piątek, 2 lipca 2010
Lipowa 4
- Muzeum na miarę XXI wieeeeeku!
- Niezwykła multimedialna wystawa!
- Wehikuł czasu w Fabryce Schindlera!
Gdyby po ulicach miasta biegali jeszcze mali gazeciarze, okrzyki jak wyżej słychać byłoby w każdym zaułku. Gazeciarzy zastąpił internet, a co pisała prasa? - nie wiem. Najważniejsze, że po kilku latach intensywnych prac została udostępniona zwiedzającym stała wystawa "Kraków - czas okupacji 1939-1945" w najmłodszym krakowskim muzeum - Fabryce "Emalia" Oskara Schindlera przy ulicy Lipowej 4.
Przede mną trudne zadanie pochwalenia tego miejsca tak, jak na to zasługuje, bez popadania w egzaltację. Jeśli mi się nie uda - nie zrażajcie się, proszę i - mimo wszystko - idźcie na tę wystawę. Warto.
Wciągnie Was wir okupowanego miasta, z całym swoim tragizmem i... codziennością. Collegium Novum UJ w dniu Sonderaktion Krakau, swastyki na Adolf Hitler Platz, getto, w którym nigdy nie świeci słońce, obóz "Płaszów"... Mieszkanie działacza ruchu oporu, z podwójnym kredensem skrywającym broń, magazyn dóbr pożydowskich, gabinet Oskara Schindlera... Dworcowa poczekalnia, zakład fryzjerski, fotoplastykon... Polacy, Żydzi, Niemcy... Dopracowana do ostatniego szczegółu całość, w niezwykłej, teatralnej aranżacji. Obraz, światło, dźwięk.
Zgrabne zakończenie wystawy, po przedstawieniu wyzwolenia Krakowa przez Armię Czerwoną, stanowi Sala i Księga Wyborów, prezentująca moralne dylematy mieszkańców miasta. Zdrajcy i Sprawiedliwi. Zwiedzający mimowolnie stawia pytanie: kim byłbym, żyjąc w tamtym czasie? Pytanie, na które sytym i bezpiecznym odpowiadać nie tylko nie wypada, ale i nie wolno.
Na mapie w(W)ielkiego Krakowa
jest skromna ulica Lipowa...
Oznaczenie wagonu tramwajowego. Po lewej - wystawa księgarni.
Adolf Hitler Platz.
Mieszkanie w getcie.
Mieszkanie w getcie.
Gabinet Oskara Schindlera. Oryginalny eksponat - gipsowa mapa Europy.
Mieszkanie członka ruchu oporu.
Obóz "Płaszów".
Będziecie potrzebować:
- 15 zł. na bilet wstępu
- buteleczkę wody mineralnej
- min. 3 h wolnego czasu (im więcej, tym lepiej)
Link do strony muzeum.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziekuje za informacje. Słyszałam że takie muzeum ma powstać niewiedziałam tylko ze tak szybko sie uda ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze kroki jak bedę w Krakowie juz wiem gdzie skieruje ;)
Pozdrawiam!!!
Witaj:)
OdpowiedzUsuńTak oto z dużym opóźnieniem trafiam w internetowe miejsce, które przyjdzie mi przeczytać od pierwszego do ostatniego posta. Potrwa to zapewne czas jakiś, ale nie zrezygnuję z takiej przyjemności:) Dziękuję Ci bardzo za wizytę i miłe słowa. Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
Dzięki temu co napisałaś błysnęłam dziś gościom przy śniadaniu wiedzą :)))) Jak podałam im nawet cenę biletu - byli pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu!
A tak poważnie - nabrałam ochoty na wizytę w muzeum. Będę myśleć jak to zrobić.
Pozdrawiam serdecznie!!!
Witaj Oleńko, potwierdzam, że na wystawę na pewno warto się wybrać! (Opinia moja, Rafała:) i miłej pary ze Szkocji... trochę kluczyliśmy zanim dotarliśmy na miejsce). Niektórzy jednak narzekali (np. recenzent GW), że wspomnianych przez Ciebie punktów ekspozycji, w których można pomyśleć i zastanowić się nad wyborami, na tej nowoczesnej, naszpikowanej multimedialnymi wrażeniami wystawie nie ma zbyt wielu...
OdpowiedzUsuńOlu, zapewne jesteś nieuchwytna obecnie, a spotkać Cię można jedynie na Kazimierzu... Jeśli jednak pozwolisz, wyślę Ci maila z zapytaniem o Profesora...
Pozdrawiam z żydowskiego miasteczka, Magda
w przyszłym roku muuuuszę przyjechać na Festiwal... z Tobą chcę to wszystko zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńHmmm... niesamowite miejsce! Zachecilas mnie, jak wszystkim o czym piszesz i co pokazujesz! Jesli kiedykolwiek bede w Krakowie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Piszesz ciekawie o swoich pasjach,zainteresowałam się i będę zaglądac na twoją stronę. Miło mi,że byłaś gościem u mnie. Pozdrawiam.Bożena
OdpowiedzUsuńbrzmi świetnie! Strasznie lubię takie "żywe" wystawy, bez gablot i muzealnego nadęcia.
OdpowiedzUsuńPS Bardzo dziękuję Ci za te miłe słowa zostawiane pod moimi notkami archiwalnymi - strasznie mi miło, że moja strona spodobała się TObie, osobie spoza kulinarnego światka :)
Moje zdanie na temat wystawy znasz. Przeczytałaś na blogu. Ale jak Wiesz żyjemy w ciekawych czasach. Z jednej strony w Emalii wystawa Okupowanego Krakowa z drugiej Muzeum Sztuk Współczesnych. Obawiam się ze już na pierwszej wystawie w nowo powstałym muzeum będzie dyskusja nad umiejscowieniem tego drugiego w tym miejscu. Mnie to nie przeszkadza ale pokolenie wojny i powojenne będzie miało inne zdanie. Zobaczymy
OdpowiedzUsuńKoniecznie napisz coś więcej o festiwalu. Wiem ze byłaś wszędzie i widziałaś wszystko. Ciekaw jestem Twojej opinii o muzyce która królowała w tym roku
Pozdrawiam
maro
Największe wrażenie zrobiła na mnie mieszkanie członka ruchu oporu... Mrau. Czy to oznacza, że ja też jestem w jakimś ruchu oporu? Gdzie bym się nie przeniosła zawsze na swój pokoik wybieram jakąś klitkę i w podobny sposób ją urządzam... Hm... Cóż to może oznaczać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zaglądam do Ciebie codziennie, choc nie zawsze zostawiam swój ślad...bardzo lubię Twoje posty czytac, wciąż się uczę tego co u Ciebie jest oczywistym...jest mi bardzo bliskie Twoje spojrzenie na ludzi i religie, podziwiam Cię za to co robisz dla takich jak ja...
OdpowiedzUsuńWystawa świetna, troche daleko ode mnie, ale fajnie że pokazałaś kawałek...
Pozdrawiam serdecznie!
Drodzy, dziękuję za Wasze odwiedziny i słowa zostawione tutaj.
OdpowiedzUsuńKaprysiu, BB-Italio, Kass, miło Was powitać.
Magduś, to fakt, że obcokrajowcom mniej się podoba. Słyszałam opinie, że to 'fake'. Może nie rozumieją idei tej wystawy, a może mają takie na co dzień?
Magiczny Świecie, Magodo, Kasiu ino-ino, Wildrose - zapraszam do Krakowa! Kto już był, to zdążył się zakochać, kto nie był - zakocha się na pewno ;)
Aniu, zgadzam się - precz z gablotami!
Maro, przykro mi, że Cię rozczaruję... nie byłam na ani jednym koncercie. Kozłowskiego li tylko obejrzałam w internecie.
Wero vel Barbaro, a tak w ogóle to Anhelli :) Ja za Tobą nie nadążam ;)
"Na mapie wielkiego Krakowa
OdpowiedzUsuńjest skromna ulica Lipowa..." - tak powinien, musi zaczynać się wiersz! A może to jest wiersz?
Ori, to rzeczywiście mógłby być początek wiersza i nawet przez chwilę miałam taki plan, ale... egzaminy, FKŻ i kilka innych spraw rozwiało wenę ;) Nie chciałam opóźniać publikacji posta. Pocieszę Cię jednak, że "napisał się" inny, a właściwie piosenka, z inspiracji innej i pod istniejącą już melodię... Będzie na blogu, bo to bardzo w klimacie Bobe Majse. Pozdrawiam serdecznie, Ola
OdpowiedzUsuńOlu, w Krakowie dawno nie byłem (jakieś 6 lat), więc nie tylko Kazimierz mnie ominął, ale i wiele innych atrakcji.
OdpowiedzUsuńCholerka, znów będzie polemicznie. Odnośnie zdań:
"Zwiedzający mimowolnie stawia pytanie: kim byłbym, żyjąc w tamtym czasie? Pytanie, na które sytym i bezpiecznym odpowiadać nie tylko nie wypada, ale i nie wolno."
Moim zdaniem wolno i wypada. Bez jasnego określenia tego co wolno, co wypada, rozpuszczamy się powoli w obrzydliwym relatywizmie. Nie jestem zwolennikiem poglądu mówiącego, że "młodzi gnoje", jak wypowiadał się jeden z "autorytetów", urodzeni w schyłkowym okresie komunizmu, nie mają prawa oceniać postaw tych, co musieli za komuny wybierać. Uważam, że mają prawo, gdyż Ci co często mają się czego wstydzić, chcą na siłę nadal uchodzić za autorytety. Stąd biorą się nasze postkomunistyczne potworki, jak "ludzie honoru" zarządzający esbecką machiną niszczącą ludzi.
Pozdrawiam serdecznie
P.S. Wiecie już, co zamierzacie zobaczyć na Podlasiu?