wtorek, 28 czerwca 2011
sobota, 25 czerwca 2011
Miechunka w letniej odsłonie
Dzisiaj świętuję powrót Piotra z dwutygodniowej podróży służbowej. Jest mi miło, lekko, słodko i radośnie, a to wszystko najlepiej wyrazi ukochana miechunka. Pisałam już o niej tutaj. Tym razem w letniej, deserowej odsłonie.
środa, 22 czerwca 2011
Mistycznie
Za pośrednictwem Facebooka skontaktowała się ze mną Dana Forer - aktorka z izraelskiego "Mystorin Theatre Group", który weźmie udział w tegorocznym Festiwalu Teatrów Ulicznych. Artyści przyjeżdżają do Krakowa z nowym spektaklem, o baardzo mistycznym tytule "Baal Szem". Kto jeszcze nie wie, co to znaczy - zapraszam do lektury dzisiejszego posta.
Termin baal szem (hebr. mistrz imienia) zagościł w mistyce żydowskiej już w średniowieczu. Określa osobę, która zna imiona Boga i za ich pośrednictwem potrafi oddziaływać na świat. Cudotwórca, uzdrowiciel, pogromca dybuków (opętujące ludzi duchy) - tak byłoby mniej formalnie :) Baal szem to także twórca golemów - sztucznych ludzi lepionych z gliny, których ożywia wkładana pod język, lub przyklejana na czoło karteczka z wypisanymi imionami Boga.
Średniowieczni baal szemowie nie obnosili się ze swoją wiedzą i umiejętnościami. Na renesansowych dworach królewskich uważano ich za czarnoksiężników. W XVII wieku stali się osobami publicznymi, niosąc ulgę w różnych dolegliwościach fizycznych. Z tego czasu zachowały się podręczniki, jak zostać baal szemem, a także listy pacjentów i zalecane im kuracje. Wiek XVIII nobilituje mistyków, są już nie tylko uzdrowicielami ciała, ale i duszy. Wciąż przy pomocy imion Boga.
Zmienia to dopiero chasydyzm, którego ojciec - Izrael ben Eliezer, zwany Baal Szem Tow (Mistrz Dobrego Imienia) nawiązuje bezpośredni mistyczny kontakt z Bogiem. Co ważne, stały kontakt. Tym właśnie różni się cadyk (hebr. sprawiedliwy, przywódca chasydzki) od baal szema.
Zrobiło się naukowo, a miało być teatralnie :) "Hebrajskie litery, chasydzkie opowieści, prastare teksty i olbrzymie kukły zostaną powołane do życia na Rynku Głównym w Krakowie. Wszystko to dzięki wyjątkowemu połączeniu teatru wizualnego, tradycyjnego śpiewu i tańca. Z nami poznacie duchową historię Żydów Europy Wschodniej" - obiecują artyści "Mystorin Theatre Group". 9 lipca, godz. 20:00, scena pod Ratuszem. Będziecie?
Zdjęcie j.w. od Dany Forer.
Szczegółowych informacji (także na temat związanych ze spektaklem warsztatów) udziela Galicia Jewish Museum a zalogowanym ;) Facebook
Etykiety:
Izrael,
Kraków,
tradycja żydowska
poniedziałek, 20 czerwca 2011
Medycznie
Nieczęsto miewa się okazję przeglądać prawie stuletnie recepty, skierowania lekarskie, wyniki badań. Wśród wielu różnych dokumentów z kolekcji bg, te zwróciły moją szczególną uwagę, ba! rozczuliły. Papier kruchy jak ludzkie życie... Dowód zdrowia osoby, która dawno odeszła... Dwujęzyczny (polski i jidysz) nadruk Przychodni Związku Lekarzy Żydów...
sobota, 18 czerwca 2011
Skromne początki
czwartek, 16 czerwca 2011
Pretekst
Jan Kiepura - słynny polski tenor - nie urodził się Żydem, choć mógł nim być, w dodatku "prawdziwym" - halachicznym, bo z matki Żydówki. Tyle, że Miriam z domu Neuman w wieku piętnastu lat przyjęła chrzest. Dziecka konwertytki judaizm nie uznaje za Żyda.
Bardzo chcę pokazać na Bobe Majse pozostałości przedwojennego splendoru słynnego krynickiego pensjonatu "Patria", którego właścicielem był Jan Kiepura. I wiecie co? Każdy pretekst uważam za dobry ;)
Luksusowy hotel "Patria" został oddany do użytku gości w dzień Bożego Narodzenia 1933 roku.
Obrotowe drzwi wejściowe.
Zachowana marmurowa oprawa recepcji. Zdarzało się, że z "okna" powyżej Kiepura śpiewał dla gości.
Główne schody. Lwowskie marmury i alabaster.
Dawna sala balowa. Lampy, lustra, układ sali, schody - wszystko jak za czasów Kiepury.
Oryginalne drzwi do kabiny telefonicznej.
Przedwojenna umywalka i armatura.
Kiepura promował polskie marki. Przedwojenne kafelki w jednej z łazienek.
Zachowana szafa na ubrania.
Oryginalny piec w podziemiach budynku.
Na You Tube możecie obejrzeć "Książątko" - film z 1937 roku, prawie w całości nakręcony w "Patrii". Miły, lekki, zabawny i oczywiście z happy endem. Idealny na weekend :)
wtorek, 14 czerwca 2011
Cud
sobota, 11 czerwca 2011
środa, 8 czerwca 2011
Synagogi nocą
Gdy tylko uroczyście pożegnano Szabat, otworzyły się szeroko drzwi krakowskich synagog. Na tzw. nocne (z 4 na 5 czerwca) zwiedzanie z atrakcjami. Był koncert i występ DJa (świetny!), dwie wystawy fotograficzne (przedwojenne domy modlitw i współczesny Tel Awiw), żydowskie tańce, izraelskie smakołyki, warsztaty plastyczne i wykłady. Gwar, tłok, do niektórych obiektów ustawiały się kolejki, jakich dawno nie widziałam. Zamieszanie jeszcze większe niż podczas słynnego festiwalu, który... już wkrótce.
Synagoga Stara. DJ na zrekonstruowanej po wojnie bimie, która kojarzy mi się z klatką na ptaki.
Synagoga Izaaka. Wystawa zdjęć współczesnego Tel Awiwu.
Synagoga Kupa. Debata "Młodzi w Judaizmie". Od lewej: Zosia, Maria, Patryk, Piotr.
I ja tam byłam...
Koszer wódkę piłam...
Dobrze się bawiłam...
Trochę przesadziłam ;)
Tak naprawdę wolę, gdy w synagogach gości cisza, skupienie, a pyłki kurzu tańczą w smugach światła, skąpo sączonych przez wysokie okna.
niedziela, 5 czerwca 2011
Obraz(a)
Kantor, jak kantor. Na pierwszy rzut oka. Niewielkie pomieszczenie, niewielkie okienko w części wydzielonej dla sprzedającego. Kuloodporna szyba? Nie sądzę. Na ścianach cennik najpopularniejszych walut świata i przykładowe "egzotyczne" banknoty. Jest coś jeszcze... Obraz Żyda liczącego pieniądze.
O miejscu j.w. usłyszałam od koleżanki - krakowskiej przewodniczki. Rzeczony kantor znajduje się na Kazimierzu, pełnym turystów tak w sezonie, jak i poza nim. Turysta zaś - wiadomo - musi wymieniać walutę. Niejeden z nich to Żyd. Nietrudno sobie wyobrazić, jak się czuje i co myśli po takiej "wizycie".
Już słowo "kantor" w odniesieniu do miejsca wymiany walut brzmi niefortunnie. Wszak w tradycji żydowskiej kantor (hebr. chazan) to prowadzący modły w synagodze, uzdolniony wokalnie religijny śpiewak. Nie trzeba dodawać, iż poważany przez społeczność żydowską za swój talent i piastowaną funkcję.
"Obraz" i "obraza". Dla mnie wyrazy bliskoznaczne.
Etykiety:
Kraków,
miejsca,
przedmioty
Subskrybuj:
Posty (Atom)