To opowieść o dzielnych ludziach w czasach, gdy “nienawiść stała się dla Niemców ożywczym napojem, którym upili się do nieprzytomności”. Jego główny składnik - antysemityzm sprawił, że żaden Żyd nie czuł się bezpiecznie: asymilator, mischling w nazistowskim mundurze, o ortodoksie nie wspominając. Bez względu na grupę ryzyka bohaterowie Boleckiej robią wszystko, by przetrwać i wiele, by pomóc innym.
To opowieść fikcyjna, ale oparta na faktach. Pola Rubin przypomina młodą holenderską Żydówkę - Etty Hillesum, której życie (dobrowolna deportacja do Auschwitz) i dziennik niosą światu szczególny przekaz. Obie miały “nieskończenie wiele siły, żeby pogodzić się z własną zagładą.” Wśród tzw. dobrych Niemców był i ten, który ocalił cadyka, a ogołocone ze zwierząt warszawskie zoo służyło za niezwykłą (i w tej niezwykłości skuteczną) kryjówkę dla Żydów.
To wreszcie lektura dwutorowa, gdzie fabułę wspiera metafizyka, akcentowana rozmowami - bardziej we śnie niż na jawie - tytułowej dziewczyny z cadykiem. Czytelnik jest świadkiem przemiany głównej bohaterki - Poli; radykalnej przemiany, którą wyczytał z jej dłoni ukochany chiromanta: z Żydówki nie przywiązującej najmniejszej wagi do swojego pochodzenia w Żydówkę świadomą; z osoby świeckiej w - może nie religijną, ale na pewno uduchowioną. “Jeśli ocalimy z tej wojny tylko nasze ciała, to będzie o wiele za mało” - podsumowuje Pola.
Młoda kobieta rozmawia z cadykiem niczym z prorokiem Eliaszem, którego twarzą w twarz mają zaszczyt spotkać tylko prawi i bogobojni mędrcy.
Nie uciekniemy od rozważań o Bogu: jego obecności, czy nieobecności gdy... “dział się” Holokaust. Jego imię przeklęte, czy uświęcone? A droga Żydów do komór gazowych? Wędrówka baranów na rzeź, czy też śmierć męczeńska za wiarę?
Paradoks życia w getcie - ciągłe obcowanie ze śmiercią. Ileż było tych paradoksów?! Ileż pożywek dla poczucia winy?! Ratować siebie, a co z bliskimi? Zjeść samemu, a co z konającymi z głodu na ulicy? W sytuacjach ekstremalnych wyostrza się egoizm, ale i ujawnia altruizm, a najmocniej zwykła ludzka potrzeba miłości, bliskości. Nie umierać samotnie, a przed śmiercią... choć na chwilę zapomnieć.
Jak narasta zło i dlaczego nie można go lekceważyć? “Hitler był narodowy... Tylko trochę za bardzo. Był dyktatorski. Tylko trochę za bardzo. Był antysemicki... Trochę za bardzo. Wtedy zdawało się, że nie trzeba go traktować całkiem poważnie. Dziś jest śmiertelnie poważny.” Ale Żydom zagraża ktoś jeszcze... Nienawidzi i cieszy się z cudzych nieszczęść uważając, że Żydzi sami są sobie winni. Prześladuje, sam będąc ofiarą.
Szmalcownicy i Sprawiedliwi. Nikt nie oczekuje od innych bohaterstwa, ale i nie spodziewa się podłości - oto wytłumaczenie, dlaczego ilość drzewek w Jad Waszem nie jest wyznacznikiem odkupienia win.
Po wojnie “będziemy musieli wielu słów uczyć się od nowa. Może niektórych przestaniemy używać niczym trefnych naczyń. Innym trzeba będzie przywracać ich dawno zagubione znaczenia.”
Co stało się ze słowem “Żyd”?
Do przeczytania!
OdpowiedzUsuńdzieki Olu.