“Przyniósł mi daktyle. W dawnym życiu lubiliśmy ich dziwną słodycz, prawdziwą obietnicę orientalnego słońca. Teraz ledwie spróbowałam, a on jadł je powoli, jakby nigdy nic. Podłużne pestki delikatnie sadowił na serwetce. Był nie z tego świata. Siedział przy mnie, czasem dotykał ręki, ale nie czułam jego bliskości. Był osobny, nieobecny duchem. Czyżby nie wiedział, nie chciał wiedzieć, co się stało i dlaczego. Dlaczego ja targnęłam się na życie, jaka w tym jego rola i co to znaczy na przyszłość. Pierwszy raz tak dotkliwie poczułam, że mnie nie kocha. Że słowa, których używa w swoich barokowych wyznaniach, do prawdziwych uczuć mają się nijak, są co najwyżej ich groteskowymi cieniami. I że on tego wcale nie zauważa. Że niczego nie rozumie…”
/fr. książki “Narzeczona Schulza”, Agata Tuszyńska/
“Gdy wyzdrowiałam, natychmiast rzuciłam pracę w Warszawie i wróciłam do rodziców. Tam odwiedził mię Bruno. Okazał mi wiele troski, oddania, nawiózł fig i daktyli, które sam tak lubił, czuł się winny, zupełnie bezpodstawnie, bo był samą tylko dobrocią, a motywy, które kierowały jego wyborem, były “nie z tego świata”. Z choroby, z tej drugiej strony, wróciłam do życia zupełnie odmieniona. Oddaliłam się od Bruna o całe wieki. Nie czułam już nic, znikło całe uniesienie, w którym trwałam prawie cztery lata”.
/fr. listu Józefiny Szelińskiej do Jerzego Ficowskiego; “Księga listów”, Bruno Schulz/
Kraj pochodzenia - Izrael.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz