niedziela, 15 lipca 2012

Maj


Przypomniał mi się maj, a właściwie długi majowy weekend, podczas którego jeździliśmy na jednodniowe wycieczki w miejsca niezbyt odległe od Krakowa. Po drodze do Kielc był Wodzisław, a w Wodzisławiu ruina synagogi z XVII wieku. Wystarczający powód wizyty.


Kompletne ogrodzenie i solidnie zamykana brama. Już, już rozważałam przeciskanie się dołem, powstrzymała mnie jednak myśl, że może i tym razem dopisze szczęście i znajdę jakąś wyrwę w siatce. 


W pewnej chwili środkiem głównej drogi przeszedł starszy mężczyzna. Nie zainteresowali go przybysze, ani zainteresowanie przybyszy synagogą. Pewnie dlatego nie zapytałam, czy pamięta jej lepsze czasy, czy pamięta wodzisławskich Żydów? Szkoda.


Okrążyłam cały budynek, podziwiając jego bryłę i wyobrażając sobie, jak dostojnie musiał się niegdyś prezentować w tej małej, skromnej miejscowości.  


W końcu znalazłam to, czego szukałam i na co tak bardzo liczyłam - wyrwę w ogrodzeniu. Nie trzeba skakać, ani się czołgać... Co za radość! 


I oto jestem po drugiej stronie. Przy południowej ścianie synagogi pyszni się dorodna jabłoń, cała w majowym kwieciu. Bujny okaz życia. Zamiast. 


Wchodzimy do środka, a w środku gruz, kurz, dzika roślinność i pozostałości pierwotnego układu wnętrza. Na jednej ścianie (j.w.) piętro babińca, na innej wnęka po aron ha-kodesz.  


Myślę o znanych mi zaopiekowanych ruinach... Synagoga w Dukli, Działoszycach, Chmielniku... Może kiedyś do tej listy dołączy także Wodzisław?
  

3 komentarze:

  1. Zainspirowany Twoim opisem wrzucilem Wodzislaw do sztetla i oto co sie pokazalo.
    http://www.sztetl.org.pl/m/pl/object/4696/

    nie gniewasz sie za link?
    bo to ponoc wbrew blogoetykiecie.... juz nie bede;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego mam się gniewać? Widocznie nie znam blogoetykiety ;) Myślę jednak, że każdy, kto będzie chciał znaleźć konkrety na temat tej, czy innej opisywanej przeze mnie synagogi znajdzie je w sieci bez trudu :)

      Usuń
  2. Szkoda. Zawsze mi żal miejsc modlitwy. Żeby chociaż Dom Kultury, albo biblioteka. Ale do tego trzeba ludzi - jak np. w Sejnach...
    Ela

    OdpowiedzUsuń