wtorek, 27 lipca 2010

Nostalgicznie


Podróżując w sieci, zaglądając tu i tam, gubiąc się i odnajdując w labiryncie wirtualnych uliczek spotkałam wspaniałego malarza. Najpierw mignął mi portret Żyda w tałesie i kilka widoczków nieistniejących sztetli. Potem znalazłam - jak się okazało błędnie przypisane - nazwisko artysty, co na czas jakiś zmyliło trop. Po dłuższej wędrówce, zasięganiu języka i odrobinie szczęścia zastukałam do drzwi pewnej pracowni (czyt. weszłam na stronę
www). Jeden rzut oka na galerię prac rozwiał ostatnie wątpliwości. To on!

Andrzej Rzepkowski jest człowiekiem wszechstronnie utalentowanym. Z wykształcenia inżynier projektant, z pasji malarz i muzyk. Stąd główny nurt jego twórczości - "malarstwo jazzujące", czyli dynamiczne portrety koncertujących artystów. Mnie najbardziej zauroczyły obrazy o tematyce żydowskiej. Wciągnął spokój sielskich scenek ulicznych, uroda postaci kreślonych z wyczuciem i - takie odnoszę wrażenie - miłością, wszechobecna tęsknota za światem minionym. Nie znam się na farbach, lecz czy to nie siena palona dominuje w palecie artysty? Ceglasto-brązowa, intensywna barwa. A może to po prostu cynamon? :)

Kolory, nostalgia, przeszłość... Czy tego posta nie powinnam opublikować jesienią?

Bez tytułu.

Chełm.

Chłodny dzień.

Lubelskie podwórko.

Porozmawiajmy o wspomnieniach.

W pewnym miasteczku.

Wspólny interes.

Zaułek chełmski.

Na koniec moje cztery ulubione obrazy.

Kolacja. Zastanawiam się tylko, czy to rozpoczęcie Szabatu (dwie świece), czy Hawdala - jego zakończenie (jest besaminka, ale nie widzę charakterystycznej hawdalowej świecy).

Studiując.

W sklepie.

Światło i cień. Mam jednak własny tytuł dla tego obrazu: Szabat nieobecnych.

Już niebawem będę miała okazję osobiście zapytać artystę o sienę paloną i nie tylko :) Wypatrujcie relacji na Bobe Majse.

poniedziałek, 26 lipca 2010

Nieistnienie


Bojownik warszawskiego getta - Marek Edelman: "Miejsce, gdzie niegdyś było getto, staje się równą górą gruzów sięgających drugiego piętra".
Kat warszawskiego getta - Jürgen Stroop: "Żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie przestała istnieć".

Kadr pochodzi ze strony filmu "Miasto ruin" - pierwszej na świecie cyfrowej rekonstrukcji zniszczonej Warszawy.

sobota, 24 lipca 2010

Cynamonowa menora


Konkurs rozstrzygnięty! Prawidłowa odpowiedź to... cynamon :)

Zwycięzcy wyłonieni! Spośród trzech prawidłowych odpowiedzi została wylosowana pierwsza nagroda, którą otrzymuje Iza Jankowska. Przypomnę tylko, że jest nią oprowadzanie po żydowskim Kazimierzu, a także gadżety Bobe Majse (zakładki do książek i ulotka). Kolejne dwie nagrodzone osoby, które otrzymają drobiazgi Bobe Majse, to Kasia ino-ino i Anonimowa Ewa.

Konkurs nie był wcale taki łatwy, jak mogłoby się wydawać. Jestem pod wrażeniem Waszej kreatywności i urozmaiconych odpowiedzi. Choć błędna, jedna spodobała mi się szczególnie: glina. To bardzo judaistyczne skojarzenie, bo to i twierdze faraona budowane rękami zniewolonych w Egipcie Żydów, bo to i charoset na pamiątkę owej gliny spożywany podczas kolacji sederowej w Pesach, wreszcie golemowie stwarzani przez baal szemów... Dlatego postanowiłam, że Anonimowy Jakub, który jako jedyny udzielił takiej właśnie odpowiedzi, także otrzyma wspomniane już drobiazgi Bobe Majse.

Kochani, wszystkim nagrodzonym serdecznie gratuluję i proszę o kontakt na bobemajse@tandemja.pl

Dziękuję Wam bardzo, a niepocieszonym ;) obiecuję kolejną zabawę. Mam już pewien pomysł i od razu mogę zdradzić, że tym razem każdy, kto weźmie w niej udział, zakwalifikuje się do losowania nagród.

Pozdrawiam weekendowo!




poniedziałek, 19 lipca 2010

Aaron, Mojżesz i Źródło Miriam


Biblijne rodzeństwo: Aaron, Mojżesz i Miriam – opiekunowie ludu Izraela. Zgodnie z alfabetycznym układem haseł, czytelnik „Encyklopedii tradycji i legend żydowskich” spotyka się z nimi na początku, w środku i na końcu lektury. Są nie tylko kluczowymi postaciami, ale i dobrymi duchami książki Alana Untermana.


Aaron – pierwszy arcykapłan, zwolennik „białego kłamstwa” i „mniejszego zła”. Jako mediator skłóconych, każdą ze stron przepraszał w imieniu przeciwnika; bez jego wiedzy, za to skutecznie kładąc kres konfliktom. Zezwolił Izraelitom czcić posąg Złotego Cielca, przez co uchronił ich od grzechu zabicia arcykapłana.

Mojżesz – największy z proroków, wyprowadził lud Izraela z niewoli egipskiej i był jego przewodnikiem w 40-letniej wędrówce do Ziemi Obiecanej. Na Górze Synaj otrzymał od Boga Tablice Dekalogu.

Miriam – prorokini, jej imieniem nazwano cudowne źródło, które towarzyszyło Izraelitom w drodze do Ziemi Obiecanej. Jego wody miały smak wina, mleka, lub miodu i uzdrawiające właściwości.

Czerpanie ze źródła wiedzy o judaizmie, jakim niewątpliwie jest „Encyklopedia...”, pozwala osiągnąć wysoki poziom „wtajemniczenia”. Łatwiej przyjdzie to osobom, którym temat nie jest obcy. Każdy jednak może otworzyć „Encyklopedię...” w dowolnym miejscu i wybrać hasło, które zaskoczy go, lub zauroczy swoim brzmieniem i w ten sposób rozpocząć przygodę z judaizmem. Hatikwa, micwa, neszama jetera... Czy to przez skojarzenie z pszczołą, która usiadła na oparciu fotela, czy naprawdę poczułam w ciężkim, lipcowym powietrzu zapach miodu?


sobota, 17 lipca 2010

Cymes u Bobe Majse!


Na innych blogach nazywa się to 'candy', żeby jednak pozostać w klimacie Bobe Majse, niech będzie cymes:)


Postanowiłam - skromnie, ale bardzo serdecznie - podziękować Wam za nasze blogowe spotkania i rozmowy, Waszą obecność, wsparcie i poparcie... O rany, zaraz się z tego zrobi kampania wyborcza, a miał być tylko mały konkurs:) Zatem do rzeczy.

Uwaga, uwaga! Kto zgadnie w czym została (dodam, że przeze mnie i po wielu próbach:) narysowana poniższa menora?


Odpowiedzi bardzo proszę zostawiać w komentarzach pod tym postem, do przyszłego piątku, czyli 23 lipca 2010 włącznie.

I nagroda (dla pierwszej wylosowanej osoby, która zgadnie): oprowadzanie po żydowskim Kazimierzu (termin, nawet bardzo przyszłościowy, do uzgodnienia), oraz przygotowane wspólnie z Piotrem drobiazgi związane z Bobe Majse: ulotka i dwa rodzaje zakładek do książki.
Kolejne 2 wylosowane osoby otrzymają zestawy gadżetów j.w.

Zapraszam do zabawy i już jestem ciekawa Waszych odpowiedzi:)

Specjalne podziękowania pragnę przekazać Romie, Markosowi, ma.ol.su, Grażynie-Annie, Panu Szydełko, Jo-hanah z Wrzosowej Polany i komuś Anonimowemu. Spośród wielu wspaniałych i ciepłych komentarzy - Wasze zostały wybrane na ulotkę Bobe Majse, są bowiem żywym dowodem na to, że blog spełnił wszystkie stawiane mu przeze mnie oczekiwania.

Mazel tow!







środa, 14 lipca 2010

Stodoła


Rafał Betlejewski (artysta performer, autor m.in. projektu "Tęsknię za Tobą, Żydzie"): "W lipcu, w 69 rocznicę mordu w Jedwabnem, chcę spalić stodołę."

Zofia i Tadeusz Markiel: "Jeśli my, chrześcijanie, nie płoniemy ze wstydu za spalenie naszych Sąsiadów, niech przynajmniej w każdą rocznicę tej hańby płonie za nas stodoła!"

Dramat Żydów, do którego nawiązuje Rafał Betlejewski rozegrał się 10 lipca 1941 roku.
Wybudowana przez artystę we wsi Zawada stodoła spłonęła 11 lipca 2010.


wtorek, 13 lipca 2010

Ulica aryjska


Właśnie tak - "aryjska" z małej litery, bo po pierwsze to żadna nazwa własna, po drugie - więcej w tym określeniu wstydu niż dumy.


Do napisania tego posta zainspirowało mnie zdjęcie, które niedawno zrobił Piotr. Ot, spostrzegawczość, zabawa w kadrowanie i... zamiast "Kalwaryjska" jest "aryjska". To ciekawy zbieg okoliczności, bowiem w okresie istnienia krakowskiego getta ulica ta prowadziła prosto do jego głównej bramy, sama pozostając poza murem.

Gdy w okupowanej Europie Niemcy zaczęli tworzyć żydowskie dzielnice zamknięte, części miast niewchodzące w skład gett nazwane zostały stroną aryjską. Kto mieszkał po owej lepszej stronie?
- legalnie nie Żydzi
- jeśli Żydzi to w ukryciu, lub na tzw. fałszywych papierach
- sprawiedliwi, którzy ratowali Żydów
- szmalcownicy, którzy Żydów okradali z resztek dobytku w zamian za milczenie, lub denuncjowali, a nierzadko i jedno, i drugie

Aryjska część miasta była dla Żydów szalenie niebezpieczna, zwłaszcza dla obrzezanych mężczyzn, oraz osób o semickim typie urody. Stąd drugi hańbiący wojenny przymiotnik - "dobry" wygląd. Jasne włosy, niebieskie oczy, mały, zadarty nosek - kwintesencja "aryjskości".

Po aryjskiej stronie wciągano Żydów do bramy i kazano im zdejmować spodnie.
Po aryjskiej stronie trzeba się było wyrzec swojej wiary i udawać katolika.
Po aryjskiej stronie Żyda mogły zdradzić przerażone, albo smutne oczy.
Po aryjskiej stronie mieszkało się w bunkrach, piwnicach, ziemiankach, wnękach ścian za szafą, szafach.
Po aryjskiej stronie było się zdanym na łaskę innych.
Po aryjskiej stronie słyszało się... "Tego, co mówili, nie powtórzę." (Alina Margolis-Edelman)

Za cenę śmiertelnego strachu i niezliczonych upokorzeń strona aryjska oznaczała jednak życie.


sobota, 10 lipca 2010

Otwarte bramy Będzina


Wiele żydowskich śladów można jeszcze znaleźć w Będzinie - niewielkim miasteczku Zagłębia. Dziś skromne i zapomniane, przechowało je w prawie niezmienionym kształcie. Zielony skwer i parking tirów, które kiedyś były kirkutami, budynki z motywem menory na balustradach balkonów, kamień w kształcie tefilin w miejscu dawnej synagogi, zrujnowany przedwojenny dom rodziny Rutki Laskier - będzińskiej Anny Frank, pozostałości getta wraz z pomnikiem ku czci jego ofiar - to tylko część żydowskiej przeszłości miasteczka.


Jego wielki skarb stanowią liczne kuczki - "przyklejone" do odrapanych murów kamienic pomieszczenia, budowane przez Żydów w święto Sukot, upamiętniające czasy wędrówki przez pustynię, kiedy Żydzi mieszkali w szałasach. Wiele osób do dzisiaj myśli, że to gołębniki. Gdyby miały służyć ptakom, to chyba tylko rajskim - okazom równie rzadkim jak same kuczki.

Będzin to miasto otwartych bram. Bram kamienic o przedwojennej stolarce, równie pięknej, co zniszczonej, prowadzących na podwórka skrywające niejedną niespodziankę. Ot, choćby Synagogę Mizrachi, przez długie lata pełniącą funkcję komórki na węgiel. Jej imponujące polichromie odpadają dziś ze ścian, a sama modlitewnia zamknięta jest na cztery spusty. Przepraszam, jedną solidną kłódkę, ale czy to cokolwiek zmienia?

Jest i drugi - budujący przykład. Brama Cukermana - od frontu nosząca ślady swej dawnej świetności, od podwórza mocno rozbudowana kamienica, w której zachowała się niewielka żydowska modlitewnia, z równie okazałymi co w Mizrachi polichromiami. Zostały one wspaniale odrestaurowane i dzisiaj cieszą oko i serce licznych odwiedzających. Młodzi ludzie, którzy uratowali to miejsce, wynajmując je i utrzymując z własnych środków, a także zdobywając dotacje na remont, założyli Fundację Brama Cukermana - promującą żydowskie dziedzictwo Będzina.

Ci współcześni Strażnicy Pamięci są kontynuatorami dzieła Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. W Będzinie tytuł ten przyznano m.in. księdzu Mieczysławowi Zawadzkiemu, który w dniu podpalenia przez Niemców będzińskiej synagogi - 8 września 1939 roku otworzył uciekającym Żydom bramę kościoła, tym samym ratując im życie.

Jest jeszcze symboliczna brama, prowadząca na powszechnie dostępny, XIX-wieczny kirkut, przytulony do Góry Zamkowej - malowniczy i autentyczny, bo nie zmieniany ludzką ręką.

Te wszystkie miejsca czekają na Was, a także gościnność, wiedza i zaangażowanie Gospodarzy Bramy Cukermana. Kto wie, może i szklanka herbaty z cukrem?

Miejsce po nieistniejącym I kirkucie Będzina. Czy pod ławeczką z napisem VIP spoczywa rabin, albo cadyk?

Zrujnowany dom rodziny Rutki Laskier - będzińskiej Anny Frank.

Dawna dzielnica żydowska.

Nawiązania do motywu menory na balkonach żydowskich kamienic.

Współcześnie otynkowana kuczka.

Pozostałość kuczki.

Kuczka na dachu.

Kuczka.

Kuczka przerobiona na ganek domu.

Pomnik w kształcie tefilin postawiony na miejscu spalonej przez Niemców synagogi.

Żydowski szpital dla położnic. W czasie II wojny światowej służył ogółowi społeczności żydowskiej.

Brama prowadząca na XIX-wieczny kirkut na Górze Zamkowej.

Bardzo rzadki motyw sepulkralny. Macewy na macewie najprawdopodobniej wyobrażają kirkut na Górze Zamkowej.

Macewa pod drzewem w ujęciu litery szin. Pomysł i aranżacja Piotra. Zaimponował mi swoją wiedzą.

Pomnik na terenie dawnego będzińskiego getta.

Brama Cukermana od frontu.

Podwórko Bramy Cukermana.

Przedwojenne okno w Bramie Cukermana. Zauważcie jak ciekawie się otwiera.

Polichromia w Domu Modlitwy Cukermana. Menora i stoły pokładne.

Polichromia w Domu Modlitwy Cukermana. Instrumenty ze Świątyni Jerozolimskiej.

Polichromia z Domu Modlitwy Cukermana. Widoki Jerozolimy.

Jedna z tablic projektu Fundacji Brama Cukermana - Hurtownia Manufaktury.

Wszystkie opisane i pokazane na zdjęciach miejsca miałam okazję podziwiać podczas wspaniałego spaceru "Ukryte dziedzictwo. Śladami będzińskich Żydów", zorganizowanego przez Fundację Brama Cukermana w ramach tegorocznego krakowskiego Festiwalu Kultury Żydowskiej.

O wspomnianej w poście Rutce Laskier planuję oddzielny wpis.

środa, 7 lipca 2010

Grób Tory


Tytuł posta choć - jak się okaże - dosłowny, zaskakuje i intryguje, prawda?


Żydzi nie wyrzucają, ani nie palą - słowem nie niszczą - niekoszernych świętych tekstów liturgicznych. Oprócz Tory dotyczy to tefilin i mezuz, przy czym nie mam na myśli ich "obudowy" (skórzane pudełeczka przymocowywane do czoła i lewego ramienia, podłużny pojemniczek wieszany ukośnie na prawej framudze drzwi), ale zwitek (zwitki) pergaminu w środku. Kiedy ów pergamin staje się niekoszerny, inaczej trefny? Na przykład gdy nadgryzie go ząb czasu (że się tak patetycznie wyrażę), lub gdy sofer (pisarz) pomyli się przy przepisywaniu tekstu, rozmaże go, postawi - choćby jedną - za dużą, lub za małą literkę, albo nie zachowa odpowiedniego odstępu pomiędzy nimi. To wymagająca skupienia, mozolna praca, stąd też oddzielna funkcja / profesja j.w. Niekoszerne zwoje Tory i inne teksty są przechowywane (np. w skrzyniach w przedsionku synagogi), a gdy uzbiera się większa ich ilość, dokonywany jest pochówek na kirkucie, w specjalnie do tego celu przeznaczonym grobie.

Ktoś dociekliwy zapyta być może, jaki los spotyka kwitelech (karteczki z prośbami do Boga)? Cóż, leżą na grobach, moknąc w deszczu i blaknąc w słońcu, aż się rozpłyną, rozpadną... Choć los jest dla nich mniej łaskawy, także nie wolno ich wyrzucić, czy spalić. Te spod Ściany Płaczu, z uwagi na ich codzienne ogromne ilości, zakopuje się.

Przy okazji ciekawostka. Gdy na sztetl spadały nieszczęścia: pożary, zarazy, pogromy, skrupulatnie sprawdzano przechowywane w synagodze rodały (zwoje Tory) pod kątem ich trefności - ew. przyczyny bożego gniewu.

Kraków, kirkut przy ul. Miodowej. Grób tekstów liturgicznych, podobno nie jedyny na tym cmentarzu.

piątek, 2 lipca 2010

Lipowa 4


- Muzeum na miarę XXI wieeeeeku!

- Niezwykła multimedialna wystawa!
- Wehikuł czasu w Fabryce Schindlera!

Gdyby po ulicach miasta biegali jeszcze mali gazeciarze, okrzyki jak wyżej słychać byłoby w każdym zaułku. Gazeciarzy zastąpił internet, a co pisała prasa? - nie wiem. Najważniejsze, że po kilku latach intensywnych prac została udostępniona zwiedzającym stała wystawa "Kraków - czas okupacji 1939-1945" w najmłodszym krakowskim muzeum - Fabryce "Emalia" Oskara Schindlera przy ulicy Lipowej 4.

Przede mną trudne zadanie pochwalenia tego miejsca tak, jak na to zasługuje, bez popadania w egzaltację. Jeśli mi się nie uda - nie zrażajcie się, proszę i - mimo wszystko - idźcie na tę wystawę. Warto.

Wciągnie Was wir okupowanego miasta, z całym swoim tragizmem i... codziennością. Collegium Novum UJ w dniu Sonderaktion Krakau, swastyki na Adolf Hitler Platz, getto, w którym nigdy nie świeci słońce, obóz "Płaszów"... Mieszkanie działacza ruchu oporu, z podwójnym kredensem skrywającym broń, magazyn dóbr pożydowskich, gabinet Oskara Schindlera... Dworcowa poczekalnia, zakład fryzjerski, fotoplastykon... Polacy, Żydzi, Niemcy... Dopracowana do ostatniego szczegółu całość, w niezwykłej, teatralnej aranżacji. Obraz, światło, dźwięk.

Zgrabne zakończenie wystawy, po przedstawieniu wyzwolenia Krakowa przez Armię Czerwoną, stanowi Sala i Księga Wyborów, prezentująca moralne dylematy mieszkańców miasta. Zdrajcy i Sprawiedliwi. Zwiedzający mimowolnie stawia pytanie: kim byłbym, żyjąc w tamtym czasie? Pytanie, na które sytym i bezpiecznym odpowiadać nie tylko nie wypada, ale i nie wolno.

Na mapie w(W)ielkiego Krakowa
jest skromna ulica Lipowa...




Oznaczenie wagonu tramwajowego. Po lewej - wystawa księgarni.

Adolf Hitler Platz.

Mieszkanie w getcie.

Mieszkanie w getcie.

Gabinet Oskara Schindlera. Oryginalny eksponat - gipsowa mapa Europy.


Mieszkanie członka ruchu oporu.

Obóz "Płaszów".

Będziecie potrzebować:
- 15 zł. na bilet wstępu
- buteleczkę wody mineralnej
- min. 3 h wolnego czasu (im więcej, tym lepiej)

Link do strony muzeum.