Gdy z PiS-owskich trybun wyborczych leje
się mowa nienawiści, przywołuję ten wiersz Zuzanny Ginczanki… bo w końcu jaka
to różnica, kto padnie ofiarą łowów: babka Żydówka, czy LGBT!
“W gąszcze przeszłości, w zamierzchłe
dzieje,
w groźne, zawiłe bory i knieje,
z dłonią wplecioną w uprząż i grzywy
czarni na koniach pędzą myśliwi.
Nozdrza rozdęte, tułów schylony,
usta zacięte, wzrok wytężony -
pędzą jak wichry czarnym galopem
za wątłym śladem, za nikłym tropem.
Jakiż to zapał wzrok im rozszerza?
Czegoż szukają? Jakiego zwierza?
Jakiż to poryw pierś im wypręża
godny rycerza i godny męża?
Pędzą myśliwi w zamierzchłe dzieje,
gdzie ślad porasta i trop czernieje,
w gąszczach przeszłości z uporem mrówki
babki szukają, babki-żydówki,
babki-żydówki bliźniego swego,
wroga ciętego, druha dobrego,
a gdy wywęszą babkę jak łanię,
to w surmy, w trąby, w rogi i granie!
O łowy piękne! O, dumne łowy
w tajnych, sekretnych dziejach alkowy!
O, wielkie, harde, wzniosłe tropienia,
godne rycerzy i godne pienia!”
/Zuzanna Ginczanka, “Łowy”/