środa, 28 maja 2014

Mechica


- “Już po mnie” - szepnęłam Piotrowi, widząc mężczyzn wnoszących parawan do głównej sali modlitewnej krakowskiego Templa. Oznaczało to tylko jedno: za chwilę będę musiała opuścić dogodny punkt obserwacyjny i usiąść za przepierzeniem. Dlaczego? Bo jestem kobietą, a kobiety i mężczyźni w synagodze modlą się i świętują - np. uroczystość bar micwy oddzielnie.

Miałam jednak trochę szczęścia. Po pierwsze rodzina chłopca nie należała do ortodoksyjnych (o czym najdobitniej świadczył strój jego matki), a zatem wspomnianego podziału nie przestrzegano restrykcyjnie. Po drugie kobietom udostępniono także balkon, skąd widok był o… całe piętro lepszy niż z ławek na parterze. Mogłam też dawać Piotrowi dyskretne znaki, co jeszcze warto sfotografować.

Mechica - hebr. przegroda, parawan, przepierzenie. Stosowana w synagodze by zapewnić rozdział mężczyzn od kobiet.


Mała Synagoga. Wrocław. Miejsce dla kobiet (za firankami) wydzielone w głównej sali modlitewnej męskiej.


Synagoga Chewra Lomdei Misznajot. Oświęcim. Miejsce dla kobiet (za wewnętrznymi oknami z firankami) w oddzielnym pomieszczeniu, bezpośrednio przylegającym do głównej sali modlitewnej męskiej.


Synagoga Kupa. Kraków. Miejsce dla kobiet na balkonie, emporze, galerii nad główną salą modlitewną męską. W przypadku tej synagogi empora ma kształt litery U (nie występuje jedynie na ścianie wschodniej) i dodatkową zabudowę z okienkami.

poniedziałek, 26 maja 2014

My, Żydzi z Polski


Żydzi z Polski. Nie polscy Żydzi, nie żydowscy Polacy. Określenie zręczne i neutralne, wskazujące na kraj diaspory, z którego wywodzą się oni sami i ich przodkowie, bez konieczności doprecyzowywania, kim czują się bardziej.


I jeszcze małe-wielkie słówko “my” - akcentujące dumę i przynależność.


Zarówno tytuł, jak i młodzieżowa okładka książki sugerują, że... zmierzamy ku normalności. Jeszcze powolutku, jeszcze małymi kroczkami, ale jednak. Okazuje się, że o żydowskich korzeniach można mówić otwarcie, ciepło, lekko, że… w ogóle można mówić. Kolejne pokolenia “wychodzą z szafy” stawiając na życie, niekoniecznie w cieniu Zagłady.


To także starają się pokazać działające w Krakowie i Warszawie Jewish Community Centres - Centra Społeczności Żydowskiej. Gmina była, jest i pozostanie instytucją religijną, bez względu na to, jaki nurt judaizmu - ortodoksyjny, czy postępowy reprezentuje. Do JCC - swoistego żydowskiego domu kultury można przyjść będąc także świeckim, lub... niedookreślonym Żydem. A i tak w każdy Szabat, czy inne żydowskie święto bywa tam tłoczno i hucznie.


Książka Ireny Wiszniewskiej jest bardzo, ale to bardzo w tym duchu. Stanowi zapis dwudziestu czterech rozmów, w tym tylko trzech anonimowych, z żyjącymi w Polsce Żydami. Ludźmi w różnym wieku, reprezentantami różnych profesji i poglądów. Ciekawe, pogłębione wywiady pozwalają przeniknąć do świata społeczności, której normalność wciąż jeszcze przesłania odwieczna niechęć i zabobon.


Zabobon, a przy okazji chamstwo mają się dobrze, co podczas pewnego przyjęcia mogła stwierdzić Anna Kempińska. Usłyszała wtedy: “Czy to prawda, że Żydówki mają w poprzek?”. Matka Symchy Kellera - Żydówka - bojąc się o syna namawiała go, by ukrywał swoje pochodzenie; ojciec - katolik - w pełni poparł żydowskość syna. Jan Gebert stwierdza: “W Polsce jest mniejszy antysemityzm, niż się uważa na Zachodzie, ale większy, niż się Polakom wydaje”. Bellę Szwarcman-Czarnotę niepokoi fakt, że obecnie za antysemityzm uważa się jedynie przemoc fizyczną wobec Żydów, cała reszta to “taki sposób mówienia”.


Łódzka Gmina Żydowska produkuje koszerną strykowską śliwowicę na podstawie przepisu z końca XVIII, początku XIX wieku. Podbija podniebienia smakoszy, zdobywa uznanie i medale.


Jan Gebert jest... żydkologiem. Zbiera figurki Żyda z pieniążkiem. Ma ich już ponad dwieście, co stanowi największy i bodaj jedyny taki zbiór na świecie.


Krystyna Piotrowska stworzyła wiele poruszających instalacji na Próżnej, m.in. “Luli luli” (w zrujnowanym pokoju, przy dźwiękach sefardyjskiej kołysanki unosił się puch), “Dywan” z ludzkich włosów, czy “Oczy niebieskie” (dwa czarno-białe zdjęcia matki autorki, na jednym miała oczy niebieskie - “życie królewskie”, na drugim czarne - “życie marne”).


Do modlącego się w tałesie nad wodą, w zapadłej, głuchej wsi Pawła Passiniego podpływały białe łabędzie. Wpatrzone weń i kiwające głowami same zdawały się modlić. 


Wspomniana już Bella Szwarcman-Czarnota do trzeciego roku życia mówiła tylko w jidysz. Dla kogoś, kto wychował się w tym języku jest on jak wygodne obuwie, lub ciepły szalik. 


Wielu rozmówców, w tym niereligijnych powtarza, że odrodzenie żydostwa w Polsce ma ścisły związek z religią i jej praktykowaniem. Co przesądza o żydostwie? Krew. A co zostanie po końcu świata? Żydowskie poczucie humoru.


środa, 14 maja 2014

Gdzie jest brat twój?



 Kraków, Podgórze.


Synagoga w Krzeszowicach.


Galeria w leskiej synagodze.


Kirkut w Kielcach. Nagrobek ofiar pogromu.

- Gdzie jest brat twój, Dawid?
- Nie jestem stróżem brata mego.

/Księga Rodzaju, dialog Boga z Kainem, w oryginale zamiast Dawid - Abel/


poniedziałek, 12 maja 2014

Medykamenty


“Na stole stoi miska. Wlewają do niej obrzydliwie śmierdzącą ciecz z zielonej butelki. Trzymają mnie mocno. Mam zanurzyć głowę w misce (...) Muszę mocno zacisnąć powieki, trzymać przed nimi ręcznik i zanurzyć głowę w tę ohydną ciecz. To szczypie w oczy. A potem polewają moje włosy ciepłą wodą i wycierają je do sucha (...) Spoglądam w lusterko. Jestem blondynką.” /R.Ligocka, “Dziewczynka w czerwonym płaszczyku”/

“Zdyszani ludzie wpadają do apteki po luminal dla dzieci, aby je uśpić i uśpione wynieść w plecakach jako bagaż lub udać się z nimi do kryjówki, nie chcąc czy nie mogąc z różnych powodów iść do baraków (...) Luminalowi i kodeinie niejedno dziecko zawdzięcza swe życie.” /T.Pankiewicz, “Apteka w getcie krakowskim”/

“Aufmacheeen! Niemcy! Łomoczą do drzwi, wchodzą po schodach. Dokąd mamy uciec? (...) Jesteśmy w pułapce (...) Mama wpada w panikę. Szarpie swój płaszcz, bluzkę, wyciąga maleńki woreczek (...) Masz - mówi teraz cichutko i podaje mi kapsułkę, którą wyjęła z woreczka - masz tu, weź to do ręki, mocno trzymaj i połknij, kiedy ci powiem! Wpatruję się w kapsułkę. To nie jest kawałek chleba (...) To jest gorzka powaga.” /R.Ligocka, “Dziewczynka w czerwonym płaszczyku”/

Woda utleniona, luminal, cyjanek… Żydowskie medykamenty.



piątek, 9 maja 2014

W szkle


Co sądzicie o tym zdjęciu? Bardzo je lubię. Przywołuje tak wiele myśli, skojarzeń, refleksji, że... aż nie potrafię ich ubrać w słowa. Zostawię jak jest.

Za oknem fasada Synagogi pod Białym Bocianem we Wrocławiu.