środa, 6 czerwca 2012

Boisko


Kazimierz Dolny - cud-miód miasteczko! Nikt w to nie wątpi, nikt temu nie przeczy. Kto był, wie o czym piszę. Architektura, przyroda, widok z Góry Trzech Krzyży, sławni mieszkańcy, bywalcy, żydowska przeszłość i klimat sztetla...

Rysą na szkle obrazka rodem z galerii jest miejscowe boisko szkolne, w murze którego tkwią fragmenty macew. Od - bagatela! - ponad pięćdziesięciu lat. To jeszcze nie wszystko, wszak boisko powstało na terenie pierwszego - XVI-wiecznego kazimierskiego kirkutu.

W 1995 roku pisano: “Jak tylko więcej popada, to wychodzą. Czasami można zobaczyć całe szkielety, czasami tylko żebra czy pojedyncze kości - mówi jeden z mieszkańców Kazimierza Dolnego. Ludzkie kości można znaleźć na zboczu Góry Trzech Krzyży (właściwie Góry Sitarz), w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły przy ulicy Lubelskiej (...) Wszyscy już się przyzwyczaili i na nikim nie robią wrażenia wystające z ziemi kości.” /cytat za/

Ja kości nie widziałam. Niejedna poszybowała pewnie wraz z piłką do nieba, resztę rozwlekły psy...

“Kokokoko Euro Spoko,
Piłka leci hen wysoko...
(...) Nasi dzielni chłopcy to biało-czerwoni...”*

I nikt im nie podskoczy, a zwłaszcza martwi Żydzi. Na co Jaś się napatrzy na szkolnym boisku, z tym Jan pójdzie w świat.

*fr. piosenki w wykonaniu zespołu “Jarzębina”







 

wtorek, 5 czerwca 2012

“To nawet widać po twarzy...”


Mieszkamy w synagodze.* Większość okien wychodzi na ul. Lubelską. Tuż pod murem lubią gromadzić się szkolne wycieczki, słuchające opowieści przewodnika. Chciwie nadstawiam ucho, może dowiem się czegoś nowego. A jakże! Po około pięciu minutach pada taki oto tekst (niezwłocznie przeze mnie zanotowany, dlatego przytaczam w oryginalnym brzmieniu): “Może nie wiecie, ale Seweryn Krajewski pochodzi z Puław. Wychowała go Polka. Uratowała go, bo on jest Żydem. To nawet widać po twarzy, ale to bardzo miły człowiek.”

Przyspieszam swoje wyjście w obawie, co jeszcze usłyszę. Prawdziwy “cyrk” zaczyna się po powrocie do domu. Wchodzę na oficjalną stronę artysty, gdzie czytam, że urodził się 3 stycznia 1947 roku w Nowej Soli. Skąd zatem Puławy, żydowskość i przed czym ratunek ze strony dzielnej Polki? Pomylone nazwisko, a może i nazwisko, i fakty?

Nieważne: Żyd, czy nie Żyd. Ten, czy tamten. Prawda, czy nieprawda. Przecież “widać po twarzy”. To wystarczy.

Pani przewodnik (zapewne certyfikowanej, wszak jej zawodu jeszcze nie uwolniono) radzę porzucić szmalcownicze dywagacje i czym prędzej odświeżyć (lub nabyć) wiedzę (i to właśnie wiedzę, a nie wątpliwej jakości “anegdoty” przekazywać uczniom). Jak dla mnie wystarczy, że “się oczyta”.

*Kazimierz Dolny, Dom Gościnny “Beitenu”.


Kazimierz Dolny. Synagoga. Widok od północy. Ulica Lubelska.

poniedziałek, 28 maja 2012

Zraniona polichromia

 
Wśród wielu książek ta jedna jedyna... Żydowska pomiędzy polskimi, malowana wśród wydanych drukiem. Niby nie na miejscu, a jednak u siebie. Ona, tylko ona, nie te inne. Nawet “Lokomotywa” Tuwima i “Król Maciuś Pierwszy” Korczaka.

Tablice Dekalogu, zwieńczone koroną i podtrzymywane przez dwa lwy. Tora, którą Mojżesz otrzymał od Boga na Górze Synaj. Dopiero co minęło Szawuot - żydowskie święto upamiętniające to biblijne wydarzenie.

Bejt ha-midrasz (dom nauki, dom studiów) i dziecięca biblioteka. To się nawet nie kłóci, to nawet pasuje. Nadal przychodzą tu mali chłopcy, choć słowo Talmud brzmi w ich uszach obco. Chłopcy, którzy - parafrazując Joachima Russka z CKŻ w Krakowie - o piotrkowskich Żydach wiedzą mniej niż o amerykańskich Indianach. Być może zainteresują ich szpecące polichromię ślady po kulach. Nie tyle kto i dlaczego strzelał, prędzej z jakiej broni.

Mała Synagoga w Piotrkowie Trybunalskim.
Wzniesiona w XVIII wieku.
Zniszczona przez Niemców.
Odrestaurowana w latach 60-tych.
Obecnie biblioteka dla dzieci.

Polichromia z lat 30-tych XX wieku.
Ozdoba aron ha-kodesz.
Autor - Perec Willenberg.


Wielka i Mała Synagoga w Piotrkowie Trybunalskim. 


Dostępna (po powojennej zabudowie drugiej kondygnacji) i niedostępna (zasłaniające regały, zakaz fotografowania)... Zraniona polichromia.

niedziela, 20 maja 2012

Szamesi i gabaje


Szames - opiekun synagogi. Dozorca, także pomocnik rabina i kantora. Dba o czystość, porządek, przygotowuje synagogę do nabożeństw, obwieszcza komunikaty gminy żydowskiej. Podlega gabajowi.

Gabaj - urzędnik gminy żydowskiej, administrator synagogi, zarządzający jej funduszami. Opiekun synagogalnych sreber i skarbony na datki, osoba odpowiedzialna za wynajem i sprzedaż miejsc w synagodze (im bliżej aron ha-kodesz, tym lepsze i droższe), wywoływanie do czytania Tory.

Powyższe funkcje zmieniały się na przestrzeni wieków, czasami zakres obowiązków szamesa i gabaja był szerszy, w zależności od zapotrzebowania danej gminy, lokalnego zwyczaju, czy indywidualnego zaangażowania w sprawy społeczności żydowskiej.

  
Działoszyce. Synagoga z poł. XIX wieku. Dziś starannie zaopiekowana ruina.



Ściana wschodnia z wnęką.  

  
Drzwi na babiniec.


Szamesi i gabaje...

Napis w języku hebrajskim: Dom modlitwy wspólnoty Izrae... (bez “l”)
/tłum. Zahar-Dani z Izraela/

poniedziałek, 14 maja 2012

Gra muzyka!


Bobe Majse dorobiło się własnego zespołu, ba! nawet płyty.

To żart! To żart! To żart! Spieszę donieść, zanim padną zarzuty o plagiat, lub coś jeszcze gorszego ;):) Ten oto link podesłał mi nieoceniony kolega Berek. Uśmiech nie schodził mi z twarzy przez cały dzień, a ponieważ nie każdy z Was ma konto na fejsie - wrzucam także tutaj.

Przy okazji zapoznałam się z artystą Bobem Malkovskim i już wiem, że obecnie mieszka w Krakowie :)

sobota, 12 maja 2012

Kaczka-dziwaczka


Kaczka, nie zając. I nie w buraczkach, a pomarańczach.

Składniki:
- 2 filety z kaczki
- karton soku pomarańczowego
- 2 słodkie, bezpestkowe pomarańcze
- 1 jabłko
- 150 ml białego, wytrawnego wina
- korzeń imbiru
- ok. 1 łyżeczki gałki muszkatołowej
- sól

Przepis:
Potrzebne będą dwie miski. Do jednej wkładamy filety z kaczki i zalewamy (do zakrycia mięsa) sokiem pomarańczowym. Odstawiamy do lodówki na 2-3 h.
Do drugiej miski wkładamy obrane i rozdzielone na cząstki pomarańcze, obrane i pokrojone na cząstki jabłko, wlewamy wino, dodajemy obrany i starty świeży imbir (2-3 łyżeczki). Odstawiamy do lodówki na 2-3 h.
Odsączone filety nacieramy solą i gałką muszkatołową. Podsmażoną na patelni kaczkę (a także składniki z drugiej miski) przekładamy do brytfanny, podlewamy sokiem pomarańczowym i pieczemy w piekarniku (180 stopni) do miękkości mięsa.
Jako dodatek polecam mix. zielonych sałat, albo... podsmażone z ząbkami czosnku i tymiankiem młode ziemniaczki. Mmmm.

Przepis zaczerpnięty z “Kuchni żydowskiej Balbiny Przepiórko” P.Bikonta, aczkolwiek uproszczony na potrzeby własne i Szanownych Czytelników :)


“Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie.”

/J.Brzechwa, fr. wiersza “Kaczka-dziwaczka”/


niedziela, 6 maja 2012

Królowa ruin


Bez dachu, bez podłogi (o drzwiach i oknach nie wspomnę), bez nadziei... Opuszczona, samotna, zapomniana...

Wciąż piękna, dumna, wspaniała! Synagoga w Nowym Korczynie. Królowa ruin.

Lekceważąc ostrzeżenia weszliśmy do środka, aby zrobić zdjęcia i tę oto panoramę. Posłałam ciepłą myśl cadykom, do których grobów ostatnio pielgrzymował kolega Berek, przede wszystkim jednak patrzyłam pod nogi :)

Zanim zaczniecie na mnie krzyczeć ;) spójrzcie proszę na ten jakże jeszcze okazały aron ha-kodesz.