Stary cieszyński kirkut ma w sobie więcej uroku niż osławiony bobowski.
Ta ścieżka łagodnie prowadząca przybysza w dół skarpy... Te macewy wrośnięte w drzewa... Ta winorośl, a może pospolity bluszcz? oplatająca tylną ścianę domu przedpogrzebowego... Te kwiatki samosiejki... i wreszcie zrujnowane, prowadzące donikąd schodki... Rozum powie: zaniedbany, serce: magiczny.











Pięknie!
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce!
OdpowiedzUsuńTen smuteczek, który tak lubię...
OdpowiedzUsuńJak pięknie, jak nastrojowo, szkoda tylko, że ten niezwykły nastrój ma też drugie oblicze - powolne niszczenie takiego wyjątkowego miejsca.
OdpowiedzUsuńJest piękny.
OdpowiedzUsuńNie udało mi się dotrzeć do Krakowa, ale zapraszam do BB :)
Zgadzam się z każdą z Was :)
OdpowiedzUsuńScenki, a wiesz, że będziemy w BB w okolicach Wielkanocy? :)
Szabat Szalom!
Dziękuję za nastrojowy spacer po starym cieszyńskim kirkucie.Bożena
OdpowiedzUsuń