W październiku minie siedem tłustych :) lat Bobe Majse! Już dzisiaj mogę sobie chyba pogratulować wytrwałości; choć tam, gdzie rządzi pasja, wytrwałość nie jest żadnym osiągnięciem.
Nie pamiętam wielu swoich tekstów, o tytułach postów nie wspominając, ale jednego jestem pewna: jeszcze nigdy na blogu nie zagościł szmonces.
Przyszedł więc czas i na niego, od razu jednak pragnę podkreślić, że nie jest to pierwszy z brzegu dowcip żydowski.
“Trzech kolesi, Włoch, Francuz i Żyd, siedzi w barze i przechwala się, jak robią dobrze swoim żonom. Francuz mówi: “Ja swoją mademoiselle smaruję od stóp do głów masłem z Normandii, a potem, już po wszystkim, ona krzyczy z rozkoszy jeszcze przez pięć minut”. Włoch mówi: “Ja, kiedy bzykam swoją signorę, to najpierw smaruję całe jej ciało, od góry do dołu, oliwą z oliwek, którą kupuję w pewnej wsi na Sycylii, i po szczytowaniu ona krzyczy jeszcze przez dziesięć minut”. Żyd nic nie mówi. Milczy. Francuz i Włoch patrzą na niego: “A co z tobą?”. “Ja? - pyta Żyd. - Ja smaruję swoją Pesię gęsim smalcem i po tym, jak szczytuje, krzyczy jeszcze przez godzinę”. “Godzinę?!” - Francuz i Włoch nie mogą wyjść z podziwu: - Jak ty to robisz?”. “Oj tam - mówi Żyd - zwyczajnie, wycieram ręce o firankę”. /za Dawid Grosman, “Wchodzi koń do baru”/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz