Ostatnio usłyszałam, że osoby, które odmawiają noszenia maseczki to spryciarze, którym w razie koronawirusa i tak trzeba będzie pomóc, bez względu na ich gadanie; oraz, że gdy już zaczną się dusić, nie powinni dzwonić po karetkę.
Oto moje przykładowe rady dla autorki powyższej wypowiedzi:
Gdy cię zgwałcą - nie idź na policję - po co lazłaś wieczorem źle oświetloną, pustą drogą?
Gdy złamiesz nogę - nie jedź na SOR - dlaczego założyłaś szpilki? W trampkach pewnie byś się nie przewróciła.
Gdy wylądujesz na wózku inwalidzkim - nie oczekuj renty z ZUS - kto ci kazał skakać na główkę w nieoznakowanym akwenie?
Gdy wpadniesz w alkoholizm - nie korzystaj z publicznej psychoterapii - powinna być zarezerwowana wyłącznie na zdarzenia losowe.
Gdy zabłądzisz w górach - nie dzwoń po GOPR - mają poważniejsze sprawy na głowie niż ratowanie laski, która zlekceważyła niekorzystny komunikat pogodowy.
Sama tego chciałaś, twoja wina!
Masz prawo nosić maseczkę, wierzyć, że cię chroni, dusić się i fundować sobie grzybicę, ulegać histerii, ufać politykom, wybranym mediom i medykom. Masz prawo unikać osób, które maseczki nie noszą. Twoja ideologia jest twoją ideologią, nie narzucaj jej innym.
Odmawiając komukolwiek prawa do wyboru, myślenia, leczenia, a co za tym idzie - życia, machasz ręką w skórzanej rękawiczce: na lewo… na prawo… na lewo… na prawo...
Bo tak to właśnie się zaczyna… I tu warto przypomnieć konkluzję przemowy Mariana Turskiego: “Auschwitz nie spadło z nieba”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz