poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Korona


Korona, którą noszę nie ma nic wspólnego z koronawirusem. Jestem królową dobrego życia!
 
W dobie pandemii funkcjonuję nieomal tak samo, jak przed nią. Oczywiście stosuję się do narzuconych restrykcji, ale z umiarem i rozsądkiem. W hipermarkecie nie mam nic do gadania: muszę zdezynfekować dłonie, a podczas zakupów nosić foliowe rękawiczki. W zamian zachwyca mnie komfort zakupów! Po godzinnym oczekiwaniu na słońcu i pogaduszek z Piotrem wchodzę do pustego nieomal sklepu i mogę wybierać, przebierać do woli. Nikt mi nie przeszkadza, nikt się nie pcha, nie wyrywa marchewki, ani najładniejszego bukietu tulipanów. Zakupy stały się moją rozrywką i przyjemnością.

Siłą obostrzeń życie koncentruje się w domu. Nie mam z tym żadnych problemów, choć trochę brakuje teatrów, zróżnicowanych spacerów, wycieczek. Jednak dom lubię najbardziej. Siebie i dom - oto właściwa hierarchia.

W dobie pandemii nie muszę wynajdywać ekstra zajęć. Generalne porządki robimy na jesieni, teraz możemy co najwyżej umyć okna. Czytam, piszę (stali czytelnicy z pewnością zauważyli wzrost liczby postów), oglądam filmy, słucham ciekawych ludzi online, układam puzzle. Gotujemy pyszne obiadki z tego, co z taką radością przynoszę ze sklepu. Żyjemy… po prostu normalnie.

Wiedziałam to zawsze, a teraz dodatkowo testuję: nie potrzebuję wielkich wydarzeń, by czuć radość i zadowolenie, potrafię się cieszyć drobiazgami, świetnie odnajduję się w swoim towarzystwie, potrafię zająć sobie czas na 150%, nie nudzę się i nie marudzę, mam dystans do dóbr materialnych, dostrzegam wiele plusów (ogólnych i osobistych) zaistniałej sytuacji.

Wirusa się nie boję. Zostanie z nami - to pewne. Obchodzi mnie dramat porzucanych zwierząt i ludzi, którzy tracą pracę. 


To bodaj jedyne (poza kulinariami) świeżo zrobione zdjęcie. Ze sklepu wracam z naręczem kwiatów. Niech żyje wiosna! Może ta fotka osłodzi życie tym, którzy są w trudnej sytuacji. Nie wiem, czy będzie dobrze, ale… zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Sytuacje graniczne inicjują duże zmiany, a te bywają zbawienne. I to akurat mogę Wam potwierdzić osobiście. Wierzcie w siebie! - tylko to się liczy.
 
Żeby nie zabrzmiało jak wyświechtany frazes, dodam - wierzcie bazując na wcześniejszych doświadczeniach. Na pewno nie raz przeżyliście już coś trudnego, a mimo to jesteście, gdzie jesteście. Udało się, poradziliście sobie. Wiele razy udowodniliście, że potraficie zadbać o siebie, dać sobie w życiu radę, przezwyciężyć trudności, rozwiązać problemy. Czerpcie siłę z przeszłych trudnych zdarzeń, które już dawno za Wami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz