Droga corocznego Marszu Pamięci w rocznicę likwidacji krakowskiego getta wiedzie m.in. obok dawnej willi komendanta obozu “Płaszów” - Amona Götha. Jakiś czas temu ktoś nabył niesławny dom i pięknie go wyremontował, nieznacznie tylko przebudowując.
Idąc na czele pochodu, tuż za oficjelami, usłyszałam pytanie Ambasador Izraela w Polsce - Anny Azari skierowane do towarzyszącego jej Roberta Gądka - zastępcy dyrektora FKŻ: “Czy to dodało coś do ceny domu?” “Nikt go nie chciał kupić” - powiedział Robert.
Oprowadzający po terenie dawnego obozu Jarosław Żółciak omija nazwiska płaszowskich zbrodniarzy i niechętnie pokazuje dom komendanta.
Szlachetne? Dla mnie przede wszystkim sztuczne. Jako psycholog uważam, że z empatią dla Ofiar można badać wszystko, przyglądać się każdej patologii, czytać każdą biografię mordercy. Kręgosłup moralny i właściwa optyka wystarczą.
Zgadzam się. To też część historii, która odegrała jakby nie było ważną rolę. Nie można wymazywać/pomijać nazwisk czy miejsc.
OdpowiedzUsuńZakłamywanie historii - to raz. Syndrom zakazanego owocu - dwa. Przemilczanie, niedopowiadanie i podkreślanie tego może wzbudzać tym większe zaciekawienie u słuchaczy. Trzeba pokazać i omówić w odpowiedni sposób. Po prostu.
Usuń