środa, 26 października 2011

Tajemnice ulicy Szerokiej


Właśnie sobie uświadomiłam, że tytułowych tajemnic jest co najmniej kilka. O dwóch już pisałam w postach "Megale Amukot" i "Lampka". Czas na kolejną - co ważniejsze - nie ostatnią.

W północnej części ulicy Szerokiej znajduje się niewielki zielony skwerek, otoczony ogrodzeniem w kształcie menor. Stojący tuż przy nim pomnik, poświęcony krakowskim ofiarom Holokaustu, nie nawiązuje do żadnych tragicznych wydarzeń z tego konkretnego miejsca, choć tak może się wydawać przypadkowym przechodniom. Przed wiekami mieścił się tu... kirkut. Trzeci w dziejach Krakowa (w rozumieniu dzisiejszych granic administracyjnych), a drugi w Kazimierzu. Trzeba bowiem pamiętać, że obecna dzielnica była niegdyś (1335 - 1800) odrębnym miastem.

Z cmentarzem wiąże się jedna z bardziej znanych kazimierskich legend. Pewnego razu wydawano za mąż ubogą żydowską sierotę. Gmina długo nie mogła zebrać wystarczającej kwoty na wiano dla panny młodej, dlatego ślub i wesele wypadły w Szabat. Rozgniewany złamaniem przepisów Szabatu Bóg srodze ukarał nowożeńców (druga wersja legendy powiada, że także wszystkich weselnych gości). Rozstąpiła się pod nimi ziemia i pochłonęła ich na zawsze. Działo się to przed synagogą Remu, w miejscu dzisiejszego skwerku z pomnikiem.

Biorąc pod uwagę niewielkie gabaryty cmentarza, a także przyjmując, iż w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy, historyk sztuki - prof. Bogusław Krasnowolski postawił hipotezę, iż ów kirkut mógł służyć społeczności żydowskiej jako miejsce pochówku osób wyklętych, np. przestępców. Choć nienaukowa, teoria ta wydaje się być bardzo prawdopodobna.


Przed wojną kirkut bez macew otoczony był murem. Źródło

3 komentarze:

  1. Niesamowite. Ulica tak znana, a wciąż ma swoje tajemnice...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja znam wersję, że ślub był w piątek i goście tak dobrze się bawili, że przegapili czas nadejścia Szabatu. Stąd ta kara. Dlatego nie robi się ślubów, ani innych uroczystości w piątek, żeby przypadkiem nie złamać Szabatu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest kilka wersji legendy. Już chyba każdy krakowski przewodnik ma własną ;):) A tak poważnie, to większość przytacza H.Halkowski w "Żydowskim Krakowie".

    Miłego długiego weekendu.

    OdpowiedzUsuń