Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 grudnia 2020

Jaś i Małgosia

 
U Włodka Goldkorna (“Osioł Mesjasza”) czytam, że baśń “Jaś i Małgosia” opowiada o pogromie.
 
Tytułowe rodzeństwo, porzucone w lesie przez ojca (za namową macochy) trafia do chatki okrutnej czarownicy, która pożera dzieci. Sprytnej dwójce udaje się jednak zabić wiedźmę, skraść jej złoto i wrócić do domu.

A teraz wersja niemieckiego filozofa Iringa Fetschera. “Żydówka, wykształcona i dobrze sytuowana, przyjmuje pod swój dach dwoje dzieci, ofiary przemocy domowej. Daje im, co może, a w zamian zostaje zabita, jej złoto zaś (żydowskie złoto) zostaje zagrabione.”

Zalądam do “Cudowne i pożyteczne” Bruno Bettelheima, pełnej edypalnych trudności, lęków oralnych, sublimacji pragnień - pojęć typowych dla wczesnej psychoanalizy.

Jakbym trzy różne bajki czytała...

 


Źródło


poniedziałek, 9 listopada 2020

Zagadka

 
“Bo nie ma ugody,

gdzie w jednym kraju żyją dwa żywe narody.

Pragnień im nie odejmiesz, ziemi im nie dodasz -

jeden musi ustąpić! - gość lub gospodarz!”


/Karol Hubert Rostworowski, “Antychryst”/


Co poetycko wyraził Rostworowski, w prozie propagował Amos Oz. Polecam zbiór esejów “Do fanatyków”. 
 

niedziela, 8 listopada 2020

Zbliżenie XVII

 
“(...) pewnego dnia w czterdziestym pierwszym albo drugim Jakub Szynkiewicz podniósł słuchawkę i powiedział: “Herr Minister, proszę nie łączyć Karaimów z Żydami. Nie są oni ludem semickim, należą do grupy turkijskiej. Jeśli ma pan wątpliwości, Herr Goebbels, proszę zlecić badania naukowe.”

/Bartosz Panek, “U nas każdy jest prorokiem”/

niedziela, 14 czerwca 2020

Czyta się!


W słońcu, na balkonie, przy szklaneczce czegoś dobrego...



piątek, 24 kwietnia 2020

Lekarz w czasach zarazy


Po obejrzeniu kolejnych Wiadomości wracam do lektury “Bibliotekarki z Auschwitz” i natrafiam na taki oto fragment:
 
“Mówi się, że jednym z dokonań doktora najwyżej cenionych przez komendanta Auschwitz Rudolfa Hössa było zlikwidowanie, pod koniec roku 1943, w Birkenau groźnego ogniska tyfusu, na który zdążyło już zapaść siedem tysięcy kobiet. Rozmnożenie się w barakach wszy groziło wybuchem niekontrolowanej epidemii. Mengele znalazł jednak rozwiązanie. Polecił wysłać do komory gazowej cały sześćsetosobowy barak żeński, a potem dokładnie pomieszczenie odkazić. Przed barakiem ustawiono balie i zestaw do dezynfekcji i kazano wszystkim kobietom z sąsiedniego baraku, nim zajmą czysty, poddać się najpierw odpowiedniemu zabiegowi. Później dezynfekcja została przeprowadzona w ich dawnym baraku i tak po kolei. W ten sposób udało się Mengelemu zapobiec rozszerzeniu epidemii. Władze gratulowały doktorowi, powstał nawet projekt odznaczenia go medalem…”

/”Bibliotekarka z Auschwitz”, Antonio G. Iturbe/

czwartek, 9 kwietnia 2020

Zbliżenie XVI


“Przyniósł mi daktyle. W dawnym życiu lubiliśmy ich dziwną słodycz, prawdziwą obietnicę orientalnego słońca. Teraz ledwie spróbowałam, a on jadł je powoli, jakby nigdy nic. Podłużne pestki delikatnie sadowił na serwetce. Był nie z tego świata. Siedział przy mnie, czasem dotykał ręki, ale nie czułam jego bliskości. Był osobny, nieobecny duchem. Czyżby nie wiedział, nie chciał wiedzieć, co się stało i dlaczego. Dlaczego ja targnęłam się na życie, jaka w tym jego rola i co to znaczy na przyszłość. Pierwszy raz tak dotkliwie poczułam, że mnie nie kocha. Że słowa, których używa w swoich barokowych wyznaniach, do prawdziwych uczuć mają się nijak, są co najwyżej ich groteskowymi cieniami. I że on tego wcale nie zauważa. Że niczego nie rozumie…”

/fr. książki “Narzeczona Schulza”, Agata Tuszyńska/

“Gdy wyzdrowiałam, natychmiast rzuciłam pracę w Warszawie i wróciłam do rodziców. Tam odwiedził mię Bruno. Okazał mi wiele troski, oddania, nawiózł fig i daktyli, które sam tak lubił, czuł się winny, zupełnie bezpodstawnie, bo był samą tylko dobrocią, a motywy, które kierowały jego wyborem, były “nie z tego świata”. Z choroby, z tej drugiej strony, wróciłam do życia zupełnie odmieniona. Oddaliłam się od Bruna o całe wieki. Nie czułam już nic, znikło całe uniesienie, w którym trwałam prawie cztery lata”.

/fr. listu Józefiny Szelińskiej do Jerzego Ficowskiego; “Księga listów”, Bruno Schulz/


Kraj pochodzenia - Izrael.

sobota, 28 marca 2020

Unorthodox


I tak siedzicie na Netflixie, prawda? Wystarczy zatem “przełączyć kanał” na mini serial 'Unorthodox' - inspirowany prawdziwą historią Deborah Feldman i jej książką pod tym samym tytułem.

Dwadzieścia trzy długie lata w wyjątkowo wymagającej satmarskiej społeczności chasydzkiej. Tyle wytrzymała Deborah. Najpierw pod czujnym okiem wychowujących ją dziadków i oschłych ciotek, później wybranego przez swatkę męża. Córka lesbijki i mężczyzny z deficytem umysłowym nie mogła przynieść chluby rodzinie. Nie tego zresztą oczekiwano od kobiety. Jedynie skromnego wypełniania roli żony i matki.

Deborah pragnęła więcej - o wiele więcej, niż potajemnego czytania książek i posiadania ładnych ubrań. Pragnęła “całego świata”, ze wszystkimi jego możliwościami.

Taka już chyba się urodziła. Z wewnętrzną niezgodą na otaczającą ją rzeczywistość i rządzące nią reguły. Z instynktem; płynącą z intelektu, obserwacji, logiki i zdrowego rozsądku mocą; siłą charakteru, by nie ulec, nie poddać się; wolą przetrwania na własnych zasadach. Wiedzą, czego chce, lub przynajmniej czego nie chce. Nic nie mogło pokrzyżować jej planów, stanąć na przeszkodzie tak silnej determinacji.

Pewnego razu wybrała się do centrum Nowego Jorku. Gdy pociąg wjechał na most - spojrzała w dół na szare, brudne ulice i dachy zaniedbanych kamienic Williamsburga - dzielnicy, w której mieszkała. Poczuła wyraźnie, że znalazła się “dość wysoko, by przezwyciężyć płytkość i miałkość tego miejsca”.

Do perfekcji opanowała sztukę chasydzkiej mimikry, a pod peruką zdołała ukryć znacznie więcej niż tylko prawdziwe włosy.

“Nie będę milczeć wiecznie. Pewnego dnia zacznę mówić i nigdy nie przestanę” - obiecała swojemu nowonarodzonemu synowi. Spełniła obietnicę. Jej efekt mamy przed sobą.

Wspomnienia Deborah Feldman to nie tylko przestroga przed opresyjnością religii. To także fascynująca podróż w głąb świata ultraortodoksji, do którego zarówno goje, jak i świeccy Żydzi nie mają wstępu. Wiedza książkowa nie może konkurować z osobistym losem - doświadczeniami, często bardzo intymnymi, którymi Autorka tak szczerze dzieli się z czytelnikiem.

Chasydzka feministka - jak sama siebie nazwała - uświadamia nam, że różnorodność jest wielką wartością, pod warunkiem, że nie łamie niczyjej wolności. Wolności w jej najważniejszym aspekcie - samostanowienia o sobie.

Paradoksalnie, przeklęta przez “swoich” Deborah zastosowała się jedynie do mądrych i pięknych słów z Talmudu: “Jeżeli nie ja dla mnie - kto dla mnie? (...) A jeśli nie teraz - to kiedy?”* /Hilel Starszy, “Pirke Awot” (Sentencje Ojców) - szczególny traktat talmudyczny dotyczący stosunku człowieka do siebie samego/

Gorąco polecam ten wywiad z Deborah.



niedziela, 22 marca 2020

Rocznica


W lutym 2013 roku zaczęłam recenzować żydowskie książki. W 2020 mija zatem 7 lat owej działalności, którą kontynuuję, lubię, która mi się wciąż nie znudziła, wręcz przeciwnie.

Wszystko zaczęło się od dwóch tytułów: “Człowieka o twardym karku” i “Macew codziennego użytku” - pozycji Wydawnictwa Czarne. Z Dorotką *** mam kontakt do dzisiaj. Cudowne jest to, że Ona wciąż tam jest!, co w dzisiejszych realiach polskiego rynku pracy nie jest ani częste, ani typowe.

Nie pytała, jaki mam “dorobek” (wówczas zerowy), po prostu wysłała obie książki, których fragmenty recenzji ukazały się wkrótce na czarne.com.pl 

Dowiedziałam się o tym przypadkiem, z czyjegoś komentarza. Do dzisiaj czuję wdzięczność, przede wszystkim za kredyt zaufania.

Od tamtej pory zrecenzowałam ponad 39 książek Czarnego (w sumie 350 różnych Wydawnictw). To nie jest całkowita liczba, bowiem nie każdy mój tekst zasłużył na cytowanie. I dobrze! Zawsze ciekawi mnie, czy recenzja pojawi się na czarne.com.pl i - jeśli tak, to który jej fragment. Bardzo często trafiam bez pudła! :) 

Czarne to wspaniałe Wydawnictwo! I mówię to zupełnie obiektywnie. Kto czytał, ten wie - nie trzeba przekonywać, nikt także nie posądzi mnie o stronniczość.


niedziela, 15 marca 2020

Zbliżenie XV


“W Weimarze nie było synagogi i żydowska ludność miasta, zawsze niewielka, skurczyła się w 1933 roku do 43 rodzin. Pięć lat później pozostało już tylko jedno żydowskie przedsiębiorstwo - sklep z lalkami Hedwig Hetteman. Podczas “nocy kryształowej” jej sklep został zdemolowany, szyba w oknie wystawowym rozbita, a lalki, tak kochane przez weimarskie dzieci, wyrzucone na ulicę. Po usunięciu z własnego domu do specjalnego “domu żydowskiego” Hedwig Hetteman dołączyła do ostatnich weimarskich Żydów i w jednym z trzech transportów, które wyjechały pomiędzy kwietniem i wrześniem 1942 roku, powędrowała do obozu Majdanek w Lublinie, gdzie tak jak wszyscy jej towarzysze została natychmiast zamordowana.” /fr. książki “Architekci śmierci” Karen Bartlett/


piątek, 3 stycznia 2020

Lektury


Ponieważ sama param się pisaniem recenzji, jestem szalenie ciekawa, jak robiła to nasza Noblistka. Pierwsza! - dodam z radością, wszak od niedawna mamy jeszcze Olgę.
 
Opasły tom znalazłam pod choinką. Szymborską lubię i cenię, nie tylko za wiersz “Jeszcze”. Nie wiem nawet, czy jest moim ulubionym; tyle innych pięknych napisała… 


środa, 18 grudnia 2019

Spacer


Spacer, spacer przedświąteczny! Musieliśmy zobaczyć, jak Majchrowski udekorował Rynek ;) Atmosfera zacna, tylko… ludź na ludziu i ludziem pogania! Szybkim ruchem przeciskająco(się)-przyciskającym(torebkę, portfel, etc.) pomknęliśmy w stronę ulicy Szewskiej, do tzw. Taniej Książki, a jakże! Łowy okazały się udane, każde z nas wyszło z identyczną reklamówką, pełną prezentów dla drugiej strony :) Już niebawem miękko wylądują pod świątecznym drzewkiem.

W ostatniej chwili zauważyłam tytuł, który - z przyczyn oczywistych przykuł moją uwagę. Trzeba i warto być dla siebie miłą, nabyłam zatem “Krakowskie synagogi”. 




czwartek, 12 grudnia 2019

Stopy, rajstopy, czyli…


o seksualności Brunona Schulza na podstawie “Księgi obrazów”.

Najpierw… brak nagości, kobieta na piedestale (np. łoża), czołobitni adoratorzy. Symbolika, zagadkowość, niedostępność. Potem… nagość, zwyczajność (ulica, tapczan), zmięci mężczyźni. Spowszednienie.
Od dominy, nieosiągalnego ideału do zbrukanej, taniej prostytutki. Erotyzm, submisyjność, masochizm, obsesyjność motywów, ich powtarzalne natręctwo. Kobiety realistyczne, czasami naturalistyczne, mężczyźni widmowi. Ona i on zawsze osobno. Nie ma pomiędzy nimi uczucia, nie łączy ich związek.
One. Wyniosłe, dominujące, pewne siebie, obojętne, pełne pogardy, lub łaskawie pozwalające się adorować, przeświadczone, że męski hołd po prostu im się należy, nie nawiązujące kontaktu wzrokowego, zastygłe w wystudiowanych pozach: stojących, siedzących, leżących. Idealna linia nóg – wyeksponowanych, pierwszoplanowych. Stopy bose, lub obute w zgrabne, zmysłowo wyprofilowane, eleganckie pantofelki na obcasach.
Oni. Młodzi, w średnim wieku, starcy. Zapatrzeni w kobiety wzrokiem tęsknym, lub badawczym. Skoncentrowani na nogach, stopach. Idący kilka kroków za paniami, niżsi, mniejsi, uchylający kapelusza, zgięci w pokornych ukłonach, wyciągający dłonie w ich kierunku, bez nadziei na dotyk, bez śmiałości. Niektórym udaje się ucałować – łaskawie ofiarowaną kobiecą dłoń, co czynią z wyjątkowym zaangażowaniem i atencją. Niektórym towarzyszy pies – symbol ich własnej poddańczości; czasami pies o ludzkiej, męskiej twarzy. Jeden z mężczyzn wręcz wije się na miejskim chodniku, zapatrzony w ponętnie wysuwaną z buta stopę górującej nad nim kobiety.
Powyższy schemat zachowany nawet na rysunkach przedstawiających dziewczęta i młodzieńców. Ci ostatni zawstydzeni, nieśmiali. Dziewczęta zdradzają wyższość dorosłych kobiet. Są takie śmiesznie stare-maleńkie.
W scenach domowych mężczyźni klęczą przed siedzącą na krześle/fotelu, lub leżącą na łóżku kobietą i dotykają, całują jej stopę. Czasami ich głowa, kark, plecy służą za podnóżek. Te, zdawałoby się upokarzające zachowania sprawiają im widoczną przyjemność.
Cały cykl rysunków przedstawia adorację kobiecych stóp. Jeden z mężczyzn śpi zwinięty w kłębek u nóg swojej wybranki. Pomimo schematycznie nakreślonej postaci widać wyraźne zadowolenie na jego twarzy – błogą szczęśliwość.
Przed jedną z kobiet mężczyzna chłepce wodę z miski. To także nawiązanie do wiernego psa, niemalże niewolnika. Inny myje kobiece stopy. Albo tęsknota za kontaktem fizycznym, albo zachwyt nim. Są także kobiety ze szpicrutami, z których niejedna robi użytek. Niektórzy mężczyźni mają twarz Schulza. Jest także mężczyzna niosący kobietę na barana. 
Mężczyzna Schulza to często człowieczek. Kaja się, błaga, przeprasza, intensywnie wpatruje, marzy, odczuwa zadowolenie. Jeden, dwóch, pięciu, siedmiu… przed kobietą rozpartą na tapczanie, fotelu.
Naga kobieta na scenie, mężczyzna podglądający ją zza kotary. Tylko głowa w uniżonej pozie. Albo krawiec przed swoją klientką. On klęczy, ona dominuje, paradując nago po pracowni.
Wiele przedstawień kojarzy się z salonem domu publicznego (na dom publiczny wskazuje także miska z wodą). Kilka kobiet, kilku mężczyzn – wszyscy o submisyjnych skłonnościach.
Nikt już nie kwestionuje masochizmu Schulza, biografowie szukają raczej jego przyczyn. Małym Brunonem zajmowała się okrutna opiekunka, która biła i karciła kilkuletniego chłopca.
Schulz miał ambiwalentny stosunek do kobiet. Dzielił je na dwie kategorie: Muz i dziwek. Inspirację, uwielbienie, porozumienie duchowe i intelektualne oddzielał grubą kreską od seksu. Bał się kobiet, a już na pewno kobiet “na życie”. Schulz był masochistą, a jego skłonności tylko pogłębiały rozdźwięk jak wyżej. Masochistą i fetyszystą.
Stopa, bucik, noga w pończosze… 

wtorek, 29 stycznia 2019

Zbliżenie XII


Związek Lekarzy Państwa Polskiego w statucie z 1937 roku wprowadził tzw. “paragraf aryjski”.

“Najpierw pisano niedbale: Członkiem ZLPP nie może być lekarz żyd. Oczywiście zaczęły się dyskusje, jak to należy rozumieć. Skończyło się na: Członkiem związku może być tylko lekarz chrześcijanin z urodzenia, być może najoryginalniejszej definicji w historii antysemityzmu (...) Jezus nie miałby wstępu do związku polskich lekarzy, bo nie urodził się niestety katolikiem.”

/fr. książki “Dom z dwiema wieżami”, Maciej Zaremba-Bielawski/


środa, 23 maja 2018

Amos


“Światła, a nie światło. Wierzenia i opinie, nie wiara i opinia.”
 
Czytam teraz eseje Amosa Oza “Do fanatyków”. Powyższe proste stwierdzenie to kwintesencja tego, co chciałam wyrazić tutaj i tutaj.



niedziela, 13 maja 2018

Sytuacja


Przewozimy książki do nowego mieszkania. Wcześniej szybko ustalamy metodę pracy, której bazę stanowią cztery słynne niebieskie torby z Ikei (te - jak wiadomo pomieszczą wszystko). Ja pakuję książki, Piotrek znosi torby do samochodu i wrzuca luzem ich zawartość do bagażnika; w tym czasie ja ładuję kolejne dwie torby. Pracujemy “na zakładkę”, lub - jak kto woli - w systemie zmianowym ;) 

Pierwsza (najważniejsza) tura książek (żydowskich) w bagażniku. Ruszamy.

Klapa w górę. No dobrze… to od czego by teraz zacząć? - zastanawiam się głośno, gdy mój wzrok pada na szaro-niebieską okładkę i tytuł “Byliśmy przyszłością” Jael Neeman.

Jael to żona Daniego - naszego Przyjaciela i Dobrego Ducha bloga, który wspiera go tłumaczeniami z hebrajskiego, a czasami podrzuca pomysł na posta.

Taka sytuacja. Mazel tow!



“Byliśmy przyszłością” - wspomnienia z życia w kibucu. “Jael Neeman napisała książkę niezwykłą; wzruszającą autobiografię, pełną czaru, przewrotnego humoru i autoironii. Jest to przejmujący pamiętnik dorastającej dziewczyny, a także historia wzlotu i upadku pewnej idei, która może od samego początku skazana była na klęskę.” /Michał Sobelman/ 

P.S. Osoby, które zastanawiają się, czy to aby nie była “ustawka” odsyłam do lektury posta “Prawda” :)

niedziela, 4 grudnia 2016

Księgarnia dziecięca


Miłośnicy książek zaglądają nawet do księgarń dziecięcych. Poza tym to rzadkie, intrygujące zjawisko, zwłaszcza w tak małej miejscowości jak Krynica Zdrój. 

Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem. Zamknięte. Zamknięte i już. Bez kartki, informacji. Wejście nieciekawe, dookoła błoto i kałuże (strasznie padało tego dnia), brak wystawy, okna, przez które można zajrzeć do środka. Tylko estetyczny szyld wskazywał nieomylnie, że to tutaj. 
  
- Jak nic splajtowali - oświadczył Piotrek, ale ja byłam uparta. Przyszłam znowu i… Zobaczcie sami.


Zestaw książek? Staranny i nieprzypadkowy. Piękne, mądre, niebanalne. Wśród nich te o tematyce żydowskiej.


O dzieciach z Domu Sierot doktora Korczaka.


O śmierci w obozie zagłady.


O siostrach bliźniaczkach, które w czasie II wojny światowej wychowują się w dwóch różnych rodzinach - polskiej i żydowskiej.


O chłopcu z warszawskiego getta, który dzięki pasji do książek wkracza na ścieżkę Wielkiej Przygody.

Strona internetowa księgarni zachęca: “U nas każdą książkę można dokładnie obejrzeć, przeczytać, pomacać, a nawet powąchać....” Ja miałam ochotę na wszystko! a najbardziej na podróż w czasie, do Krainy Beztroskiego Dzieciństwa.