piątek, 14 stycznia 2011
Sentyment
Mam sentyment do księgarni, w której moja noga nigdy nie postała. Księgarni, o której wyjątkowości słyszałam już w wieku szkolnym. Ba! Księgarni, z powodu której w moim młodym umyśle zrodziło się pytanie, czy aby na pewno komunizm jest dobrym systemem. Mogłam wtedy nie wiedzieć, gdzie leży Tel Awiw, a jednak kojarzyłam, że jest w nim Księgarnia Polska, którą założył i prowadzi ktoś niezwykły. Dziś do tych drobnych wspomnień dołączę nazwisko - Edmund Neustein.
Jak to się stało, że księgarnia "gdzieś na końcu świata" (czyt. za "żelazną kurtyną") obaliła wpajane mi ustrojowe mity? Najdotkliwszym brakiem, jaki odczuwałam w owych siermiężnych czasach był brak książek. Nowych, pachnących farbą drukarską i takich "na zawsze". W moim rodzimym kraju stanowiły towar deficytowy, w Tel Awiwie - w jednej, jedynej księgarni - było ich mnóstwo. Wejść, wybrać, przejrzeć i kupić - marzenie ściętej głowy. Uznałam zatem, że coś z tym naszym krajem musi być jednak nie w porządku.
Księgarnia, do której mam sentyment już nie istnieje. Od dziesięciu lat nie żyje także jej założyciel i... dusza tamtego miejsca. Od przyjaciela Edmunda Neusteina otrzymałam dziś takie oto zaproszenie. Dzielę się nim z Wami, a każdemu, kto będzie mógł się wybrać - zazdroszczę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szkoda, że Cię tam nie będzie, jak wnioskuję, wśród tych wspomnień ...
OdpowiedzUsuńKsiążki, księgarnie, antykwariaty, biblioteki ... milczący mędrcy i świadkowie,często ofiary złych czasów i złych ludzi... One nas wszystkich przeżyją. To smutne, ale i piękne...
A może odrobina szaleństwa i jednak na spotkanie pojedziesz?:)))
OdpowiedzUsuńA księgarnia, cóż. Takie zaczarowane, wymarzone miejsca czasem odwiedzamy w snach. Życzę Ci więc kolorowych snów wśród książek, o których rozmawiasz z Edmundem Neusteinem:)
Długo do Ciebie nie zaglądałam Olu, zmiany w moim życiu i nowa rola babci wytrąciły mnie trochę z blogosfery.Aż przszedł ten przełomowy dzień i wróciłam do wirtualnego świata. Jesteś pierwsza do której zaglądam po przerwie.Z dużą przyjemnością czytam twoje teksty na blogu, będę głosowac na twój blog w konkursie( chyba nie jest za późno).Dziękuję za wpisy od ciebie na moim blogu, chociaż bez mojego odzewu.
OdpowiedzUsuńOdnośnie twojego wpisu to szkoda,że nie możesz zrealizowac zaproszenia na spotkanie księgarskie, ale może w następnym roku ...tego tobie życzę w nowym roku, jak najwięcej inspirujących spotkań z ciekawymi ludźmi, w niezwykłych miejscach.
Bardzo serdecznie pozdrawiam. Bożena
Rozmarzyłam się...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Dziewczyny, poprosiłam Gojkę z Izraela, żeby dla nas nieobecnych, opublikowała kolejnego posta wspomnień. Pierwszy - bardzo zachęcający - już jest.
OdpowiedzUsuńBB-Italio, martwienie się pod hasłem "co u Ciebie" zastąpiła radość. Uf, jak dobrze, że powód Twojej nieobecności był tak miły :) Pochwalisz się na blogu zdjęciami maluszka?
Dziękuję Wam i serdecznie pozdrawiam.
Nie trzeba wszystkiego dotknąć, żeby przeżyć. Ty w tej Księgarni jesteś codziennie. Przesuwadz palce po grzebietach książek. I toczysz z właścicielam dyskusję o ksiązkach przeczytanych i nieprzeczytanych. Jesteś tam i to nieprawda, że tej księgarni już nie ma
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz u mnie, zwłaszcza, że doprowadził mnie do twojego arcyciekawego bloga. Połykam łyżkami.
OdpowiedzUsuńFrankenstein, przepiękne i mądre słowa. Wzruszyłam się. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńBiurwo, kilka Twoich postów i jestem uzależniona. Pisz jak najwięcej!