czwartek, 17 lutego 2011

Bo Kraków, bo nieznany


Na tę książkę rzuciłam się łapczywie, bo... Kraków, bo... nieznany. Nie rozczarowała mnie. Mało tego, już przy drugim omawianym przez autorów zdjęciu sięgnęłam po zalecane szkło powiększające. Dałam się wciągnąć w detektywistyczne zabawy: co, gdzie i od której strony sfotografowano. Przy kilkudziesięciu zamieszczonych w książce zdjęciach (XIX / I połowa XX wieku), przedstawiających miejsca i obiekty niebanalne, rozrywka to - zapewniam - przednia. Oczywiście trzeba lubić stare fotografie, lubić Kraków i umieć się po nim poruszać, by docenić nieznany portret tego miasta (tytuł książki "Nieznany portret Krakowa") Barbary Zbroi i Konrada Myślika.

Znam oboje autorów. Nie na tyle dobrze, by wiedzieć... pozostaje mi zatem tylko się domyślać, jaki mógł być podział pracy nad książką:) Barbara Zbroja to jedna z moich byłych wykładowczyń na podyplomowych judaistycznych studiach. Historyk sztuki, dawniej archiwistka, badaczka dziejów Żydów polskich. Przypuszczam, że to Pani Barbara wyszukała te wszystkie wspaniałe, a nieznane szerszej publiczności zdjęcia. Z kolei Pan Konrad (scenarzysta, felietonista i doradca PR) jest autorem większości, o ile nie wszystkich, o nich opowieści. Razem bacznie przyglądali się fotografiom i ustalali, co przedstawiają. Detal po detalu. Żmudne, ale i fascynujące zajęcie!

Wiecie, co mi się marzy? Że oboje przeczytają tego posta;) i napiszą, jak było naprawdę:) Zaś czytelnikom Bobe Majse życzę, by i Wasze miasta i miasteczka doczekały się równie pięknych i niebanalnych portretów. Może Waszego autorstwa? Zostawiając Was z tą myślą, biorę pod pachę dołączoną do książki mapę i wyruszam na spotkanie nieznanego Krakowa. Nie tylko żydowskiego:)


7 komentarzy:

  1. Och, wspaniała książka! Zazdraszczam;) I czytania, i odnajdywania w pamięci miejsc opisanych i sfotografowanych, a później wędrówek po Krakowie z książką pod pachą, ach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście jak Wiesz książkę znam już od długiego czasu. Uważam za jedna z najciekawszych o ile nie najciekawsza książkę o Krakowie w roku 2010. Jakiś czas temu r5ozmawiałem przez chwile z p. Konradem o niej. Przyznał mi racje ze ogromnym minusem i stąd ta lupa do oglądania zdjęć, była strona edytorska. Po prostu drukarnia zupełnie zniszczyła druk zdjęć. Nie znam się na tym ale na prawdę zdjęcia w książce są koszmarne. Ale ja ja kupiłem dla tekstów. I tez podejrzewam ze wszystkie są Konrada Myslika
    Pozdrawiam
    maro

    OdpowiedzUsuń
  3. Sięgnę po na na pewno :)))Bo Kraków, bo nieznany, bo stare zdjęcia :)))
    Jestem pewna,ze oboje tu zajrzą któregoś dnia i sie zachwycą, jak Ty ich książką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaprysiu, a gdy się jeszcze zrobi ciepło...!
    Markos, zdjęcia jak do książki tego typu faktycznie fatalne, często nawet z lupą nic nie widać. Przy zakupie liczyłam się jednak z tym, że to nie album. Sam pomysł i teksty wynagradzają niedociągnięcia edytorskie.
    Lewkonio, dziękuję Ci bardzo, zapraszając do księgarni, a zaraz potem do Krakowa (a może od razu do jakiejś krakowskiej księgarni?). Choć podobno nakład wykupiony...

    Życzę Wam miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubie takie ksiazki.
    Mam cos podobnego, warszawa na starej fotografii.
    Godzinami siedzimy nad nia z synem i szukamy tych miejsc.
    Jest to trudne, bo jednak Warszawa byla zburzona, ale i tak fascynujace.

    Pozdrawiam, Kasia z A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sprawdziłam, ale nie wiem, czy nie wkradł się błąd w sieci. Skoro Barbara Zbroja, to Twoja była wykładowczyni, to obie zaczynałyście studia w przedszkolu :))Ona rocznik 78, a już doktor(nie od dziś), Ty - wiem, ale nie powiem (sama nauczyłaś nas liczyć lata wg kalendarza żydowskiego, jeśli się dobrze wyrażam :) a taki dorobek umysłowy :) Jeśli kiedykolwiek komukolwiek czegokolwiek zazdroszczę, to wiedzy, na której opanowanie nie starczy mi życia, bo albo albo, a tyle ciekawych pasjonujących historii i dziedzin jest do zgłębienia. W wieku wyborów życiowych chciałam być weterynarzem, archeologiem, aktorką, polonistką, i podróżniczką ;) Tyle rzeczy mnie pociągało, wręcz sobie przeciwnych. Teraz, cóż robię co mogę, by te zainteresowania zaspokoić teoretycznie,ale czasu za mało. Więc... cieszę się,że to Twoje miejsce w sieci odkryłam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu z A., wspaniały sposób rodzinnego spędzania czasu. Ja też lubię i mogę godzinami oglądać stare fotografie.
    Lewkonio, chyba nie ma pomyłki :) Ja jestem rocznik 73 (o czym już wiesz:), a Pani Basia może być 78. W moim przypadku wykładała na studiach podyplomowych, na których nie brakowało jeszcze starszych ode mnie uczniów. Swoją drogą stanowiliśmy niezwykłą mieszankę specjalności i zawodów (m.in. dwóch lekarzy: anestezjolog i neurochirurg). Głód wiedzy to wspaniała sprawa! Myślę, że każdy z nas mógłby być dobry, czy wręcz świetny w wielu profesjach. Nie zawsze dane nam jest spróbować.
    Ja się cieszę, że mogłam Cię choć wirtualnie poznać :)

    Pozdrawiam sobotnio i niech czas płynie dziś leniwie :)

    OdpowiedzUsuń