadaj mi."
/fr. piosenki J.Steczkowskiej "Ma-ko maszme-lon"/
Wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie, bez pisemnej zgody autorki.
Oto paćka pierogowa*, czyli farsz do ruskich bez ciasta (ukłon w stronę redukcji węglowodanów). Mówiąc ładniej - pierogi zdekonstruowane, trochę jak cała ateistyczna Wigilia.
Znajomej, która tłumaczyła kilka odcinków zawdzięczam namiar na “Shtisel” - serial o życiu ortodoksyjnych Żydów. To film fabularny, który przypomina trochę dokument.
Polecam, bo jest uroczy, klimatyczny, no i bardzo, bardzo żydowski. Sporo można się z niego dowiedzieć.
Lubię wyłapywać judaistyczne smaczki… niebieski i czerwony napis nad zlewem, niełatwy los aguny… - fragment filmu -
Panie rozmawiają w jidysz. Języku Żydów aszkenazyjskich, który najłatwiej zdefiniować tak: alfabet hebrajski, słownictwo (głównie) niemieckie, gramatyka słowiańska. A na końcu wypowiedzi usłyszycie swojskie “kasze”.
Słyszeliście już może o zjawisku przemocy filosemickiej? Badają je Elżbieta Janicka i Tomasz Żukowski. Najkrócej mówiąc chodzi o to, że - powodowani dobrymi intencjami filosemici swoimi działaniami (książki, filmy, akcje w przestrzeni publicznej) wpisują się w dyskurs antysemicki.
Niedawno brałam udział w arcyciekawym spotkaniu z Elżbietą Janicką w Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie. Krytyka objęła m.in. filmy “Po-lin” i “Idę”, akcje Betlejewskiego “Tęsknię za Tobą, Żydzie” i “Płonie stodoła”, świetlną rekonstrukcję gettowego mostu nad Chłodną, Dom Kereta.
“Co jest nie tak z tym Domem Kereta?” - zapytał ktoś z widowni. “Wszystko” - odpowiedziała Janicka.
- najmniejszy dom świata - symbol haniebnych warunków życia, upokorzenia - symbol pariasa - dom - symbol braku intymności (teatr cieni podczas korzystania z toalety) - dom bez adresu - dom - szczelina deratacyjna w murze, pomiędzy dwiema kamienicami: przedwojenną żydowską i powojennym blokiem - dom na miejscu wysypiska śmieci - makabryczna rekonstrukcja kryjówki żydowskiej - ironiczna wersja daru dla pisarza (np. Sienkiewicz otrzymał pałac w Oblęgorku, Żeromski mieszkanie na Zamku Królewskim w Warszawie) - dom jako dar (popatrz, jacy jesteśmy dobrzy, wyciągamy rękę do pojednania) - dar dla Żyda z poczuciem humoru - dar dla Żyda, którego bliscy stracili fabryki, domy i ich wyposażenie - Żyd powinien się odwdzięczyć deklaracją, że w Polsce nie ma antysemityzmu - bliscy Kereta przeżyli Holokaust w Polsce: ojciec ukrywał się w dziurze po stronie aryjskiej, ciocię zabili Polacy, babcia seksem opłacała kryjówkę u Polaka
Lubię sztukę współczesną, bo… można przy niej pofantazjować interpretacyjnie.
Oto Mojżesz z głową Marksa Krzysztofa M. Bednarskiego:
A oto moje fantazje: - W końcu i tak dopadnie cię jakaś ideologia. - Mit Żydokomuny. - Każdy ma taką Ziemię Obiecaną, na jaką zasłużył. - Sztuka cię wyzwoli! - W teorii wszystko brzmi pięknie.
“Opór” to tytuł niepozornej rzeźby, prezentowanej aktualnie w MOCAK-u. Wyobraża współcześnie ubranego młodego chłopaka strzelającego z procy. Skojarzenia z Dawidem i Goliatem nasuwają się same.
W sumie… nic szczególnego.
Sprawa nabiera rumieńców wraz z osobą artysty. Twórcą “Oporu” jest Ahmad Canaan - Palestyńczyk mieszkający w Izraelu.
Drogi Mario, pozwól proszę, że po dedykowanej mi przed laty “Psychologii”, to właśnie ten wiersz uznam za “swój”. A co do Sary… Myślę, że wspólnie ją odnaleźliśmy…
“Trudnym dla Żydów krajem jest Polska. I może Żydzi są też trudni dla Polski. Uwalniam cię, kraju mego dzieciństwa, od swej obecności i czuję się uwolniona od twej obecności we mnie.” /Dvora Schreibaum, fr. “Na szczyt samotnej góry”/
Żeby to było takie proste...
W 1941 roku Dvora wraz z rodziną uciekła z Polski do Palestyny. W Izraelu została uznanym psychologiem klinicznym, możliwe zatem, że poradziła sobie z każdym problemem.
Setna, ano setna - rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Napiszę to sobie wyraźnie, na wypadek ponownej lektury posta za kilkanaście, lub więcej lat.
Toast pełen troski… Wzniesiony winem, choć może trzeba było tytułową setką.
Wino - szlachetny trunek, Wolność - kruchy skarb. Za Wolność jako wartość - owszem, za obecną Polskę - nie bardzo.
Relacji polsko-żydowskich z pewnością nie symbolizuje czysta kartka papieru. Biała plama też nie, na szczęście.
W 2018 roku wypadają dwie ważne rocznice: setna odzyskania przez Polskę niepodległości i siedemdziesiąta powstania państwa Izrael. Z tej okazji oba kraje wyemitują wspólny znaczek pocztowy.
W pewną piękną, słoneczną sobotę przemierzałam spacerowym krokiem ulicę Augustiańską. Zza nie zasuniętej firanki w lokalu na parterze dostrzegłam hebrajskie litery na ścianie.
Przy guziku domofonu “Przedszkole” - krótko i na temat.
To Żydowski Niepubliczny Punkt Przedszkolny organizacji Chabad Lubawicz w Krakowie.
Niełatwo było zrobić poniższe zdjęcia. Poszczególne przedstawienia “Tańca śmierci” są nieduże, a obraz wisi wysoko, w dodatku na bocznej ścianie. Wprawdzie w kameralnie usytuowanej kaplicy, za to odgrodzonej od reszty kościoła ażurową kratą.
Potrzeba było łutu szczęścia, a okazał się nim przypadkowy chrzest. Odbywający się tam, gdzie trzeba - w kaplicy św. Anny kościoła Bernardynów w Krakowie.
Chrzest to nie ślub - nie trwa długo. Przeczekaliśmy uroczystość, gratulacje, liczne zdjęcia. W końcu mogliśmy zrobić własne, bynajmniej nie sielsko-anielskie.
“Sprośni Turcy Brzydcy Żydzi Jak się wami Śmierć nie hydzi Na Żydowskie nie dba Smrody Z dzikiemi skacze Narody.”
Kraków nie jest niechlubnym wyjątkiem. O innych antysemickich przedstawieniach w polskich kościołach pisałam tutaj i tutaj.
To nie będzie bajka z happy endem, ani nawet opowiastka hagiograficzna.
Tuż przed Wielkanocą 1475 roku ginie mały chłopiec. Oskarżenie pada na Żydów. Kilkanaście osób zostaje poddanych torturom i spalonych na stosie. Kult Szymonka doprowadza do ogłoszenia go błogosławionym. Kilkaset lat później wychodzi na jaw, że to kościół katolicki był winny zbrodni.
O Szymonku - symbolu skandalu, rychło zapomniano...
Tak światowo nazywał się tarnowski hotel, wybudowany w 1913 roku, własność Estery i Majera Weissów.
Dziś lśni odnowionym blaskiem i… krzyczy pustką po dawnych bywalcach.
Oprócz bogato zdobionej fasady warto zwrócić uwagę na mezuzę, Gwiazdę Dawida, nazwisko właściciela zapisane alfabetem hebrajskim, pamiątkową tablicę, oraz przyklejone do szyby przedwojenne zdjęcie hotelu.
Prawie czuję zapach potraw serwowanych w usytuowanej niegdyś na parterze restauracji...
Jest żydowskie haiku (sama stworzyłam ów gatunek:), jest i żydowskie etegami! Klasyczna japońska, ręcznie malowana pocztówka przedstawia zazwyczaj rośliny, owoce, warzywa i krótkie życzenia, wyrażane często bez okazji, zwykle w formie zwięzłej sentencji. Podczas tegorocznej Nocy Synagog dostałam:
Bardzo lubię stare framugi… Framugi niosą obietnicę i skrywają sekret. Jak choćby ta prezentowana w Muzeum Narodowym w Krakowie, na wystawie “Z drugiej strony rzeczy. Polski dizajn po roku 1989.”
To fragment dużego, rozpoznawalnego projektu-misji Heleny Czernek i Aleksandra Prugara z MI POLIN - “Mezuza z tego domu”.
Współczesna, odlana w brązie mezuza z historycznym śladem po mezuzie z domu przy ulicy Brzeskiej 18/7 w Warszawie…
Słyszeliście o niekonwencjonalnej i nieinwazyjnej metodzie rekrutacyjnej, którą na własny użytek nazwałam “Gwiazdą w pracy”?
:)
Elementem stroju rekrutera staje się np. Gwiazda Dawida (lub inny rozpoznawalny i “kontrowersyjny” symbol). Najlepiej w postaci widocznego (oczywiście bez przesady) elementu biżuterii.
I co? I nic. Wisi sobie taki naszyjnik na szyi, a rozmowa toczy się jak zwykle.
Sensu metody tłumaczyć nie muszę, gdyby jednak…
O poglądy, postawy, stosunek do hołubionego przez korporacje ‘diversity’ (a mówiąc po ludzku - szacunku do drugiego człowieka) pytać wprost nie wolno. Jak zatem zbadać, czy ktoś nie ma z tym problemu?
… czyli rzecz o Arturze Szyku, który bardzo, ale to bardzo nie lubił Adolfa Hitlera. Walczył z nim - rzec można - środkami artystycznymi, namiętnie karykaturując.
Parszywej gęby nie mogło zabraknąć nawet w sztandarowym dziele rysownika - Hagadzie na Pesach. W przypowieści o czterech synach, niegodziwca przedstawił w tyrolskim stroju i z charakterystycznym wąsikiem.
“Tora mówi o czterech synach: jeden jest mądry, drugi - niegodziwy, trzeci - naiwny, choć szlachetny, czwarty nie potrafi jeszcze zadać pytania.
Co mówi niegodziwy syn? Czym jest dla was ta uroczystość? Mówi „dla was”, a nie „dla nas”. Skoro wyłączył siebie z ogółu, zatem odrzucił główne zasady wiary. Masz więc dać mu nauczkę (dosłownie “stępić mu zęby”) odpowiadając: to wyraz wdzięczności za to, co uczynił dla mnie Bóg, gdy wychodziłem z Egiptu. „Dla mnie”, a nie „dla niego”. Gdyby on tam był, nie zostałby wybawiony.”
Straciłam szansę na zrobienie fajnego zdjęcia, zdjęcia w stylu - o, tego tutaj. Tym razem rzecz dotyczy ul. Dietla i napisu “Towary modne”. Jeszcze do niedawna tuż obok istniał sklepik z tkaninami; sklepik z uroczą wystawą, na której pyszniły się fikuśnie drapowane płótna, wełny, dżerseje, jedwabie.
Aparaty słuchowe ważniejsze niż “szmaty”. Mimo wszystko szkoda...
Moja nowa blogowa znajoma napisała: “Przeczytałam o brylancie. Ja biżuterii prawie nie noszę, ale mam taki mały schiz - nigdy nie przyjmuję, nie kupuję używanej. Zawsze sobie myślę, że stoi za nią jakiś dramat.”