Historia
sióstr Juty i Broni Horn jest niezwykła, nie mniej niż Marla Raucher
Osborn. Co łączy te trzy panie? Żydowskie korzenie i dość zawiłe
pokrewieństwo, którego bezpośrednio z Marlą powiązać nie sposób. Juta i
Bronia były bowiem ciotkami babki Marli, lub - mówiąc inaczej -
siostrami jej pradziadka ze strony ojca.
Szczupła,
drobna Marla serdecznie wita w progach JCC każdego przybyłego na
spotkanie. Dopytuje, czy wykład może odbyć się w języku angielskim, czy
też konieczny będzie tłumacz. Nie był, dlatego opowieść płynęła
nieprzerwanie, a że była fascynująca, to postanowiłam i Was w nią
wciągnąć.
Dalekie
koligacje, a jaka siła uczuć! To coś więcej niż tylko rodzinna
genealogia; to ciekawość, wręcz głód każdego skrawka informacji, które
Marla pieczołowicie skleja, rekonstruując życiorysy obu kobiet. Bliższa
jej sercu jest Bronia, o której ciepło wypowiadała się babcia Marli.
Juta
i Bronia urodziły się w Rohatyniu (obecnie Ukraina), a koleje losu
rzuciły je do Wiednia, Lwowa, Krakowa, Buska-Zdroju, Palestyny, Stanów
Zjednoczonych i Izraela. Miała dokąd jeździć kilkadziesiąt lat później
Marla i do jakich drzwi pukać.
Dentystka
i nauczycielka - wykształcone, obyte. Emigracji do Palestyny
zawdzięczały ocalenie. Bronia po skończeniu filologii niemieckiej na
Uniwersytecie Jagiellońskim odbyła praktykę nauczycielską w krakowskim
Gimnazjum Witkowskiego. Następnie przyjęła płatną posadę germanistki w
Busku-Zdroju.
To
właśnie wciąż istniejąca w Busku szkoła zrobiła Marli największą
niespodziankę. Kilka miesięcy milczenia i nagle posypały się jak z
rękawa (czyt. szkolnego archiwum) skarby: nazwisko Broni na liście
nauczycieli, wpisy i podpisy w dzienniku lekcyjnym, odręczna rozpiska
zajęć. Do tego zdjęcia, przede wszystkim zdjęcia... a wszystko to w
20-tą rocznicę śmierci Broni.
Marla
pojechała do Buska, spotkała się z zainteresowanymi historią Broni
uczniami obecnego Liceum im. T.Kościuszki, obejrzała ocalałe dokumenty.
Obie
siostry były bezdzietne. To Marla podtrzymuje pamięć o nich: jak córka,
wnuczka, lub prawnuczka, których nigdy nie miały. Czuję się obdarowana
jej opowieścią, a prezent to niezwykły. Wydreptany, wyproszony,
wyśledzony, wyszukany... po ludziach, archiwach, uniwersytetach... Dla
niej samej, rodziny, dla nas wszystkich.
Marla opowiada o Broni i Jucie, ja opowiadam o Marli.
Marla Raucher Osborn na spotkaniu w JCC, maj 2012. Źródło.