środa, 8 czerwca 2011

Synagogi nocą


Gdy tylko uroczyście pożegnano Szabat, otworzyły się szeroko drzwi krakowskich synagog. Na tzw. nocne (z 4 na 5 czerwca) zwiedzanie z atrakcjami. Był koncert i występ DJa (świetny!), dwie wystawy fotograficzne (przedwojenne domy modlitw i współczesny Tel Awiw), żydowskie tańce, izraelskie smakołyki, warsztaty plastyczne i wykłady. Gwar, tłok, do niektórych obiektów ustawiały się kolejki, jakich dawno nie widziałam. Zamieszanie jeszcze większe niż podczas słynnego festiwalu, który... już wkrótce.

Synagoga Stara. DJ na zrekonstruowanej po wojnie bimie, która kojarzy mi się z klatką na ptaki.

Synagoga Izaaka. Wystawa zdjęć współczesnego Tel Awiwu.

Synagoga Kupa. Debata "Młodzi w Judaizmie". Od lewej: Zosia, Maria, Patryk, Piotr.

I ja tam byłam...
Koszer wódkę piłam...
Dobrze się bawiłam...

Trochę przesadziłam ;)

Tak naprawdę wolę, gdy w synagogach gości cisza, skupienie, a pyłki kurzu tańczą w smugach światła, skąpo sączonych przez wysokie okna.

10 komentarzy:

  1. A propos tańczących pyłków:
    http://deser.pl/deser/1,111858,9054073,Alez_to_jest_piekne__I_polskie_.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam mieszane uczucia co do obecności DJ'a na bimie. Nawet jeśli to rekonstrukcja... komuś chyba zabrakło wrażliwości? Nie lubię popularności za cenę "pajacowania". Mody szybko przemijają, a znudzeni będą wkrótce oczekiwać barku w Aron ha-Kodesz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Żałuję, że nie mogłam skorzystać...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Saro, znam ten link... Był u Ciebie na blogu? :)
    Anonimowy (a może nie?:) początkowo też miałam. Oczywiście DJ miksował żydowskie rytmy i robił to naprawdę świetnie. Było więc podobnie, jak z koncertami w ramach FKŻ, które także grane są w synagogach: Tempel i czasami Kupa.
    A to z barkiem dobre... Ku przestrodze.
    Magodo, chyba nie masz czego żałować. W każdym razie bardzo :)

    Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie podejrzewałam Cię po prostu o tak wnikliwą lekturę mojego bloga;) Bardzo mi miło!:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Sarciu, czytam Cię od deski do deski. Nie tylko Personal Breslau, ale i blog o dzieciach :) Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, to są takie kompromisy - jeśli chce się otworzyć, pokazać, zainteresować to szuka się atrakcji pod publiczkę. Dobrze, chociaż, ze poziom niezły.
    A ja za to byłam na imprezie jednoznacznie pysznej. Mamy teraz w Łodzi Dni Kultury Żydowskiej i na tę okoliczność było spotkanie z panią Joanną Lisek n/t kobiety w kulturze jidysz. Pretekstem była oczywiście głównie książka ("Nieme dusze?"), ale wiedza i erudycja pani Lisek zrobiła z tego coś znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Joanna Lisek to jedna z bardziej liczących się w Polsce jidyszystek. Kraków reprezentuje Magdalena Ruta (miałam z nią zajęcia), która zna J.Lisek i ma o niej jak najlepsze zdanie.
    O książce j.w. nie wiedziałam. Bardzo dziękuję Ci, Bożenko za ten tytuł. Wpisuję na listę poszukiwanych :) Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Ten zgiełk, ten tłok ja sobie wyobrażam, Boże ty mój" :)
    Dlaczego Kraków jest tak daleko od Warszawy, no, dlaczego się pytam/;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kaprysiu, często zadaję sobie odwrotne (choć właściwie takie samo:) pytanie: dlaczego Warszawa jest tak daleko od Krakowa, np. Warszawa Singera. Ech.

    OdpowiedzUsuń