Na rogu Dietla i Bożego Ciała mieścił się przed wojną osobliwy lokal. Ni to kawiarnia, ni to bar, gdzie serwowano potrawy jarskie wespół z ciastkami. Owszem, wszystko świeże i smaczne.
Pewnie przepadł by ów bar bez pamięci, gdyby nie mała brudna szmatka, którą przywiał porywisty wiatr. Smętnie zawisła na wywieszce lokalu, przesądzając o jego nazwie i sławie.
A wszystko to za sprawą przebywającej w 1923 roku w Krakowie aktorki teatru żydowskiego “Trupa Wileńska” - Miriam Orleskiej, przy cichej akceptacji właściciela - Henryka Safiera.
Bardzo szybko “Szmatka” stała się - dziś powiedzielibyśmy “kultowa”, w każdym razie chętnie i często odwiedzana przez krakowską bohemę. Nie tylko żydowską.
Pewnie przepadł by ów bar bez pamięci, gdyby nie mała brudna szmatka, którą przywiał porywisty wiatr. Smętnie zawisła na wywieszce lokalu, przesądzając o jego nazwie i sławie.
A wszystko to za sprawą przebywającej w 1923 roku w Krakowie aktorki teatru żydowskiego “Trupa Wileńska” - Miriam Orleskiej, przy cichej akceptacji właściciela - Henryka Safiera.
Bardzo szybko “Szmatka” stała się - dziś powiedzielibyśmy “kultowa”, w każdym razie chętnie i często odwiedzana przez krakowską bohemę. Nie tylko żydowską.
Manuel Rympel wspomina: “Kiedy w roku 1946 wróciłem do Krakowa, poszedłem na miejsce, gdzie znajdowała się kiedyś ta mała, tętniąca życiem kawiarenka. Zobaczyłem żelazną wywieszkę, na której wisiał niegdyś strzępek brudnego płótna…”
“(...) Pchnąłem bezwiednie wejściowe drzwi lokalu - zaglądnąłem do wnętrza. Gorąca para nasycona alkoholem buchnęła mi prosto w twarz jak oddech pijaka. Charkliwe głosy dochodzące z wnętrza utrwaliły we mnie niepojętą jeszcze rzeczywistość. Cofnąłem się. Stałem długo aż wreszcie zrozumiałem, że nie ma “Szmatki”, ani piegowatego Safiera, ani moich znajomych i przyjaciół, którzy w tej kawiarni przeżywali tyle niezapomnianych wieczorów.”
/Manuel Rympel, fr. z tomu “Kopiec wspomnień”, wyd. zbiorcze/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz