piątek, 31 grudnia 2010

U progu...


Uwielbiam to zdjęcie! Jest w nim czysta radość i ufność do świata.
Ta maleńka dziewczynka już wkrótce (czas przecież mija tak szybko) będzie świętować swoją bat micwę, weźmie ślub pod chupą, zapali szabatowe świece...
U progu 2011 roku życzę Czytelniczkom i Czytelnikom Bobe Majse tego, co najważniejsze: pokoju i... spokoju. Bycia sobą.

Mazel tow, Belutka! Mazel tow nam wszystkim!

Zdjęcie i tekst za wiedzą i zgodą Rodziców Dzidziolka, którego blog polecam. A mnie od dzisiaj mówcie Ciocia Bobe ;)

sobota, 25 grudnia 2010

Razem


24 grudnia - schyłek i początek dnia. Wraz z pierwszą gwiazdką, wraz z zachodzącym słońcem do stołu zasiedli chrześcijanie i Żydzi, i każdy świętował: Wigilię Bożego Narodzenia i Szabat. Były i takie miejsca na ziemi, gdzie świętowano wspólnie.



Los ciężko doświadczył Noemi. Straciła męża i dwóch synów. Postanowiła wrócić do rodzinnego Betlejem. Towarzyszyły jej dwie owdowiałe synowe: Orfa i Rut. "Obce", jak je nazywała. Wychowane w innym kraju, wierzące w innych bogów. Moabitki. Noemi nie chciała, aby opiekowały się nią jedynie z litości i poczucia obowiązku. Próbowała je do siebie zniechęcić. Orfa odeszła, Rut została z teściową - jej milczeniem i niedostępnością, którymi odgradzała się od świata. W Domu Chleba (Betlejem) życie Rut i Noemi nie było łatwe i to właśnie codziennego chleba brakowało najbardziej. Pewnego dnia Rut wyszła z domu, by z pola bogacza zebrać kłosy zboża pozostawione przez żeńców. Gospodarz wiedział, kim jest młoda kobieta i co zrobiła dla swojej teściowej. Nakazał parobkom nakarmić i napoić Rut; nalegał, by odtąd codziennie przychodziła po zboże. Uradowało to Noemi, tym bardziej, że ów hojny gospodarz był krewnym jej zmarłego męża i syna. Prawo Izraela nakazywało poślubienie wdowy po krewniaku, aby ta mogła urodzić syna. Noemi poradziła Rut, aby zakradła się wieczorem do spichlerza i położyła u stóp śpiącego gospodarza. Ten okrył dziewczynę swoim płaszczem, a jej teściowej przekazał sześć korców jęczmienia. Wkrótce potem przysłał swatów, by poślubić Rut. Gdy Noemi płakała ze szczęścia, sąsiadki pocieszały ją słowami: "Taka synowa lepsza od siedmiu synów".

piątek, 24 grudnia 2010

Hag Hamolad Sameach!


"Cicha noc, święta noc..."
W nocy tej magiczna moc.

W kąt poszły troski nieduże -
Na śniegu rozkwitły róże.

Precz powiedziano niezgodzie -
Trawa wyrosła na lodzie.

Czyjeś kochające oczy -
Ciepły ogród mroźnej nocy.

Worek szczęścia tuż za murem.

Hag Hamolad Sameach!
Radosnych Świąt Narodzenia!

wtorek, 21 grudnia 2010

Sami nazwijcie tego posta


"To boli
to tak strasznie boli...
Nie szał nienawiści, którą płonie wróg,
nie bezmiar niedoli
i nie razów stuk.
Nie gwiazda Syjonu
na Żyda ramieniu
na znak, że to Żyd,
bo to będzie dla nich -
dla nich - aż do zgonu -
poprzez pokolenia -
tylko dla nich
wstyd.

To boli
to tak strasznie boli,
gdy nie obcy, wróg,
lecz ten, co w niewoli
tak samo, jak my
młody polski chłopiec i polska dziewczyna
z męki naszej drwi...
...że wśród bród żydowskich
podeptanych w pyle
piękny orzeł polski, dumny orzeł biały
leży tu w bezsile.

Gdy się z tego śmieją,
kiedy hańbi Żydów
pospólny wróg nasz -
to tak, jakby sami
dla wiecznego wstydu
pluli sobie w twarz
...choć - jak my - w niewoli.

I to właśnie boli,
to tak strasznie boli..."

(Mordechaj Gebirtig, 1942)

Sześćdziesiąt osiem lat później...





To boli. To tak strasznie boli.

niedziela, 19 grudnia 2010

Co się stało z moją gwiazdą?


Czy pamiętacie jeszcze pewien grudniowy spacer i wydreptaną przeze mnie w śniegu wielką Gwiazdę Dawida? Do dzisiaj zdarza mi się myśleć, co się z nią stało. W czytywanych wspomnieniach ocalonych często spotykam się ze stwierdzeniem: miał szczęście, zmarł przed wojną. No to myślę sobie, że może i moja gwiazda miała szczęście i dane jej było... po prostu... spokojnie stopnieć.


czwartek, 16 grudnia 2010

Lubię


Do tej zabawy zostałam zaproszona już dawno, przez Lotnicę, Kaprysię, Ivę i Imoen. Przedświąteczna atmosfera, za oknem śnieg, w domu przytulne ciepło, wzmacniane blaskiem świec i grzanym winem :) sprzyjają zwierzeniom.

Zatem do rzeczy... Dziesięciu, które lubię.

1. Lubię mieć hobby.
2. Lubię Piramidę Potrzeb Abrahama Maslowa.
3. Lubię kolacje w miłym towarzystwie. Przy świecach, pełnym talerzu, winie. Długie rozmowy i radość bycia razem.
4. Lubię cieszyć się drobiazgami.
5. Lubię zwiedzać: planowo i spontanicznie. Najbardziej Polskę - piękną i różnorodną.
6. Lubię morze i bezkresne plaże, ale przede wszystkim słońce, które zawsze wspaniale mnie nastraja.
7. Lubię czerwone wino w wielkich kieliszkach.
8. Lubię nakrywać i dekorować stół.
9. Lubię gry planszowe i coś czuję, że pod choinką znajdę detektywistyczne "Erynie". Oczywiście w komplecie z książką :)
10. Lubię filmy o seryjnych mordercach. Gdybym miała pracować w wyuczonym zawodzie, najchętniej byłabym profilerem.

Nieco inaczej przedstawiałaby się powyższa lista, gdyby zdanie miało się rozpoczynać od "Uwielbiam..." Z pewnością byłaby bardziej w klimacie bloga ;):)
Do kontynuowania zabawy zapraszam wszystkich chętnych. Dajcie mi tylko, proszę znać w komentarzu pod tym postem, abym nie przeoczyła Waszych wpisów.

No to pod tę zimę ;)

środa, 15 grudnia 2010

Miechunka


Najpierw zachwyciły mnie w czyimś ogrodzie jej ognisto pomarańczowe lampiony.
Potem - dzięki postowi BB-Italii poznałam jej nazwę.
Na zimowym spacerze znalazłam ją na kirkucie.
W końcu dowiedziałam się, że pośród wielu romantycznych imion (złota jagoda, miłość w klatce) ma i to: żydowska wiśnia.

Miechunka jest rośliną jadalną. Wspomniane lampiony skrywają kulisty owoc o smaku ni to pomidora, ni to ananasa. Stąd zapewne określenie "wiśnia", tylko dlaczego żydowska? Od dzisiaj lubię miechunkę podwójnie - za jej kruche piękno i żydowski przydomek.


sobota, 11 grudnia 2010

Pokój skarbów


O Mirku wspominałam na Bobe Majse co najmniej dwukrotnie, w postach o Pannach Haberfeldównach i Szymonie Klugerze. Mirek Ganobis mieszka w Oświęcimiu i jest tego miasta, a mówiąc precyzyjniej - całej Ziemi Oświęcimskiej wielkim miłośnikiem. Jest także kolekcjonerem. Zbiera wszystko, co pochodzi z Oświęcimia, lub się z nim wiąże. Dokumenty, fotografie, pocztówki, meble, przedmioty i bibeloty. Wszystko zaczęło się od... a jakże - Haberfeldówien. O ile w moim posiadaniu są trzy "siostry", o tyle Mirek ma ich całą, ho, ho jak liczną rodzinę! Przypomnijmy, że Panny Haberfeldówny to butelki z przedwojennej oświęcimskiej wytwórni wódek i likierów Jakóba Haberfelda.

Jak poznałam Mirka? Najpierw wirtualnie, za sprawą przypadkowo odkrytego bloga. Potem była wymiana maili, a po kilku miesiącach udało nam się spotkać osobiście. Spędziliśmy wspólnie (ja, Piotr, Mirek) równe dwanaście godzin i każda minuta była bezcenna. Zwiedziliśmy synagogę, kirkut, zamek, pospacerowaliśmy po starym Oświęcimiu - tym najbardziej "przedwojennym". Był obiad, kawa i... wyjątkowy deser. Kolekcja Mirka.

Mali chłopcy mają swoją "Wyspę skarbów", duży Mirek tylko pokój, za to bez "piratów":) Same oryginały! Niezwykłe miejsce, przedmioty, atmosfera... Serdecznie zapraszam!


Piltzowie handlowali octem. Nie należeli do zamożnych rodzin. Gdy wybuchła wojna, przed wywiezieniem do będzińskiego getta, oddali znajomym Polakom na przechowanie świecznik. Z getta słali listy, prosząc o ciepłą odzież na zimę. Nigdy nie wrócili do Oświęcimia.


Besaminka (także balsaminka). Pojemniczek na wonne zioła, używany w trakcie Hawdali - uroczystości kończącej Szabat.


Biurko. Niegdyś Haberfelda, dzisiaj Ganobisa.


Serduszko znalezione w Auschwitz. Po wojnie poszukiwano złota na terenie obozu koncentracyjnego.

Przedwojenne oryginalne zaprawki do wódek, pochodzące z fabryki Haberfelda. Piękne zapachy ziół, miodu i anyżu. To niesamowite! Wszak liczą sobie ponad siedemdziesiąt lat!


Szklana butelka obłożona drewnem, pochodząca z fabryki Haberfelda. Właściciel pił z dużej nasadki, pracownicy z drewnianych kieliszków.

Niezwykłe kamienie. Fragment macewy z oświęcimskiego kirkutu. Zabrany 20 lat temu podczas porządkowania tego miejsca.

Niezwykłe kamienie. Fragment aron ha-kodesz (informacja potwierdzona przez archeologów) z nieistniejącej już Wielkiej Synagogi.

Mirek i Jego kolekcja.

Oprócz lektury bloga, polecam felietony Mirka (pod hasłem "Z szafy Ganobisa") w miesięczniku "Oś", dostępnym w formacie pdf na stronie Muzeum Auschwitz-Birkenau.

środa, 8 grudnia 2010

Hirsch polski


Macewa na oświęcimskim kirkucie. Czas, przyroda, niepamięć zrobiły swoje. Zostało to, co najważniejsze - Hirsch polski.



niedziela, 5 grudnia 2010

Biała Dama


Realna, namacalna, wszechobecna. Czasami straszy, a czasami zachwyca.
Zima w podgórskim Parku Bednarskiego.



Zawsze chciałam to zrobić...

No i zrobiłam! Do kolekcji. Śnieżna Gwiazda Dawida.

Zima na kirkucie przy ul. Miodowej.







Moje ulubione zdjęcie.

sobota, 4 grudnia 2010

Ogień


W Izraelu płonie las na Górze Karmel. W Chanuka - święto świateł i... cudu. Przed wiekami cudu podtrzymania ognia, dzisiaj - jego ugaszenia.
Machabeusze 2010

Zdjęcie ze strony CTV News.