poniedziałek, 31 maja 2021

Kubeczek i tor saneczkowy

 

Najpierw herbata w wymownym (upamiętniona firma przodków gospodarza) kubeczku, do tego wspaniały chleb i jeszcze lepsza oliwa prosto od chorwackiego chłopa. Na deser kwaśne mleko domowej, a jakże roboty.

Potem ruszamy w drogę - do Cygańskiego Lasu - bielskiej enklawy zieleni i odpoczynku. Naszym celem jest powstały w XIX wieku tor saneczkowy - dziś nieczynny i mocno zniszczony, lecz wciąż jeszcze robiący wrażenie - pięknem nieoczywistym.


Wąski, kręty, niebezpieczny, niegdyś jeden z najtrudniejszych w Europie. Dziś intrygująca leśna ścieżka spacerowa. Docieramy nią na szczyt Koziej Góry, do starego schroniska turystycznego.


Kubeczek i tor saneczkowy… tak naprawdę liczy się dobre towarzystwo! A że potomka zacnej żydowskiej familii, to już tylko miły dodatek.
 
 
 
 


 


 
 

niedziela, 30 maja 2021

Czerwony Kapturek


Bielsko-Biała, Cygański Las. 

Budynek powstał w II połowie XIX wieku, mieściła się w nim restauracja Bernarda Blocha. Po I wojnie światowej Maria Huppert przejęła i rozbudowała obiekt. To właśnie wtedy hotel z restauracją otrzymał nazwę “Czerwony Kapturek”. Do dziś zachował się oryginalny szyld. 
 
“Wujek Edwin - kuzyn taty, mógł ubarwić opowieść, że mieścił się tam dom czerwonych latarni :) Gdy 1 września 1939 roku wracał nad ranem z lokalu, zorientował się, że wybuchła wojna. Może zobaczył samoloty na niebie, może ktoś powtórzył to, co mówili w radiu… 
 
W każdym razie kilka godzin później z częścią rodziny - moją babcią Herminą, dziadkiem Oswaldem i tatą siedzieli w aucie kierowanym przez Edwina. Podążali na wschód, docelowo docierając do Lwowa.” 
 
To kolejny puzzelek w historii pewnej zasłużonej dla Bielska żydowskiej familii...
 


Czerwony Kapturek na przedwojennej pocztówce

środa, 19 maja 2021

Gil w jarmułce

 

Kilka dni temu mój mąż powiada: “W radiu leciał wywiad z autorem książki - nowości Czarnego o ptakach. Podobno istnieje gatunek, który występuje tylko w Polsce i Izraelu, jakiś gil w jarmułce - tak wygląda.”


Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Żądna super posta na bloga przejrzałam Nowości czarne.com.pl, uznałam, że chodzi o “Wszystkie okna dla oknówek”, znalazłam podcast (widocznie nie ten, co trzeba), przesłuchałam. Ciekawa rozmowa, pełen uroku i pasji Autor wciągnął mnie do swojego świata…


O gilu ani słowa.


Rozpoczęłam poszukiwania na własną rękę, w przepastnych zasobach Internetu. Jakich to ja słów-kluczy nie wpisywałam! Owszem - bywało, że otrzymywałam ciekawe wyniki, szkoda, że nie na temat.


Dorotka, została mi już tylko Dorotka! - zaprzyjaźniona osoba kontaktowa z Czarnego, moja ostatnia deska ratunku. Ja do Dorotki, Dorotka do Autora “Oknówek…” Odpowiedź przyszła błyskawicznie:


“Domyślam się, że Słuchaczowi chodziło o bliskowschodnią odmianę naszej sójki, czyli Garrulus glandarius atricapillus. W książce piszę, że widok izraelskich sójek od razu nasuwał mi na myśl jarmułkę. Nie przypominam sobie bym, kiedykolwiek zestawiał tak gila, a jeśli już, i miałby to być nasz rodzimy gatunek, to byłby to nie gil w jarmułce, a kapturka - tak samiec, jak i samica mają kolorowe nakrycie głowy (samiec - czarne, samica - brązowe).” /Paweł Pstrokoński/


Garrulus glandarius atricapillus - ptasi trel dla moich uszu! Mąż pomylił sójkę z gilem - grunt, że wszystko skończyło się dobrze.


Szanowni Państwo, voilà!

 


Źródło