niedziela, 28 listopada 2010

Kolekcjoner


Każdy z nas potrzebuje czasami lekarstwa, szczepionki, kuracji wzmacniającej. Na smutki i smuteczki, porażki i rozczarowania - ot, trudy życia. Proponuję te najlepsze, naturalne, nie wywołujące skutków ubocznych. Jedną. W średniej (131 stron) dawce. Kto zna mnie już choć trochę wie, że mowa będzie o książce.

"Dziecko Noego" Erica-Emmanuela Schmitta połkniecie szybko, gładko i od razu poczujecie się lepiej.

W okupowanej Belgii rozpoczynają się prześladowania Żydów. Małego Josepha przez jakiś czas ukrywa w swoim pałacu hrabina de Sully, następnie chłopiec trafia do sierocińca, prowadzonego przez katolickiego księdza - ojca Ponsa. Jak szybko się okazuje, żydowscy mieszkańcy Żółtej Willi to nie jedyna tajemnica tego miejsca. Codziennie wieczorem ojciec Pons wymyka się do nieużywanej ogrodowej kaplicy, w której o ustalonej porze odwiedza go tajemniczy mężczyzna z workiem na plecach. Joseph i jego przyjaciel Rudi gubią się w domysłach. Może duchowny handluje na czarnym rynku, a może współpracuje z ruchem oporu? Dzięki małemu fortelowi Joseph poznaje sekret księdza i staje się wspólnikiem owego sekretu aż do zakończenia wojny.

Kim był Noe? Pierwszym na świecie kolekcjonerem. Kim zatem może być dziecko Noego?

Holokaust w książce E.E.Schmitta jest tylko tłem, pretekstem do pokazania wartości uniwersalnych: szacunku, godności, pamięci. Szybka lektura, długie myślenie po.


środa, 24 listopada 2010

Judaizm według Chagalla


"Na imię mam Marc, posiadam głębokie życie wewnętrzne i nie mam pieniędzy, ale mówi się, że mam talent." /Marc Chagall "Moje życie"/


"Szczypta", 1912

Siedzący przy stole dostojny Żyd zażywa tabaki. Patrzy wnikliwie, przeszywająco, ale... jakby wgłąb siebie. W tle symbole judaizmu: w lewym górnym rogu najprawdopodobniej fragment menory, w prawym Gwiazda Dawida i symbolicznie zaznaczone rzemienie tefilin. Na stole leży hebrajska księga, w której odnotowano prawdziwe imię i nazwisko artysty - Mosze Segal.

"Modlący się Żyd", 1914

Poranna modlitwa (szacharit). Żyd owinięty tałesem (szalem modlitewnym), z założonymi tefilin (dwa skórzane pudełeczka z 4 fragmentami Tory, mocowane za pomocą rzemieni do czoła i lewej ręki). Pod prawą dłonią symbolicznie przedstawiony cicit (frędzle w 4 rogach tałesu, mające przypominać o 613 przykazaniach judaizmu).

"Święto", 1914

Sukot. Przed aron ha-kodesz (szafa ołtarzowa w synagodze, w której przechowywane są zwoje Tory) stoi Żyd w tałesie. Ma ze sobą 4 charakterystyczne dla tego święta rośliny. W prawej dłoni trzyma etrog (powinien w lewej, od strony serca, które ten cytrus także symbolizuje). W lewej dłoni (powinien w prawej) trzyma lulaw - rodzaj palemki skręconej z liści palmy, gałązek mirtu i wierzby.

"Święto Kuczek", 1916

Sukot = Kuczki = Szałasy. Święto upamiętniające 40-letnią wędrówkę Żydów z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej - czas, kiedy Żydzi mieszkali w namiotach. W postawionym na okres 7-dniowego święta szałasie ojciec i syn spożywają posiłek. Matka donosi talerze. Z lewej strony dziadek, a może niedawny gość ucztujących. Z lulaw w dłoni podąża zapewne do synagogi. Na drugim planie cerkiewka. Scenka rozgrywa się w rosyjskim sztetlu, być może rodzinnym Witebsku Chagalla.

"Brama cmentarna", 1917

Nad bramą prowadzącą na kirkut (cmentarz żydowski) starotestamentowe proroctwo Ezechiela: "To mówi Pan Bóg: Oto ja otworzę groby wasze i wywiodę was z grobów waszych, ludu mój i wwiodę was do Ziemi Izraela." W Rosji upadek caratu.

"Samotność", 1933

Rok dojścia Hitlera do władzy. Siedzący na trawie Żyd ma pusty wzrok, a na jego twarzy maluje się troska. Podpiera głowę dłonią. Drugą przyciska do piersi zwój Tory, nie znajduje w nim jednak pociechy. Żyd Wieczny Tułacz duma nad historią Diaspory i niepewnym losem braci. Obok Żyda leży krowa, symbol z proroctwa Ozeasza: "Zaprawdę Izrael jest krnąbrny, jak krnąbrna jest krowa." Ciemnych chmur, zbierających się nad tą smutną, acz malowniczą parą nie jest w stanie rozproszyć nawet anioł. W takiej scenerii i ze skrzypiec trudno wydobyć radosne nuty.

"Białe ukrzyżowanie", 1938

Rozpięty na krzyżu, przepasany tałesem Chrystus patrzy bezradnie na los Żydów w Diasporze. Hordy bolszewików grabią i mordują, faszysta bezcześci aron ha-kodesz, Żyd Wieczny Tułacz mija płonący zwój Tory, ktoś inny ucieka, przyciskając rodał do piersi, ludzie na łódce wzywają pomocy, matka tuli dziecko, a grupa starych Żydów i towarzysząca im młoda kobieta wznoszą lament i modły.

"Exodus", 1952-1966

Naród żydowski w drodze do Ziemi Obiecanej. W prawym dolnym rogu Mojżesz z Tablicami Przymierza, otrzymanymi od Boga na Górze Synaj. Niewola egipska i Holokaust. Emigracja Żydów do proklamowanego w 1948 roku państwa Izrael. Nad tłumem radujących się ludzi - rozpięty na krzyżu Chrystus.

piątek, 19 listopada 2010

Na straganie





"Koniec tego fotografowania! Limit jest pięć zdjęć."











"To mizrach. Wie Pani, takie żydowskie sprawy. Do odprawiania kuczek."



niedziela, 14 listopada 2010

Sto dwa


Sto dwa lata dzielą poniższe zdjęcia...

Kraków, chrześcijańska część Kazimierza. Grupa młodzieży żydowskiej przed kruchtą kościoła św. Katarzyny, fot. Walery Eliasz Radzikowski, 1908



piątek, 12 listopada 2010

Dom cadyka


W Kocku jest pewien niezwykły dom. Nie wiadomo kiedy powstał. W połowie XIX wieku, a może w dwudziestoleciu międzywojennym? Do tego hybryda architektoniczna: ganek ala' polski dworek i dziesięcioboczna wieżyczka nad głównym, narożnym wejściem. Zbudowany z drewnianych bali, osiadł ciężko u zbiegu ulic Polnej i Wojska Polskiego.


Dom cadyka, zwany także Rabinówką. Legenda wiąże go z osobą Menachema Mendla Morgenszterna - jednego z najsłynniejszych przywódców chasydzkich. Ostatnie dwadzieścia lat życia Kocker Rebe spędził w odosobnieniu - zamurowany w sali modlitw swojego domu. Czy była to owa intrygująca, narożna wieżyczka? Dzisiaj niezamieszkana. Z szacunku dla cadyka, czy dlatego, że w niej straszy? Nie wiadomo.

Na drzwiach wejściowych znalazłam chrześcijański znak: imiona trzech króli i datę. Tak wyraźny, jakby skreślony wczoraj. Zatem niewątpliwie mieszka tu duch, duch historii. Zmiennej, dodajmy.

Legenda contra fakty. Mistycyzm contra sensacja. Po 1924 roku dom należał do Josefa Morgenszterna, który zginął wraz z rodziną w czasie bombardowania Kocka, 9 września 1939 roku. Zbudowany na terenie posesji bunkier ochronił rabina i jego bliskich tylko i aż przed Holokaustem. Szczątki rozerwanych ciał zwisały z gałęzi drzew owocowych w ogrodzie, niczym zapowiedź bliskiej już Zagłady.






niedziela, 7 listopada 2010

Zupa Ezawa


Abraham, Izaak i Jakub to trzej patriarchowie, od których wszystko się zaczęło. Wszystko, czyli narodziny judaizmu. Kiedy? W XX-XVII w. p.n.e.

Abraham zawarł przymierze z Bogiem. Za swą wiarę i wierność Bogu otrzymał w darze ziemię Kanaan. Znakiem tego przymierza było obrzezanie, dlatego Abraham nazywany jest ojcem religii żydowskiej.
Synem Abrahama był Izaak, a synem Izaaka Jakub. Dwunastu synów Jakuba dało początek dwunastu plemionom Izraela, dlatego uważa się go za ojca narodu żydowskiego.

Izaak miał dwóch bliźniaczych synów: wspomnianego już Jakuba i Ezawa. Pierwszy urodził się Ezaw, trzymany za piętę przez niewiele młodszego Jakuba. Ezaw był zapalonym myśliwym, lubił otwartą przestrzeń i nie straszne mu było surowe życie. Jakuba charakteryzował spokój, delikatność i inteligencja. Był ulubieńcem matki - Rebeki, ale to pierworodnemu przysługiwało prawo przejęcia po śmierci ojca plemiennego przywództwa.

Pewnego razu Ezaw, wróciwszy do domu zmęczony i głodny, zastał brata nad miską aromatycznej soczewicy. I stało się. Wiele nie myśląc, za odrobinę strawy sprzedał Jakubowi prawo do pierworództwa.

Minęło kilka lat. Stary i ślepy Izaak poprosił Ezawa, aby wyruszył na polowanie, a po powrocie przygotował ojcu ulubione danie z dziczyzny. Po jego spożyciu miał pobłogosławić syna jako pierworodnego. Usłyszawszy to Rebeka obmyśliła podstęp. Ugotowała koźlę, odziała Jakuba w szaty Ezawa, a na jego ręce i szyję nałożyła zwierzęce skóry, aby przypominał swego owłosionego brata. Izaak nie rozpoznał Jakuba i udzielił mu błogosławieństwa pierworodnego. Gdy prawdziwy Ezaw wrócił z polowania, a Izaak odkrył oszustwo - błogosławieństwa nie można już było cofnąć.

Składniki:
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- 1/4 selera
- 1/2 pora
- 150 g czerwonej soczewicy
- 200 ml kwaśnej śmietany
- 3 łyżki posiekanej kolendry
- 1 łyżeczka mielonego kminu rzymskiego
- świeżo mielony pieprz
- sól
W oryginalnym przepisie tego składnika nie ma, ale - jeśli ktoś lubi mocniejszy smak - można dodać kostkę / dwie bulionu.

Przygotowanie:
Warzywa obrać, pokroić, wrzucić do garnka, zalać 3 litrami wody. Gotować do miękkości. Soczewicę wypłukać na sicie, aż woda nie będzie mętna, dodać do wywaru wraz z kminem i gotować do miękkości. W razie potrzeby zebrać szumowiny. Zupę doprawić solą i zmiksować na krem. Na talerzu dodać śmietanę, posypać pieprzem, oraz kolendrą.

Przepis pochodzi z książki "Przysmaki żydowskie we współczesnej kuchni" Estery i Malki Kafka.



czwartek, 4 listopada 2010

Zbliżenie IV


Ja: Zahar, pamiętasz naszą rozmowę w "Starce"? Wiesz, Twoje spostrzeżenia odnośnie ludzi po przyjeździe do Izraela i po pierwszej od wielu lat wizycie w Polsce...


Zahar: Chodziło mi oczywiście o konfrontację oczekiwanych stereotypów z rzeczywistością. Te "sabry" i "kibucnicy" - często jaśni, często blondyni, czasem z niebieskimi oczami i wysocy, nie wyglądali mi na Żydów, jakich sobie wyobrażałem. Zresztą faktycznie czytałem później, że statystycznie to pokolenie po Holokauście jest wyższe, zdrowsze i mocniejsze od swych rodziców. Ale to nie tylko to - również ich zachowanie, sposób chodzenia, pewność siebie - to też było odwrotnością moich pojęć "żydostwa". Na pewno miało to związek z faktem, że naprawdę czuli się "panami" i właścicielami tego kraju, a nie gośćmi, często niepożądanymi, w kraju innych.

A w Polsce było na odwrót. Przyjechałem po raz pierwszy z początkiem listopada 1986 roku - jeszcze za "komuny". Polacy wyglądali mi ciemni, niscy i niepewni siebie. Wielu chodziło w czapkach i kapeluszach (a w Izraelu tylko religijni tak chodzą). I nawet u każdego wydawało mi się, że widzę duży, żydowski nos... Pozory mylą. Choć z drugiej strony: na pewno jest tyle zamieszania w tych naszych genach, że może naprawdę wszyscy jesteśmy trochę Żydami i trochę Polakami? W to najbardziej chciałbym uwierzyć.

/Zahar M, obecnie mieszka w Izraelu, wyjechał z Polski w 1961 roku, mając 18 lat i 3 miesiące/


poniedziałek, 1 listopada 2010

Na Placu Zgody


Tablice Dekalogu.

Nie zabijaj!
Macewa.
Zwieńczenie muru krakowskiego getta.


Jedną świeczkę - na wyraźną prośbę - zapaliłam w czyimś imieniu.