piątek, 16 listopada 2018
Mariusz i Sara
„W Krakowie na Kazimierzu,
Tuż przed wiślanym bulwarem,
(Kto nie chce, niech mi nie wierzy),
Spotkałem Żydówkę Sarę.
Miedziane pukle jej włosów
Skrywała chusta gołębia,
Jej oczy - zwierciadło losu -
Ciemna wiślana głębia.
Chciałem ją chwycić za rękę,
Na kawę pójść na Szeroką...,
Ona jak mgła się rozwiała,
Wzleciała ku szarym obłokom.
Szukałem jej wszędzie, przy mykwie,
Pytałem "Pod Orłem" - w aptece,
Na Kupa, Meiselsa, pod rondlem,
Na strychu, w piwnicy, za piecem.
Klezmerzy grają w "Arielu",
Tu pachnie pascha, tam czulent
Choć ludzi wokoło tak wielu,
Nikt Sary nie widział, w ogóle”.
/Mariusz Parlicki, “Sara” – Magiczny Kraków/
Drogi Mario, pozwól proszę, że po dedykowanej mi przed laty “Psychologii”, to właśnie ten wiersz uznam za “swój”. A co do Sary… Myślę, że wspólnie ją odnaleźliśmy…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz