Młode, kobiece twarze,
Na ścianach pudrowy róż.
Szminka, medal Yad Vashem...
i już.
I już?
To z powodu pudrowego różu ten post. Na taki kolor kazała pomalować ściany kuratorka wystawy "Wojna to męska rzecz?". W jej tytule najważniejszy jest ów znak zapytania. Przekorny, jak sama wystawa. Szminka obok medalu Yad Vashem, obozowy pierścionek obok odznaczeń wojskowych. Kobiety bohaterki: walczące na froncie, współpracujące z podziemiem, ukrywające Żydów, a czasami po prostu zmagające się z trudną wojenną codziennością. Robotnice, przedstawicielki tzw. klasy średniej i arystokratki. Dwanaście biogramów, garść przedmiotów-pamiątek. Z muzealnej salki "Fabryki Schindlera" "zabieram" sześć portretów.
Miriam Akavia (Matylda Weinfeld) urodziła się trzykrotnie: w Krakowie, gdy przyszła na świat, w Bergen-Belsen, gdy oswobodziły ją wojska alianckie i w Izraelu, gdy zaczęła pisać. Kilkunastoletnia dziewczynka przeszła niewyobrażalną drogę: krakowskie getto, obóz "Płaszów", Auschwitz i marsz śmierci do Bergen-Belsen. Pierwsze wojenne opowiadanie Miriam jej córki powitały płaczem, a Yad Vashem nazwało literaturą.
Eugenia Manor (z domu Wohlfeiler) miała więcej szczęścia niż Miriam. Uratował ją Oskar Schindler. W "Emalii" poznała swojego przyszłego męża - Nahuma, który podarował ukochanej wojenny pierścionek z wygrawerowanymi inicjałami GW. Wciąż zdobi jej palec. Robotnicy Schindlera pracowali ciężko, ale nie byli bici, ani głodzeni. Skoszarowani w przyfabrycznym obozie czuli się względnie bezpieczni. Spacerując po szarym i smutnym obozowym placu Nahum opowiadał Gieni o niebie nad "Emalią". W tym tzw. raju rozkwitła miłość, która trwa do dziś.
Gusta Draenger zmarła w wieku 27 lat. Młoda, harda, do końca wierna swoim ideałom. Bojowniczka krakowskiego ŻOB-u, którego najsłynniejszą antyniemiecką akcją był atak na kawiarnię "Cyganeria" w grudniu 1942 roku. Wrzucone do lokalu granaty zabiły kilkunastu Niemców. W więzieniu pisała (pod pseudonimem Justyna) pamiętnik na skrawkach papieru toaletowego. Ocalał i został wydany po wojnie.
Maria Hochberg Mariańska ukrywała się na tzw. aryjskich papierach. Nie tylko, by przeżyć, ale i pomagać innym, jako współpracowniczka "Żegoty".
Zofia Tomaszewska wynajmowała pokój podającej się za Turków rodzinie żydowskiej. Gdy w wyniku donosu w domu pojawiło się gestapo, przez kuchenne okno dała znak bawiącemu się na podwórku Leonowi. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności tylko on był wtedy w domu. Chłopczyk właściwie odczytał sygnał, wymknął się niepostrzeżenie i odnalazł swoich bliskich w mieście, w porę ostrzegając przed grożącym im niebezpieczeństwem.
Aleksandra Mianowska współpracowała m.in. z Radą Pomocy Żydom "Żegota". Opiekowała się chorą Felicją Seifert. Sprawiedliwa wśród Narodów Świata.
Młode, kobiece twarze,
Na ścianach pudrowy róż.
Szminka, medal Yad Vashem...
i już.
Fot. Anna Kaczmarz. Źródło.
Pudrowy róż:)No, właśnie. Czy trudniej być kobiecie bohaterką i wojowniczką? Zapewne tak, ale na pewno ładniej;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa wystawa. Taka, przy której nie sposób się nie zatrzymać.
Ciekawa, przekorna, feministyczna? może też.
UsuńŚwietny tekst.
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę pójść na tę wystawę, a rzadko nachodzi mnie ochota odwiedzenia jakiejkolwiek wystawy.
Bardzo dziękuję. Nooo, to dopiero pochwała :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńEla
Ciekawy bardzo post. Wszyscy Krakowianie na wystawe!:-)
OdpowiedzUsuńJeden Pan z Bielska też mógłby przyjechać :D:D:D
UsuńWyśmienita, bo wzrusząjca, notka a jeszcze wyśmienitsze haiku - :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tym razem nie haiku, ale bardzo dziękuję za przemiłe słowa. Pozdrawiam.
Usuń