Ta pretensjonalnie nazwana restauracja mieści się w budynku dawnej synagogi w Skawinie pod Krakowem. Architektury nie sposób pomylić z czymkolwiek innym. Przetrwał... to jedyna jego zaleta.
Strawa materialna zastąpiła duchową, ot - jeszcze jedna sala bankietowa na komunie, stypy i prowincjonalne bankiety. Jej wystrój rani co wrażliwsze oko.
Nie miałabym nic przeciwko klimatycznej, żydowskiej knajpce, a najlepiej… żydowskiemu szynkowi! Miejscu, które zarabia, ale równocześnie ma świadomość swojej historii, funkcji; edukuje, szanuje, przybliża.
“(...) W moim utrapieniu wzywam Pana
i wołam do mojego Boga;
usłyszał On mój głos ze swojej świątyni,
a krzyk mój dotarł do Jego uszu.
Zatrzęsła się i zadrżała ziemia,
posady gór się poruszyły,
zatrzęsły się, bo On zapłonął gniewem.
Uniósł się dym z Jego nozdrzy,
a z Jego ust - pochłaniający ogień:
od niego zapaliły się węgle.
Nagiął On niebiosa i zstąpił,
a czarna chmura była pod Jego stopami.
Lecąc cwałował na cherubie,
a skrzydła wiatru Go niosły.
Przywdział mrok niby zasłonę wokół siebie,
jako okrycie ciemną wodę, gęste chmury.
Od blasku Jego obecności
rozżarzyły się węgle ogniste.
Pan odezwał się z nieba grzmotem,
to głos swój dał słyszeć Najwyższy,
wypuścił swe strzały i rozproszył wrogów…”
/fr. Psalmu 18/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz