poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Żydowski coming out
W ramach tegorocznej edycji Festiwalu Sztuki w Przestrzeni Publicznej - Otwarte Miasto, Ronen Eidelman - artysta z Izraela zaproponował akcję plakatową z wizerunkami lubelskich Żydów. Spoglądające z murów zniszczonych kamienic przedwojenne postaci kierują do współczesnych przechodniów dziwne, zastanawiające, a często i niepokojące pytania. Eidelman zachęca do prostych i otwartych odpowiedzi, prowadzących do odkrywania żydowskich korzeni.
Wyobraźmy sobie odwrotną sytuację. Na postawione wprost pytanie: "Czy jesteś Żydem / Żydówką?" niepokojąca, ale jakże prawdziwa odpowiedź: "W Polsce nigdy nie wiadomo".
Festiwal odbył się w czerwcu. Ja pojawiłam się w Lublinie ostatniego lipcowego dnia. Plakaty, a gdzieniegdzie już tylko strzępy plakatów od razu zwróciły moją uwagę. Czy coś z nich jeszcze pozostało?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tak... w Polsce nigdy nie wiadomo....
OdpowiedzUsuńobyśmy pamiętali.... piękny pomysł z tymi plakatami...
Człowiek żyje tak długo, jak długo żyje pamięć o nim. Dobrze jest się zapytać: Czy w Twojej rodzinie przechowuje się pamięć o sąsiadach? - nawet wtedy, gdy nikt nie mieszka już w domu rodzinnym. Czy pamięta się przynajmniej jedno nazwisko lub imię?
OdpowiedzUsuńUch, mocne pytania - zwłaszcza to o mamrotaniu przez sen. Nie musi to przecież być jidysz.
OdpowiedzUsuńTen ostatni chłopak uderzająco podobny do mojego kolegi.
Podoba mi się opinia jednego z polskich genealogów (niestety, umknęło mi nazwisko), że tylko niewielka ilość osób, najczęściej te z arystokratycznym pochodzeniem, mają komfort wglądu w swoje porządnie prowadzone dokumenty o przodkach. U większości wątki gdzieś się rwą, plączą, wchodzą niestety w sferę przypuszczeń... a na dodatek, jak dosadnie a słusznie powiada wspomniany przeze mnie historyk, "nigdy nie wiadomo, co się działo w krzakach za karczmą".
No to może się wyoutuję, chociaż nigdy nie siedziałam w szafie:) Nie nazwałabym tego wielką tajemnicą, ale jest taki prapradziadek Eliasz. I nie wiadomo o nim nic, prócz imienia, a ono może sugerować tak żyda, jak i protestanta. Obie wersje są mocno prawdopodobne ze względów geograficznych jak i późniejszej historii rodziny. I pewnie nie da się już prapradziadka rozszyfrować. Ale wcale mi to nie jest potrzebne.
Moja i mojej mamy uroda wiele razy wywoływała pytania wprost. Tabuny żydowskich znajomych babci przewalające się przez każde opowiadanie o młodości (tylko jedna osoba żyje, w Izraelu, i utrzymuje z nią rozczulający kontakt) nie pozostawiają wątpliwości - jeśli nie w genach, to w sercach jest coś nie do zdarcia.
Jest nadzieja, że plakatowa akcja w Lublinie obudziła refleksję niektórych nad własnymi korzeniami, bo przecież w tych rejonach Polski odpowiedź na pytanie o pochodzenie żydowskie "W Polsce nigdy nie wiadomo" ma szczególną wymowę. Bożena
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńChyba w każdym mieście te plakaty by się przydały. Pamiętacie film "Cud purimowy"? Powinien być obowiązkowo wyświetlany w szkołach
OdpowiedzUsuń;)
A mój dziadek miał na imię Chaskiel!
Ela (kowela@wp.pl)
Tak, nie wiadomo, znam przodków do czwartego pokolenia, ale kto wie jak było wcześniej:)Wierszyk Tuwima mi się przypomniał przy okazji trochę na temat, stary co prawda,bo z roku 1936, ale jakże aktualny:)W naszym polskim piekiełku tylko nazwy ugrupowań politycznych z latami się zmieniają, poza tym niewiele.
OdpowiedzUsuń"Trudno ślepemu do boju poprowadzić hufce,
Niemowie trudno, jeśli speakerem zostaje,
Trudno słoniowi, kiedy zakocha się w mrówce,
I mrówce trudno, gdy się słoniowi oddaje.
I trudno także, połknąwszy dwa kilo bromu,
Chodzić po linie, nawet gdy się jest cyrkowcem,
Ale najtrudniej - mieć krewnych zrajlitów w domu
I być oenerowcem."
Pozdrawiam serdecznie:)
Uszanowanie dla pamięci Prapradziadka Eliasza i Dziadka Chaskiela...
OdpowiedzUsuńNutto, piękne pytania...
O "Cudzie purimowym" dowiedziałam się nie tak dawno tak, jak inni dowiadują się o swoim żydostwie. Elu, przychylam się do Twojej propozycji.
Aga, Twój uśmiech mnie zaintrygował... Weszłam na "Nadziejkę" i... nie pomyliłam się:) Dziękuję!
Sarciu, masz rację: "Jeśli nie w genach, to w sercach..."
Dziękuję za Wasze słowa, wiersze, pamięć, wpisy, niespodzianki... Ściskam mocno!
No właśnie... W naszych domach wiele jest tajemnic ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, bardzo ciekawa akcja :)
Swietne.
OdpowiedzUsuńNajlepsza chyba jest ta postać w oknie.
poznałam kilkoro Żydów, ostatnio nawet zaproszono mnie do synagogi i później na szabasową kolację; te plakaty kojarzą mi się z odnajdywaniem zgubionej tożsamości
OdpowiedzUsuńpoznałam kilka osób, które dowiedziały się, że są Żydami w wieku 18 lat i po początkowym odrzuceniu, zaczęły szukać korzeni, uczyć się języka, zaczęły praktykować, dla mnie to jest niesamowite, bardzo ich podziwiam
Imię Eliasz jest/było też dość popularne w społeczności prawosławnej na wschodnich kresach Rzeczypospolitej.
OdpowiedzUsuńA co do badań korzeni genealogicznych, bardzo dużo wiedzy można nabyć buszując po archiwach, parafiach. Mając też i pochodzenie chłopskie, można sporo ustalić, nawet kilka wieków wstecz, jeśli przodkowie pochodzą z parafii, które dość wcześnie zaczęły prowadzić księgi metrykalne. Parafie rzymskokatolickie zostały zobowiązane je prowadzić postanowieniami soboru trydenckiego, a więc w XVI wieku. W praktyce nieliczne parafie na ziemiach polskich, prowadziły je już w wieku XVII. Ale sprawdzić zawsze można. Kodeksowi Napoleona zobowiązującemu do prowadzenia ksiąg stanu cywilnego sporo też zawdzięczamy, jeśli chodzi o wiedzę o przodkach. Ja na przykład w jednej z parafii rzymskokatolickich w zapisach z lat 1810-1815 znalazłem sporo informacji o małżeństwach, urodzeniach i zgonach społeczności żydowskiej. Widocznie w tamtych rejonach administrator parafii katolickiej był zobowiązany do prowadzenia ksiąg stanu cywilnego również dla wyznawców innych religii.
Pozdrawiam serdecznie
Akcja budzi emocje, prawda? Nie tylko w kontekście żydowskim.
OdpowiedzUsuń"Skąd przybywamy, kim jesteśmy, dokąd idziemy?"
Pozdrawiam po-wakacyjnie.