wtorek, 26 lutego 2013

Wyniki konkursu


O konkursie nie zapomniałam, a jedynie... dochodziłam do siebie po-Purimowo ;):) 

W pełni poprawne odpowiedzi były dwie: Dady i Berka, a w losowaniu szczęście dopisało... kobiecie (jeśli  dobrze odczytuję pseudonim).

Dado, bardzo proszę o kontakt mailowy pod adresem: bobemajse@tandemja.pl
Wino j.n. jest Twoje. Serdecznie gratuluję!


niedziela, 24 lutego 2013

Karuzela


Czymżesz była karuzela obok spalonej bimy wobec karuzeli obok płonącego getta?! 


Tarnów, Plac po spalonej Synagodze Starej, zdjęcie powojenne, Źródło.


Warszawa, Plac Krasińskich, kwiecień 1943, Źródło.
 

A jednak... Za obie się wstydzę i za obie przepraszam.

sobota, 23 lutego 2013

Spalona


Istniała kilkaset lat. Nikt nie zliczy, ile razy przyjmowała pod swój baldachim święte rodały, ilu modlitw wysłuchała, ilu wzruszeń była świadkiem. Trwała. Na przekór różnym okolicznościom losu. Aż przyszedł czas, gdy największą zbrodnią było żydowskie pochodzenie. I podniósł na nią rękę barbarzyńca. Oblał benzyną, podłożył ogień.

Okaleczona, osamotniona... Przeżyła, żeby świadczyć.

Bima spalonej synagogi.




Tarnów, czerwiec 2006, pozostałość po Starej Synagodze.
 

poniedziałek, 18 lutego 2013

Stopniowanie


Działoszyce. Jedyny zachowany w miasteczku ślad po mezuzie. W latach 30-tych XX wieku Żydzi stanowili prawie 80% ludności Działoszyc.  


 Bliski...


 Bliższy...


Najbliższy.

środa, 13 lutego 2013

Powrót


Wróciła. Ku uciesze mojej, a utrapieniu innych. Wróciła. Zima, prawdziwa zima, ze śniegiem i lekkim mrozem, co szczypie w policzki i wmusza kolejny kubek gorącej herbaty.

Postanowiłam przerwać przeplatane lekturą leniuchowanie i wybrać się na spacer. Jak spacer, to zdjęcia; a jak zdjęcia, to... Sami zobaczcie.



Moje nowe foremki do ciastek, o najmilszych sercu kształtach. Wujek Marcin poszukiwał ich w Izraelu, a finalnie przywiózł z USA. Warto odnotować, że wstążeczki, którymi przewiązał pudełko były biało-niebieskie.
“Koszerowanie” ;) w Parku Bednarskiego.




Tęsknota za Kazimierzem. Widok z Parku Bednarskiego na Most Piłsudskiego i... cały Kraków ;) Tym mostem Żydzi przenosili swój dobytek do podgórskiego getta.
 


Teren dawnego obozu “Płaszów”. Widok na zaśnieżony plac apelowy.

Chciał Andrzej konkursu (patrz komentarz pod postem “Wino a judaizm”), to proszę - oto konkurs! Co przedstawiają moje nowe foremki do ciastek? Zbliża się Purim (hebr. losy), to może spośród 100% poprawnych odpowiedzi wylosuję jakiegoś zwycięzcę? Ale nie obiecuję, Kochani, nie obiecuję. Oczywiście - jak się rzekło - wino rodem z Kany Galilejskiej czeka na czyjeś zacne ręce, nie podejmuję się natomiast wysyłki :) Noo, to może przy okazji konkursu ujawnią się mieszkańcy Krakowa i okolic? ;)


sobota, 9 lutego 2013

Wino a judaizm


Wino - ten zacny, szlachetny trunek jest mocno obecny w judaizmie. Towarzyszy wielu żydowskim uroczystościom, a także odgrywa ważną rolę w niektórych rytuałach religijnych.

Kiedy wino jest koszerne? Owoce i warzywa to produkty tzw. parwe - obojętne, które można łączyć zarówno z mlekiem, jak i mięsem. Same w sobie są koszerne. Pod jednym warunkiem: nie mogą być robaczywe. W przypadku wina nie wystarczy, aby owoc był zdrowy. Jego produkcją - od początku do końca - musi się zajmować religijny Żyd, oczywiście przy użyciu wykoszerowanych naczyń i urządzeń.

Kidusz - błogosławieństwo nad kielichem wina, wygłaszane przez pana domu na rozpoczęcie Szabatu. Nawiązuje ono do odpoczynku siódmego dnia po stworzeniu świata, a także do wyjścia ludu Izraela z niewoli egipskiej. Wino powinno być koszerne, czerwone, słodkie, a także najlepsze, na jakie stać daną rodzinę (jak zresztą wszystko na Szabat). Do wina używa się specjalnych kieliszków, zwanych kiduszowymi (najczęściej srebrne, zdobione, o kształcie dużego naparstka).

Hawdala - uroczystość kończąca Szabat, oddzielająca czas uświęcony od czasu świeckiego. Po wypowiedzeniu stosownych błogosławieństw prowadzący wychyla kielich wina, wylewając kilka kropli na talerz. W winie gasi hawdalową (splecioną z dwóch) świecę. Może także zanurzyć w winie palce i dotknąć powiek, uszu, oraz - na znak powodzenia - kieszeni.

Purim - istotną częścią tego święta, zwanego żydowskim karnawałem jest konieczność picia alkoholu tak długo, aż nie będzie się w stanie odróżnić błogosławieństwa Mordechaja od przekleństwa Hamana (boruch Mordechaj, arur Haman). Trzeba zatem pić “ad lo jada” - hebr. aż nie będzie wiedział. W Purim wymienia się prezenty. Są to gotowe do spożycia smakołyki, głównie hamantasze, ale także wszelkiego rodzaju alkohole, w tym oczywiście wino.

Pesach - kulminacją święta upamiętniającego wyjście Żydów z niewoli egipskiej jest uczta sederowa. W czasie jej trwania wychyla się cztery puchary wina, na pamiątkę czterech obietnic Boga: wyprowadzę (z Egiptu), wyratuję, wybawię (z niewoli), wezmę (w opiekę). Piąty, najpiękniejszy kielich z winem oczekuje nadejścia proroka Eliasza. Niewidoczny przybywa do świętujących tuż po północy, przez specjalnie w tym celu uchylone drzwi.

Ślub żydowski - pod koniec ceremonii, po odmówieniu Siedmiu Błogosławieństw (w tym pierwszego nad kielichem wina) nowożeńcy upijają trunek, a następnie pan młody tłucze kielich (dla bezpieczeństwa owinięty w tkaninę), nadeptując go prawą stopą. Nawet w radosnych i uroczystych momentach życia Żydzi pamiętają o tragedii sprzed wieków - zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej.

Winorośl i winogrona pojawiają się jako dekor na nagrobkach żydowskich. Jest to symbol ludu Izraela, a także owocnego życia i bogactwa duchowego. Nieczęsty motyw w sztuce sepulkralnej, zarezerwowany raczej dla zasłużonych zmarłych - wielkich cadyków i rabinów (np. macewa Mojżesza Isserlesa - Remu, stary kirkut w Krakowie).

Pijanego, nagiego Noe próbował ośmieszyć przed braćmi jego syn Cham. Mnie także kiedyś zawstydzono w tzw. “winnym kontekście” ;) Czy butelka tego trunku wręczona jako niezobowiązujący prezent to coś złego? Nie sądzę, a jednak usłyszałam zarzut rozpijania domowników. To ciekawe, bo w salonie owego (bardzo zresztą gościnnego) domu stał stojak z co najmniej kilkoma butelkami wina :)

Nadal wręczam, a także przyjmuję alkoholowe prezenty. W dodatku nie tylko w Purim :) I uważam, że nie ma nic lepszego od dobrego wina.

Le chaim!



Do przyjaciół chrześcijan... To wino, rodem z Kany Galilejskiej czeka na okazję do obdarowania.

środa, 6 lutego 2013

Tabliczka


“Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu
strzelający nad ogrom królewskich piramid
nie naruszą go deszcze gryzące nie zburzy
oszalały Akwilon oszczędzi go nawet 


łańcuch lat niezliczonych i mijanie wieków
Nie wszystek umrę wiem że uniknie pogrzebu
cząstka nie byle jaka...”

/Horacy, fr. “Wybudowałem pomnik”/

Działoszyccy Żydzi byli zwykłymi ludźmi. Może ktoś z nich rymował, może muzykował. Nikt nie wyrósł na miarę Horacego. Jedynym pomnikiem, jaki przeznaczyło im życie był pośmiertny nagrobek.

Stały macewy na ogrodzonym murem kirkucie. Stał dom przedpogrzebowy i dom dozorcy. To wszystko nie zniknęło jednego dnia. To wszystko nie zniknęło wyłącznie z winy okupanta. Faktem jest, że zniknęło. Dzisiejszy cmentarz to dziki las bez jednego zachowanego nagrobka. Ich symboliczną funkcję pełnią wyrosłe na szczątkach ludzkich drzewa, a od 2009 roku przymocowane do drzew dwujęzyczne tabliczki.

Tabliczka. Żaden spiż, ani królewska piramida. Wiatr nią szarpie, strąca z drzewa, deszcz znaczy rdzą. A jednak... “nie wszystek umrę”. 







sobota, 2 lutego 2013

Bez zdjęcia


“Pożydził, czyli nie dał szmalu” - powiedziała w telewizji śniadaniowej Bożena Dykiel. Nie, nie rozpętało się medialne piekło, ale słowa j.w. nie pozostały także nie zauważone.

Paweł Jędrzejewski, Forum Żydów Polskich: “Taka wypowiedź Bożeny Dykiel w popularnym programie telewizyjnym, to nie jest żaden koniec świata: nie jest to eksplozja żadnego antysemityzmu, nie jest to marsz bojówek nazistowskich - nic z tych rzeczy. Bez histerii! Ale jednocześnie nie można udawać (...) że absolutnie wszystko jest w porządku. Obojętność prowadzi donikąd. Jest przyzwoleniem.” /źródło/

Zaś facebookowicze, jak to facebookowicze wystosowali apel o wzbogacenie języka polskiego czasownikiem “dykielić”. Oto definicja tego słowa: “Używać publicznie rasistowsko nacechowanych słów bez krzty refleksji i w stanie niezmąconego samozadowolenia.”

Mnie przypomina się natychmiast określenie “antysemityzm wyssany z mlekiem matki”, które oburza tak wielu Polaków. Czy słusznie? Wszak “wyssany z mlekiem matki” zakłada brak intencjonalności, a zatem - poniekąd - tłumaczy i usprawiedliwia. Dodatkowo wskazuje na źródło nieuświadomionych uprzedzeń, bowiem w największym stopniu jesteśmy tym, co wynosimy z rodzinnego domu, najbliższego otoczenia.  

Wczorajszy wieczór spędziłam niezwykle miło w towarzystwie kolegi K i jego żony. Dobre wino, kolacja, serdeczna rozmowa i propozycja rewizyty. Już przy drzwiach K zażartował ze swojego przywiązania do rabatów, ze śmiechem przytaczając słowa kolegi: “Masz tak, odkąd wróciłeś z Izraela.”

“Nie jest to eksplozja żadnego antysemityzmu, nie jest to marsz bojówek nazistowskich - nic z tych rzeczy. Bez histerii! Ale jednocześnie nie można udawać (...) że absolutnie wszystko jest w porządku. Obojętność prowadzi donikąd. Jest przyzwoleniem.” /P.Jędrzejewski, źródło j.w./

Tak, jak lubiłam kolegę K, tak nadal go lubię; jak go zapraszałam, tak nadal zapraszać będę i radośnie przyjmę każdą propozycję spotkania z Jego strony. Od dziś mam jednak w zanadrzu neologizm, którego w sytuacji podobnej do opisanej powyżej użyję w formie prośby: “Nie dykieluj, kolego, nie dykieluj.”

Albo wiecie co? Wyślę mu link do tego posta.