Gdy tylko uroczyście pożegnano Szabat, otworzyły się szeroko drzwi krakowskich synagog. Na tzw. nocne (z 4 na 5 czerwca) zwiedzanie z atrakcjami. Był koncert i występ DJa (świetny!), dwie wystawy fotograficzne (przedwojenne domy modlitw i współczesny Tel Awiw), żydowskie tańce, izraelskie smakołyki, warsztaty plastyczne i wykłady. Gwar, tłok, do niektórych obiektów ustawiały się kolejki, jakich dawno nie widziałam. Zamieszanie jeszcze większe niż podczas słynnego festiwalu, który... już wkrótce.



I ja tam byłam...
Koszer wódkę piłam...
Dobrze się bawiłam...
Trochę przesadziłam ;)
Tak naprawdę wolę, gdy w synagogach gości cisza, skupienie, a pyłki kurzu tańczą w smugach światła, skąpo sączonych przez wysokie okna.
A propos tańczących pyłków:
OdpowiedzUsuńhttp://deser.pl/deser/1,111858,9054073,Alez_to_jest_piekne__I_polskie_.html
Mam mieszane uczucia co do obecności DJ'a na bimie. Nawet jeśli to rekonstrukcja... komuś chyba zabrakło wrażliwości? Nie lubię popularności za cenę "pajacowania". Mody szybko przemijają, a znudzeni będą wkrótce oczekiwać barku w Aron ha-Kodesz?
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie mogłam skorzystać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Saro, znam ten link... Był u Ciebie na blogu? :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy (a może nie?:) początkowo też miałam. Oczywiście DJ miksował żydowskie rytmy i robił to naprawdę świetnie. Było więc podobnie, jak z koncertami w ramach FKŻ, które także grane są w synagogach: Tempel i czasami Kupa.
A to z barkiem dobre... Ku przestrodze.
Magodo, chyba nie masz czego żałować. W każdym razie bardzo :)
Pozdrawiam Was serdecznie.
Nie podejrzewałam Cię po prostu o tak wnikliwą lekturę mojego bloga;) Bardzo mi miło!:P
OdpowiedzUsuńSarciu, czytam Cię od deski do deski. Nie tylko Personal Breslau, ale i blog o dzieciach :) Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńNo cóż, to są takie kompromisy - jeśli chce się otworzyć, pokazać, zainteresować to szuka się atrakcji pod publiczkę. Dobrze, chociaż, ze poziom niezły.
OdpowiedzUsuńA ja za to byłam na imprezie jednoznacznie pysznej. Mamy teraz w Łodzi Dni Kultury Żydowskiej i na tę okoliczność było spotkanie z panią Joanną Lisek n/t kobiety w kulturze jidysz. Pretekstem była oczywiście głównie książka ("Nieme dusze?"), ale wiedza i erudycja pani Lisek zrobiła z tego coś znacznie więcej.
Joanna Lisek to jedna z bardziej liczących się w Polsce jidyszystek. Kraków reprezentuje Magdalena Ruta (miałam z nią zajęcia), która zna J.Lisek i ma o niej jak najlepsze zdanie.
OdpowiedzUsuńO książce j.w. nie wiedziałam. Bardzo dziękuję Ci, Bożenko za ten tytuł. Wpisuję na listę poszukiwanych :) Miłej niedzieli.
"Ten zgiełk, ten tłok ja sobie wyobrażam, Boże ty mój" :)
OdpowiedzUsuńDlaczego Kraków jest tak daleko od Warszawy, no, dlaczego się pytam/;)))
Kaprysiu, często zadaję sobie odwrotne (choć właściwie takie samo:) pytanie: dlaczego Warszawa jest tak daleko od Krakowa, np. Warszawa Singera. Ech.
OdpowiedzUsuń