sobota, 10 września 2011

Bez komentarza


„Obok synagogi "Złota Roza" w galickiej żydowskiej knajpie "Pod Złotą Rozą", można odczuć prawdziwy żydowski koloryt: przymierzyć pejsa, spróbować dania kuchni żydowskiej, oraz dość ponegocjować z kelnerem.” /Jarosław Vitiv, zawodowy przewodnik we Lwowie i w Ukrainie Zachodniej, Źródło/

Na rodzimym gruncie "tylko" figurka Żyda z pieniążkiem, dołączana do rachunku w łódzkiej restauracji "Anatewka".


19 komentarzy:

  1. No, proszę i jak starannie ulepione. Ktoś się napracował i pewnie będzie zdziwiony,że ktoś może poczuć się urażony. Od czasu Twojego postu o obrazie uważniej się rozglądam i sama się dziwię,że obrazy i figurki tego rodzaju są dosyć powszechne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na "moim" bazarze w bardzo wielu kramach wiszą/stoją karykatury pejsatych Żydów liczących mamonę ... nie ma co z tym walczyć, to rodzaj quasi religijnego żywiołu.
    Pozdrawiam
    Clou

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna, czy to przymierzanie pejsa też nie jest w tym klimacie. Negocjowanie z kelnerem - coś jak ten pieniążek przy figurce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaprysiu, niech więc moje posty służą wszystkim zdziwionym.
    Clou, nie zgadzam się na przymykanie oczu i bagatelizowanie. Żyd z pieniążkiem to nie to samo, co jeleń na rykowisku.
    Saro, jest! I stąd właśnie ten post. "Przykład" lwowski poraził mnie i oczywiście "przebił" (mam nadzieję, że czuć ironię) "Anatewkę". Smutna licytacja :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściciele restauracji wykazali się nie tylko wielką "subtelnością", ale i "znajomością" literatury: przecież Anatewka to była bardzo biedna wieś... Byłaś w tej restauracji czy ktoś Ci przysłał zdjęcie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu - jak mówi stareńka mądrość ludowa, gdy się czegoś nie da zmienić, nalezy toto pokochać. Walczyć z przesądami łapania się za guzik i liczenia do dziesieciu na widok kominiarza, lub pokusy dotkniecia grbatego "na szczęście"? To mniej więcej ta sama kategoria co podobizna Żyda z mamoną. Luzik i dystans - to zdecydowanie jest problem tych "uzależnionych", nie Żydów. Pozdrawiam Clou

    OdpowiedzUsuń
  7. Ori, byłam z Piotrem (stąd dwie figurki) kilka lat temu. Zdjęcie robione w domu.
    Clou, w przesądach nie widzę żadnej mądrości, nawet ludowej. Obca jest mi także "pokusa" dotknięcia osoby z garbem "na szczęście". Widocznie brakuje mi luziku i dystansu.

    Nie jest bez znaczenia, gdzie i czym się handluje...
    http://fzp.net.pl/kultura/o-synagodze-i-namiotach

    OdpowiedzUsuń
  8. Źle ze mną, ironii już nie łapię...:)
    Ja też słyszałam opinię, że sami Żydzi nie przejmują się figurką z pieniążkiem, raczej ich to śmieszy. Mnie jednak wcale. Przesądy też mnie dobijają, to ta sama kategoria. Nie wszystkie jednak przesądy tak uprzedmiatawiają człowieka (no może to z garbatym, kominiarze też mogą różnie odbierać łapanie się za guzik na ich widok - nie pytałam). Jest w nich coś przerażającego i przygnębiającego zarazem, zważywszy, że dorosłe osoby stosują się do tych debilnych nakazów. Co jeszcze można w nich wmówić, zastanawia się od razu. Jak daleko posuną się w nielogiczności. Czy to może być dla mnie niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Anatewki" juz nie ma, jest tam bardzo wytworna knajpa stylizowana na starą Łódź. Ale i tak smuteczek z powodu "dowcipnego" pomysłu. Jest za to w Łodzi koszerna "Cafe Tuwim", tuż przy synagodze na Pomorskiej.
    agulha

    OdpowiedzUsuń
  10. Bobe Majse, od pewnego czasu czytam Twojego bloga. Lubie go bardzo, tyle wiesz i dzielisz sie tym na blogu, to wlasnie jest super.
    Zastanawiam sie czy Twoje zainteresowanie tematyka zydowska dotyczy tylko Polski, czy tez ogolnie wszystkiego, w tym Izraela?
    Wiem ze polityka nigdy nie jest latwa ani przyjemna, ale ciekawi mnie Twoja opinia i zdanie o polityce Izraela na Bliskim Wschodze, szczegolnie w odniesieniu do Strefy Gazy?
    Czy jestes Zydowka?
    Pytania zadaje z czytelniczej ciekawosci, jesli nie czujesz potrzeby odpowiadania, nie rob tego.

    pozdrawiam serdecznie,
    Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  11. Saro, no właśnie... :(
    Agulha, odwiedziłam "Cafe Tuwim" nocując w hotelu Gminy Żydowskiej. Pan z obsługi śpiewał po hebrajsku, a ja byłam zachwycona :)
    Czytelniczko, dziękuję i witam na Bobe Majse :) Mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję nie wchodząc w dyskusję na tematy polityczne, zaś jeśli chodzi o Twoje drugie pytanie, to... znajdziesz na nie odpowiedź, jeśli przeczytasz wszystkie posty ;):)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie chciałem używać tego argumentu ale "wymusiłaś" Olu: co wolisz czy karykaturki Żydów z mamoną czy "polish jokes"?
    .. i już nie marudź ;-)
    Pozdrawiam Clou

    OdpowiedzUsuń
  13. "Co wolisz" to źle postawione pytanie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy ja mogę jeszcze troszeczkę pomącić? W sprawie "Cafe Tuwim". Wspaniale,że to wytworna knajpa. Tuwim lubił dobre knajpy, ale z tym, że z tego ,że akurat koszerna i stricte żydowska mógłby być nie do końca zachwycony. Nigdy nie wypierał się swojego żydowskiego pochodzenia, ale także nigdy nim nie epatował. Uważał i słusznie,że poeta może być dobry, albo zły, a pisał po polsku, uważał się za Polaka i w historii literatury na zawsze zostanie polskim, nie żydowskim poetą.
    Z powszechnych dosyć i wywodzących się z ciemnoty i zabobonów, żydowskich przywar drwił,reguł zakonu mojżeszowego nie przestrzegał, a przecież chyba nikomu nie przyszłoby do głowy nazwać go antysemitą, tak jak i drugiego ze Skamandrytów Antoniego Słonimskiego, którego dziadem był Abraham Sztern. Reasumując nazwa restauracji Cafe Tuwim razi mnie nie mniej niż figurki z Anatewki, bo nienawidzę przypinania na siłę ludziom narodowych łatek. Przepraszam za mącenie i pozdrawiam serdecznie Bobe Majse:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kaprysiu, Agulha pisząc o wytwornej knajpie miała na myśli lokal, który powstał na miejscu dawnej "Anatewki". "Cafe Tuwim" wytworny nie jest (acz przytulny i przyjemny), za to faktycznie koszerny (o ile pamiętam, stosują tylko kuchnię mleczną). To bardziej kawiarnia niż restauracja, może stąd Tuwim w nazwie? Jest to lokal łódzkiej gminy żydowskiej, stąd koszerna kuchnia. W "Cafe Tuwim" serwowane są bowiem hotelowe śniadania, a w hotelu nocują pewnie (choć na pewno nie tylko, sama korzystałam) ortodoksyjni Żydzi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niech będzie kawiarnia , ale nadal razi mnie nazwa, z powodów jak wyżej. Ciekawam czy gmina żydowska uzyskała prawa do wykorzystania nazwiska poety w nazwie lokalu od jego spadkobierców. Jeśli tak, to już się nie odzywam, jeśli nie, to moim zdaniem jest to nadużycie, a pozdrawiam raz jeszcze:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Najświeższe doniesienia z Łodzi od znajomego z Izraela: "Anatewka nadal otwarta i ma nawet dwie filie. Idzie im bardzo dobrze! Jedzenie kiepskie, ale atmosfera fajna - a szczególnie po kilku wódeczkach! No i nadal dają z rachunkiem "małych Żydków z pieniążkiem."

    OdpowiedzUsuń
  18. W kolejnym mailu znajomy napisał mi, że w "Anatewce" biesiadował w większym gronie osób z Izraela i nikogo dołączone do rachunku figurki nie tylko nie obraziły, ale wręcz rozbawiły i wynagrodziły nienajlepsze jedzenie.

    Ja myślę, że gdy Żyd śmieje się sam z siebie wszystko jest w porządku. Świadczy to o jego poczuciu humoru i dystansie do siebie. Problem pojawia się, gdy z Żyda śmieje się Polak, z Polaka Niemiec, z Francuza Anglik itd. To trochę jak powiedzieć "Jestem gruba", a "Jesteś gruba". Duuuuuuża różnica.

    OdpowiedzUsuń