środa, 31 lipca 2013

Ślady


Wśród grubszych tomów, czy głośniejszych tytułów (“Medaliony” Nałkowskiej, “Pożegnanie z Marią” Borowskiego) “Ślady” mogą pozostać niezauważone, a szkoda, bo to świetna proza i przejmujący opis Zagłady.

Trzy krótkie opowiadania: “Zieleniak”, “Ślady”, “Meta” - pisane na świeżo, tuż po wojnie, z perspektywy świadka wydarzeń. Osobiste doświadczenia (pobyt z rodziną w obozie przejściowym, pomoc udzielana ukrywającym się po stronie aryjskiej Żydom, praca nocnego stróża w garbarni tuż pod murem getta) nie przyjmują formy wspomnień. Autor przekształca je w literaturę, literaturę przez duże “L” - dodajmy.

Głośno i wyraźnie powtarza to, czego tak bała się Alina Margolis-Edelman: porażająco antysemickich opinii ulicy aryjskiej. “Jak winny musi być naród, na który Pan Bóg taką karę zsyła!”, “Tylu królów było - tylu prezydentów i żaden nie dał rady, a on sam jeden...”, “Docenimy to jako rozwiązanie kwestii, której sami, przez sentymentalizm właśnie, nie potrafiliśmy w porę i... obawiam się... nie potrafilibyśmy nigdy rozwiązać”, “To już taki naród, że ich nikt nie chce. Dlaczego Polska ma być lepsza?”, “Chwilami zapominam, że to są Żydzi, i to jest jednak straszne”, “Nawet najgorszy robak też przecież chce żyć”.

“Czekał na Polskę od morza do morza, a tymczasem podziwiał realizację programu wielkiego Adolfa w stosunku do Żydów...” Kto? Inżynier, radca, strażak, policjant, dama z towarzystwa, dostawca, dyrektor i robotnik. Jeśli ktoś współpracował z Żydami przy szmuglu, a potem wspólnie z nimi świętował, to tylko dlatego, że “interesy mają wpływ na uczucia”; jeśli ktoś wspomagał żebrzącą żydowską dziatwę, to tylko dlatego, że chwilowo “zapomniał, że z małego żydziaka wyrośnie dorosły parch”; jeśli ktoś z przerażeniem patrzył na brutalną pacyfikację getta, to tylko dlatego, że przypominało “skrachowany bank”.

Może to właśnie z powodu owej “antypolskiej” szczerości Hering stał się niewygodny, a jako niewygodny łatwo zapomniany?

Czy kiedykolwiek otrzymał medal Jad Waszem? Czy zaistniał jako pisarz? Czy w pełni wykorzystał talent plastyczny, albo teatralny? Dbająca o spuściznę Heringa Ludmiła Murawska-Péju nazwała wuja “drożdżami” życia artystycznego i intelektualnego w Polsce”. Czapski, Białoszewski... Wielu zawdzięczało mu własny twórczy rozkwit, kto wie - może i kariery?

Skromność, świadoma rezygnacja, czy tylko bezsilność? Jak wtedy, gdy próbował ratować kilkuletniego szmuglera, młodą kobietę, albo bojownika getta. Chłopczyk zdążył wrócić za mur na... Wielką Akcję, kobietę zastrzelił policjant, a bojownika zadenuncjowali pracownicy fabryki. Miał dla “wyklętych” tak niewiele: kubek herbaty, opatrunek, dobre słowo. Ono znaczyło najwięcej, bo jako jedyne poszło z “wyklętymi” w zaświaty.     

Ślady... To nie tylko tytuł tomiku, labirynt dróg małych szmuglerów z getta, czy pozostałości po jego pacyfikacji; to przede wszystkim ślady pióra Heringa w naszych sercach i w naszej pamięci.

Źródło
 

czwartek, 25 lipca 2013

Aleje


Machinalnie adresuję kolejną służbową przesyłkę: Aleje Jerozolimskie... Warszawa. Skąd taka, a nie inna nazwa ulicy? Rozwiązanie zagadki okazuje się dość proste: dzięki albumowi “Przedwojenna żydowska Warszawa” Jarosława Zielińskiego, a także niezawodnemu internetowi, w którym - jak wiadomo - można znaleźć wszystko.

Ta arteria była niegdyś wiejską drogą, prowadzącą do żydowskiego osiedla Nowa Jerozolima, istniejącego w XVIII wieku, w dodatku tylko 2 lata. Pozostał ciekawy i cenny nazewniczy ślad. 

Lubię takie ślady... Bardzo!


Przedwojenny widok wybrany ze względu na zażywnego jegomościa w meloniku i z laseczką :) Źródło

piątek, 19 lipca 2013

Cień


Chodzi za mną taki cień... 


Cień w kształcie Gwiazdy Dawida. Wypatrzył (w pewnej gdańskiej kawiarence) i sfotografował Piotr. Niejeden pewnie stwierdzi, że mamy nierówno pod... sufitem. Nie szkodzi, nam z tym dobrze :)

niedziela, 14 lipca 2013

Nie zabijaj


"(...) Chcę napisać o tym, co czuję słysząc i czytając, że jestem barbarzyńcą, zacofanym prymitywem wyznającym okrutne zasady, dzikusem praktykującym straszną, bezwzględną religię, której zasady wymagają pastwienia się nad zwierzętami i zadawania im najokrutniejszych i najwymyślniejszych cierpień, jakie tylko można sobie wyobrazić (zasłyszane w radiu/ przeczytane w internecie).

Nie chodzi nawet o sam ubój, ale o to, co wokół nas narasta.O  ilość zmasowanej żółci, głupoty i niesprawiedliwych oskarżeń. Obwinianie każdego Żyda na świecie za śmierć Palestyńczyka, za kryzys, za całe zło. Także o zarzuty, że uwielbiamy podejrzewać wszystko i wszystkich o antysemityzm, co oczywiście nie jest prawdą. Proszę choć na chwilę postawić się w naszej sytuacji. Co można czuć, słysząc / czytając codziennie: “żydki to, żydki tamto…”, “to wszystko przez żydów”, “szkoda, że Hitler nie zdążył dokończyć roboty”, “geszefciarze”, “won mi stąd”, “obcy”, “wyp…ać”, “już niedługo tu pomieszkają”, “ja pier…lę, patrz, żydziaki”, “swastyka to symbol szczęścia”, “cholerny żydek”, itp, itd…? Powiem Wam:

Ilekroć słyszę / czytam coś takiego, czuję się, jakby ktoś mnie spoliczkował. Serce zaczyna walić jak szalone. Narasta protest, który w sobie zduszam. Potem robi mi się przykro. Czasem tak bardzo, że w nocy długo nie mogę zasnąć, bo myślę, myślę, myślę. I to myślenie z czasem przechodzi w strach. Bywa, że budzę się nad ranem ze świadomością, iż popełniłam straszny błąd obrzezując synka. Że przez to nie zdołam go ukryć, ochronić. Paranoja? Myślcie, co chcecie, takie są moje uczucia. Choć z rozmów ze znajomymi wiem, że nie tylko moje. Te wszystkie rzeczy, które słyszymy na temat Żydów, są jak pętla, która się wokół nas zaciska i zaczyna dusić (...)"

/fr. posta "Niech to się już skończy" z bloga "Dzidziolki"/

W Gdańsku stała kiedyś piękna synagoga, zwana Wielką. Zanim Niemcy zabrali się za jej rozbiórkę, wywiesili baner z napisem w języku niemieckim: "Przybądź kochany maju i uwolnij nas od Żydów". Patrzę na poniższe zdjęcie, czytam powyższe słowa... Déjà vu. 


Źródło