Istniała kilkaset lat. Nikt nie zliczy, ile razy przyjmowała pod swój baldachim święte rodały, ilu modlitw wysłuchała, ilu wzruszeń była świadkiem. Trwała. Na przekór różnym okolicznościom losu. Aż przyszedł czas, gdy największą zbrodnią było żydowskie pochodzenie. I podniósł na nią rękę barbarzyńca. Oblał benzyną, podłożył ogień.
Okaleczona, osamotniona... Przeżyła, żeby świadczyć.
Bima spalonej synagogi.
Tarnów, czerwiec 2006, pozostałość po Starej Synagodze.