Kto szuka, ten znajdzie. Na przykład zdjęcie pradziadka. Pamiętacie jeszcze pewien czerwcowy post? Dzisiaj mam dla Was załącznik - wizerunek przodka i kolejną opowieść Andrzeja.
“Pradziadek nie wylewał za kołnierz. A tak sobie wyszkolił konia, że ten sam trafiał do domu. Więc pradziadek mógł pić, nie angażując woźnicy. Często się zdarzało, że koń wracał solo, bo pradziadek spadał gdzieś po drodze, biedna żona musiała zaś go szukać. Pewnego razu - 29 czerwca roku pańskiego 1912 (wszak byli liberalnymi Żydami, nie liczyli klasycznie lat) wypadł z powozu, uderzył głową o bruk, a koń nie zauważył. Ten upadek okazał się śmiertelny.”
Z kolekcji rodzinnej Andrzeja B.
“Serce alkoholowe
unieśli aniołowie
na złotych bluszczach.”
/K.I.Gałczyński, fr. “Śmierć poety”/