niedziela, 26 lutego 2012
Lepiej trafiać prosto w serce
Najpiękniejsza jest determinacja w upamiętnianiu rzeczy nieistniejących. Czysta, absolutna i tak bardzo, bardzo potrzebna. Nie mam tu na myśli wmurowywania tablic pamiątkowych, którym oczywiście chwała, ale... Po pierwsze o istnieniu takiej tablicy trzeba wiedzieć, po drugie trzeba umieć ją odszukać, po trzecie zaś przeczytać. Żmudny to bywa proces, zwłaszcza gdy tablica wisi wysoko i jest imitującym płaskorzeźbę odlewem.
No dobrze, to może zamiast tablicy pomnik? Czemu nie, może być i pomnik. Trudniej go przeoczyć i łatwiej odczytać, co na nim napisano, ale... Nie wiem, jak Wam, mnie pomniki kojarzą się niedobrze, komunistycznie. Poza tym zazwyczaj są pompatyczne i kiczowate.
Można apelować do rozumu (tablica, pomnik), ale lepiej trafiać prosto w serce, jak Jacek Proszyk z Bielska-Białej. To z inicjatywy tego zakochanego w judaikach historyka na współczesnym budynku BWA kilka lat temu zawisły wielkoformatowe zdjęcia nieistniejącej już synagogi. Jak łatwo się domyślić, stała dokładnie w tym miejscu, a zniszczona została przez Niemców, we wrześniu trzydziestego dziewiątego.
Zwracające uwagę, intrygujące i poruszające - upamiętnienie idealne.
W przedwojennej krasie, zniszczona przez Niemców, nieistniejąca - trzy odsłony (w tym dwa zdjęcia) bielskiej synagogi postępowej.
Wybudowana w latach 1879-1881, w stylu mauretańskim, według projektu Ludwika Schöne i Karola Korna. Wzorowana na synagodze w Szombathely (Węgry). Źródło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem kto w Łodzi wpadł na taki sam pomysł, ale latem widziałam zdjęcie nieistniejącej już synagogi na ścianie kamienicy. Właściwie wyglądało to jak olbrzymia "tkanina" rozpięta na stelażu.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, oby więcej takich "duplikatów".
UsuńNajwiększą i najbardziej okazałą żydowska świątynia w Warszawie, wzniesioną w latach 1872-78 według projektu Leandra Marconiego była synagoga zwana wielką lub synagogą na Tłomackim. Miała klasycystyczną fasadę, oprócz sali modlitw mieściły się tu również szkoły religijne i archiwa. W czasie wojny, jak wiele innych została zrównana z ziemią.Dziś w tym samym miejscu przy pl. Bankowym stoi Błękitny wieżowiec, którego budowa ciągnęła się przez prawie 30 lat. Budowę prześladowały wszelkie możliwe przeciwności, aż do czasu kiedy na placu odprawione zostały przez rabinów modły, została wydana zgoda na budowę przez gminę żydowską, a w wieżowcu zaplanowano stworzenie izby pamięci żydowskiej. Dół wieżowca ma kształt zbliżony do kształtu synagogi. To również ciekawy sposób na upamiętnianie historii, choć już nie tak bezpośrednio czytelny jak zdjęcia na gmachu , które pokazałaś.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli:)
Ciekawostka z tą budową jak po grudzie... Nie jestem przesądna, ale... dreszcz po plecach poszedł :)
UsuńSynagogę na Tłomackiem Niemcy zniszczyli w odwecie za powstanie w warszawskim getcie. Wielka, niepowetowana strata :(
To jedna ze słynnych warszawskich legend, z tym ,że w tej akurat było sporo prawdy.Podobno klątwę rzucił ostatni rabin Wielkiej Synagogi. Po dojściu do porozumienia Gminy żydowskiej z ówczesnymi władzami Warszawy na placu budowy odprawione zostały modły. Jednak po krótkim czasie na budowie pojawiły się poważne problemy i cała konstrukcja była zagrożona. Na prośbę Gminy żydowskiej do Warszawy przyjechała liczna grupa rabinów z USA i modły odprawiano ponownie, dopiero później budowa ruszyła bez przeszkód i zakończono ją w kilka miesięcy. Nie było łatwo odczynić urok potężnego cadyka:), a o ponownych modłach przypomniał mi mąż , który wtedy żywo interesował się całą sprawą.
UsuńNiemcy wysadzili synagogę 16 maja 1943 r. o godz. 20.15 czym przypieczętowali ostateczną zagładę warszawskich Żydów.
Jeśli mi się uda spróbuję wysłać Ci na maila animacje 3D lotu Liberatora nad zburzoną Warszawą. Widać również wyraźnie teren warszawskiego getta. To obszar, na którym nie został kamień na kamieniu i żaden stojący zarys budynku.
Uściski:)
Właśnie przyszły linki na maila :) Dziękuję i drogą j.w. odpiszę :)
UsuńBardzo ciekawy projekt, nie sposób przeoczyć. Podoba mi się... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zgadzam się - to chyba najlepszy sposób upamiętnienia. A na marginesie - to ten sam Karol Korn, który zaprojektował stojący do dziś w Krakowie Hotel Royal, a firma, działająca pod jego nazwiskiem (już po jego śmierci) wykonała projekt łaźni przy Paulińskiej.
OdpowiedzUsuńCo do łaźni, to w końcu gmina żyd. wykupiła projekt Korna, a jego realizację zleciła Henrykowi Lamensdorfowi. Były bowiem protesty, że gmina "daje zarobić" architektowi spoza Krakowa, zamiast jakiemuś lokalnemu.
UsuńByłam ostatnio w Bielsku i mam do pokazania willę i nagrobek Korna :)
UsuńHoho, to czekam na kolejne posty o K.K.
OdpowiedzUsuńP.S. To był chyba ewenement, że dopuszczono architekta spoza "socjety". Kraków, jak był tak i pozostał hermetyczny:)
Świetny pomysł. Podobne wrażenie robią zdjęcia w pustych oknach kamienic na Próżnej w Warszawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!