Prawie gotowy... portret Fridy Kahlo - mojej ulubionej malarki. Jej ojciec był Żydem o niemiecko-węgierskich korzeniach. W 1891 roku wyemigrował do Meksyku.
piątek, 27 grudnia 2019
czwartek, 26 grudnia 2019
Cypryjskie dywagacje
Pierwszy Kreator i Pierwszy Niszczyciel - człowiek. Cypr to tylko jeden z wielu przykładów...
Nikozja - stolica Cypru, podzielona na dwie strefy wpływów: grecką i turecką. Z 11 piętra wieży widokowej po stronie greckiej można podziwiać pozostałości zabytkowych murów obronnych miasta, dzielącą Nikozję “Zieloną Linię”, oraz… ogromną flagę Turcji na północy wyspy.
Varosha - „dzielnica duchów” na obrzeżach Famagusty - opuszczona przez mieszkańców w obawie przed inwazją wojsk tureckich (w 1974 roku, w odpowiedzi na próbę przyłączenia Cypru do Grecji, na wyspę wkroczyła armia turecka). Obecnie teren niezamieszkany, chroniony przez żołnierzy tureckich i patrole ONZ. Wstęp surowo wzbroniony!
Park archeologiczny Kato Pafos. Mozaiki datowane na II - V wiek. Interpretowane współcześnie zestawienie symboli budzi grozę.
środa, 25 grudnia 2019
Starożytne Gwiazdy
Salamina - niegdyś największe i najważniejsze miasto Cypru. Dziś możemy podziwiać pięknie zachowane ruiny imponujących budowli (m.in. amfiteatr, gimnazjon, łaźnie) i… starożytne Gwiazdy - Gwiazdy Salaminy!
Z cyklu... wszędzie widzę Gwiazdy Dawida :)
wtorek, 24 grudnia 2019
***
noc wigilijna
koń dorożkarski prycha
pyłem gwiaździstym
Bobe Majse & Pani Haiku :) życzą Wszystkim radosnych Świąt!
środa, 18 grudnia 2019
Spacer
Spacer, spacer przedświąteczny! Musieliśmy zobaczyć, jak Majchrowski udekorował Rynek ;) Atmosfera zacna, tylko… ludź na ludziu i ludziem pogania! Szybkim ruchem przeciskająco(się)-przyciskającym(torebkę, portfel, etc.) pomknęliśmy w stronę ulicy Szewskiej, do tzw. Taniej Książki, a jakże! Łowy okazały się udane, każde z nas wyszło z identyczną reklamówką, pełną prezentów dla drugiej strony :) Już niebawem miękko wylądują pod świątecznym drzewkiem.
W ostatniej chwili zauważyłam tytuł, który - z przyczyn oczywistych przykuł moją uwagę. Trzeba i warto być dla siebie miłą, nabyłam zatem “Krakowskie synagogi”.
czwartek, 12 grudnia 2019
Stopy, rajstopy, czyli…
o seksualności Brunona Schulza na podstawie “Księgi obrazów”.
Najpierw… brak nagości, kobieta na piedestale (np. łoża), czołobitni adoratorzy. Symbolika, zagadkowość, niedostępność. Potem… nagość, zwyczajność (ulica, tapczan), zmięci mężczyźni. Spowszednienie.
Od dominy, nieosiągalnego ideału do zbrukanej, taniej prostytutki. Erotyzm, submisyjność, masochizm, obsesyjność motywów, ich powtarzalne natręctwo. Kobiety realistyczne, czasami naturalistyczne, mężczyźni widmowi. Ona i on zawsze osobno. Nie ma pomiędzy nimi uczucia, nie łączy ich związek.
One. Wyniosłe, dominujące, pewne siebie, obojętne, pełne pogardy, lub łaskawie pozwalające się adorować, przeświadczone, że męski hołd po prostu im się należy, nie nawiązujące kontaktu wzrokowego, zastygłe w wystudiowanych pozach: stojących, siedzących, leżących. Idealna linia nóg – wyeksponowanych, pierwszoplanowych. Stopy bose, lub obute w zgrabne, zmysłowo wyprofilowane, eleganckie pantofelki na obcasach.
Oni. Młodzi, w średnim wieku, starcy. Zapatrzeni w kobiety wzrokiem tęsknym, lub badawczym. Skoncentrowani na nogach, stopach. Idący kilka kroków za paniami, niżsi, mniejsi, uchylający kapelusza, zgięci w pokornych ukłonach, wyciągający dłonie w ich kierunku, bez nadziei na dotyk, bez śmiałości. Niektórym udaje się ucałować – łaskawie ofiarowaną kobiecą dłoń, co czynią z wyjątkowym zaangażowaniem i atencją. Niektórym towarzyszy pies – symbol ich własnej poddańczości; czasami pies o ludzkiej, męskiej twarzy. Jeden z mężczyzn wręcz wije się na miejskim chodniku, zapatrzony w ponętnie wysuwaną z buta stopę górującej nad nim kobiety.
Powyższy schemat zachowany nawet na rysunkach przedstawiających dziewczęta i młodzieńców. Ci ostatni zawstydzeni, nieśmiali. Dziewczęta zdradzają wyższość dorosłych kobiet. Są takie śmiesznie stare-maleńkie.
W scenach domowych mężczyźni klęczą przed siedzącą na krześle/fotelu, lub leżącą na łóżku kobietą i dotykają, całują jej stopę. Czasami ich głowa, kark, plecy służą za podnóżek. Te, zdawałoby się upokarzające zachowania sprawiają im widoczną przyjemność.
Cały cykl rysunków przedstawia adorację kobiecych stóp. Jeden z mężczyzn śpi zwinięty w kłębek u nóg swojej wybranki. Pomimo schematycznie nakreślonej postaci widać wyraźne zadowolenie na jego twarzy – błogą szczęśliwość.
Przed jedną z kobiet mężczyzna chłepce wodę z miski. To także nawiązanie do wiernego psa, niemalże niewolnika. Inny myje kobiece stopy. Albo tęsknota za kontaktem fizycznym, albo zachwyt nim. Są także kobiety ze szpicrutami, z których niejedna robi użytek. Niektórzy mężczyźni mają twarz Schulza. Jest także mężczyzna niosący kobietę na barana.
Mężczyzna Schulza to często człowieczek. Kaja się, błaga, przeprasza, intensywnie wpatruje, marzy, odczuwa zadowolenie. Jeden, dwóch, pięciu, siedmiu… przed kobietą rozpartą na tapczanie, fotelu.
Naga kobieta na scenie, mężczyzna podglądający ją zza kotary. Tylko głowa w uniżonej pozie. Albo krawiec przed swoją klientką. On klęczy, ona dominuje, paradując nago po pracowni.
Wiele przedstawień kojarzy się z salonem domu publicznego (na dom publiczny wskazuje także miska z wodą). Kilka kobiet, kilku mężczyzn – wszyscy o submisyjnych skłonnościach.
Nikt już nie kwestionuje masochizmu Schulza, biografowie szukają raczej jego przyczyn. Małym Brunonem zajmowała się okrutna opiekunka, która biła i karciła kilkuletniego chłopca.
Schulz miał ambiwalentny stosunek do kobiet. Dzielił je na dwie kategorie: Muz i dziwek. Inspirację, uwielbienie, porozumienie duchowe i intelektualne oddzielał grubą kreską od seksu. Bał się kobiet, a już na pewno kobiet “na życie”. Schulz był masochistą, a jego skłonności tylko pogłębiały rozdźwięk jak wyżej. Masochistą i fetyszystą.
Stopa, bucik, noga w pończosze…
wtorek, 10 grudnia 2019
czwartek, 5 grudnia 2019
Azymut na cadyka
Przy okazji pewnego spotkania w Instytucie Judaistyki UJ w Krakowie dowiedziałam się, że niektóre nagrobki na cmentarzach w Izraelu pomalowane są na niebiesko.
Wiecie dlaczego? Ja nie wiedziałam.
Kolor przyciąga uwagę i od razu kieruje przybysza (w domyśle religijnego Żyda) do macew cadyków, przy których zostawia się modlitwy i kwitele. Wybór koloru nie jest przypadkowy, nawiązuje do nieba. Wielcy rabini i cadycy są pośrednikami pomiędzy ludźmi a Bogiem, zanosząc doń wszystkie ziemskie prośby.
Malowanie ważnych nagrobków nie wynika z tradycji żydowskiej, jest po prostu użytecznym zwyczajem.
Za ilustrację niech posłuży zdjęcie wykorzystane już w innym poście - “Wielki Błękit”. Miejsce akcji: cmentarz żydowski w Chmielniku, a raczej to, co z niego zostało. Tymczasem nad kirkutem...
poniedziałek, 4 listopada 2019
Tefilin
“Mój kraj jest światłem jak szalem modlitewnym otulony
Domy stoją jak pudełeczka tefilin
Jak rzemienie tefilin rozciągają się drogi, nakreślone ręką.”
/Avraham Shlonsky/
Ten wiersz przypomina mi się zawsze tuż przed lądowaniem w Polsce...
niedziela, 3 listopada 2019
Metoda
Można powiedzieć, że post “Córka” wpisuje się w Ustawienia Systemowe (konstelacje rodzinne) Berta Hellingera. Terapeuci pracujący tą metodą rzuciliby się na mnie ochoczo :), tym bardziej, że tekst powstał ładnych parę lat po zainteresowaniu się przeze mnie tematyką żydowską i ukończeniu studiów podyplomowych w tym przedmiocie.
Co więcej (i co ważniejsze) jest równoznaczny z odkryciem rodzinnej “tajemnicy”, nosi w sobie wyraźny element nieświadomej pokuty za czyn kogoś z systemu. Oświecony przez terapeutów kuzyn powiązał fakty, tzn. moje hobby z tym, co słyszał w domu, a o czym ja nie miałam pojęcia. Od razu zadzwoniłam do ciotki i tyle, ile pamiętała (bez przeinaczania faktów) wydusiłam z niej i zapisałam.
Moja mama nie znała (?) tej historii, w każdym razie nigdy mi jej nie opowiedziała, choć tematy rodzinne stanowiły pokaźny odsetek naszych rozmów. Żydzi także byli w nich obecni, mama darzyła ich szacunkiem i sympatią. Tyle (aż tyle!) zapamiętałam, zapamiętałam nader wyraźnie.
Rodzina jest oczywiście bardzo ważna i ma wielki wpływ na nasze życie. Terapeuci czasami mówią, że każdy człowiek ma tylko dwa problemy: tatusia i mamusię :) (fachowcy od Hellingera dodają doń całe pokolenia). Zachwycona faktem, że kuzyn korzysta z tego typu pomocy, poleciłam mu inną “metodę” - psychodynamiczno-eklektyczną. Nie lubię i obawiam się terapii prowadzonych w jednym, ściśle zdefiniowanym nurcie.
A jeśli już przy psychologii i psychoterapii jesteśmy, posłuchajcie sobie w necie Katarzyny Miller. Ma ponad czterdziestoletnie doświadczenie w pracy terapeutycznej i kilkanaście poradników na koncie. Jest konkretna, bezpośrednia, luźna, dowcipna – po prostu świetna!
wtorek, 29 października 2019
Zbliżenie XIV
“Niedawno miałem uroczą przygodę. Siedziałem w słońcu w Ogrodzie Botanicznym (...), kiedy przechodziły obok dzieci ze szkoły dla dziewcząt. Jedna z dziewczynek, prześliczna, długonoga blondynka, chłopięca, posłała mi zalotny uśmiech, wykrzywiając kąciki drobnych warg i wołając coś do mnie. Naturalnie odpowiedziałem uśmiechem w otwarcie przyjazny sposób i nie przestawałem się uśmiechać, aż zawróciły, by przejść jeszcze w moim kierunku. Aż do chwili, gdy zacząłem sobie uprzytamniać, co właściwie powiedziała do mnie: “Żyd”.
/Franz Kafka, fr. listu z 1923 roku do siostry Elli/
środa, 23 października 2019
czwartek, 10 października 2019
sobota, 5 października 2019
niedziela, 22 września 2019
Jedźmy!
W pięknych i słonecznych okolicznościach przyrody poniższa zachęta brzmi jak rozkaz. Kto wie, kto wie… jesień jeszcze młoda…
Jakieś podpowiedzi, zachęty, rekomendacje? Oczywiście w temacie bloga.
wtorek, 17 września 2019
poniedziałek, 16 września 2019
niedziela, 8 września 2019
wtorek, 3 września 2019
Oko
Bystre oko Bobe Majse tuczy :) Oko Piotra, dodajmy. Ok, kołatki purimowe wypatrzyliśmy oboje… nie, jednak ja byłam pierwsza. Nieważne. Dream team nie sprzecza się o detale, dream team rozpiera radość z każdego najdrobniejszego znaleziska. Tym razem w Bułgarii.
Kazanłyk. Muzeum Archeologiczne.
Etyr. Skansen Etnograficzny. Puszka po cukierkach. Z reprezentacyjnego bulwaru Witosza w Sofii.
Etyr. Skansen Etnograficzny. Kołatki purimowe (jid. grager) w jednym ze sklepów / warsztatów.
Etykiety:
Bułgaria,
przedmioty,
tradycja żydowska
środa, 28 sierpnia 2019
Limeryk
Muszę go wrzucić “w Internet”, bo przepadnie, przepadnie z kretesem! Chodzi o limeryk - wypadkową wycieczki do Rumunii i seansu z Szymborską. “Chwilami życie bywa znośne…” plasuje się w czołówce moich ulubionych filmów dokumentalnych.
Limeryk leci tak…
Pewna dziewczyna z Rumunii
Pewna dziewczyna z Rumunii
poszła na lunch do babuni.
Licząc na zielny zagon,
zjadła raptem estragon.
Obyło się bez kalumni.
Zwariowałam na punkcie rzeczonego estragonu (prawie napisałam estrogenu;). Obficie okraszane owym ziołem rumuńskie zupy smakowały intrygująco i wybornie. Zakupiłam paczuszkę na miejscu - w bukareszteńskim Lidlu, lub Tesco. Wybuchem śmiechu skomentowałam ‘made in Poland’.
Tuż po powrocie ugotowałam zupę: chudy rosołek z estragonem…
I tu zapada cisza, vel spada kurtyna milczenia. Najdelikatniej rzecz ujmując, to nie był TEN smak. - Może cząber, a nie estragon? - przekonywał Piotr. Odpuściłam na kilka tygodni.
Rzucili estragon!!! W, tym razem krakowskim Tesco. Nieśmiało nabyłam paczuszkę… ugotowałam chudy rosołek… do garnka wsypałam ziele i… z wrażenia rzec można - zamarłam. Poprzednie było widać zwietrzałe, a Ojczyzna na rumuńskiej ziemi najwyraźniej ze mnie zakpiła.
Zjadłam miskę, dwie… Włączyłam “Chwilami życie bywa znośne…” Napisałam pierwszy w życiu limeryk… (który doczekał się nawet komplementu: “Ty jedz tę zupę częściej”).
Post “od czapy” oszczędnie okraszam rumuńskimi judaikami.
Zwariowałam na punkcie rzeczonego estragonu (prawie napisałam estrogenu;). Obficie okraszane owym ziołem rumuńskie zupy smakowały intrygująco i wybornie. Zakupiłam paczuszkę na miejscu - w bukareszteńskim Lidlu, lub Tesco. Wybuchem śmiechu skomentowałam ‘made in Poland’.
Tuż po powrocie ugotowałam zupę: chudy rosołek z estragonem…
I tu zapada cisza, vel spada kurtyna milczenia. Najdelikatniej rzecz ujmując, to nie był TEN smak. - Może cząber, a nie estragon? - przekonywał Piotr. Odpuściłam na kilka tygodni.
Rzucili estragon!!! W, tym razem krakowskim Tesco. Nieśmiało nabyłam paczuszkę… ugotowałam chudy rosołek… do garnka wsypałam ziele i… z wrażenia rzec można - zamarłam. Poprzednie było widać zwietrzałe, a Ojczyzna na rumuńskiej ziemi najwyraźniej ze mnie zakpiła.
Zjadłam miskę, dwie… Włączyłam “Chwilami życie bywa znośne…” Napisałam pierwszy w życiu limeryk… (który doczekał się nawet komplementu: “Ty jedz tę zupę częściej”).
Post “od czapy” oszczędnie okraszam rumuńskimi judaikami.
Braszów. Synagoga Beth Israel.
Braszów. Pomnik Holokaustu przy synagodze Beth Israel.
Braszów. Strada Sforii - ulica Sznurowa, jedna z najwęższych w Europie. Ma długość 80 m i minimalną szerokość 111 cm. Znajduje się w pobliżu synagogi.
Sybin. Wielka Synagoga.
- Jechać do Rumunii?
- Koniecznie!!!
- Kiedy?
- Wczoraj!!!
wtorek, 20 sierpnia 2019
Dłoń
"Dwadzieścia siedem kości,
trzydzieści pięć mięśni,
około dwóch tysięcy komórek nerwowych
w każdej opuszce naszych pięciu palców.
To zupełnie wystarczy,
żeby napisać „Mein Kampf”
albo „Chatkę Puchatka”.”
Wisława Szymborska
piątek, 2 sierpnia 2019
Obieg
Po okręgu z drutu kolczastego kręcą się figurki żołnierzy. Co i rusz któryś spada na podłogę. To gorzka refleksja Walida Siti na temat konfliktów zbrojnych. Kto wie, może nie tylko? Wszak życie ludzkie to ciągła walka… Tytuł instalacji - “Koło Fortuny”.
poniedziałek, 22 lipca 2019
Golem
Znacie legendę o Golemie? Monstrum z gliny stworzonym za pomocą tajemnych rytuałów na obraz i podobieństwo człowieka, ożywionym wsuniętą do ust karteczką z hebrajskim słowem Emet (prawda). Postać o nadnaturalnych mocach miała bronić społeczność żydowską przed wrogami. Zbuntowany Golem w końcu zaatakował swoich. Usunięcie pierwszej litery przekształciło Prawdę w Śmierć (met – umrzeć, martwy). Rabin-stwórca zamienił olbrzyma w kupkę prochu.
Na Netflixie możecie obejrzeć ‘The Golem’ – najnowszą ekranizację legendy, tym razem z wątkiem feministycznym. Mroczny, brutalny, intrygujący obraz.
czwartek, 18 lipca 2019
Drzwi
“Drzwi zostały, ale przejścia już nie ma. Takich wejść prowadzących donikąd jest wiele. Za nimi żyją wnętrzności Kazimierza - niedostępne i zaniedbane. Ludzie zabijają je deskami, jakby chcieli powstrzymać przenikanie się dwóch światów. Przejścia już nie ma i nigdy nie będzie. Jak nie ma Gwiazdy Dawida, którą mogły tworzyć te deski.” /Bogdan Frymorgen/
W drewnie, metalu… wszędzie widzę Gwiazdy Dawida. Kiedyś w Rymanowie...
czwartek, 11 lipca 2019
40 lat później
Subskrybuj:
Posty (Atom)