“Urodziłem się w Wadowicach.” Cytat, a zarazem zgrabne logo zdradza, że chodzi o Dom Rodzinny Jana Pawła II. Nie zamierzałam zwiedzać go z kilku powodów. Życiorys papieża znam dość dobrze, a pogłębianiem tematu nie jestem zainteresowana; miejsce nie stanowi dla mnie obiektu kultu; obawiałam się hagiografii i mocno religijnej retoryki; nie chciałam poczuć się jak na kazaniu, lub lekcji religii.
Co mnie ostatecznie przekonało? Ciekawie zaaranżowany dziedziniec kamienicy, z którego kiedyś było wejście do mieszkania Wojtyłów; obecnie zadaszony i możliwy do oglądania przez szybę. Mądre rozwiązanie - pomyślałam. Szanuje historię i czyni to najważniejsze miejsce symbolicznie dostępnym, także dla przypadkowych przechodniów i osób, które nie chcą, lub nie mogą zwiedzić muzeum.
Coś jeszcze okazało się dla mnie ważne - fakt, że dom papieża zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem, wliczonym w cenę biletu. Cena wprawdzie niemała (18 PLN), ale tyle teraz kosztują wizyty w miejscach na miarę XXI wieku.
Powiem krótko: wszystkie moje obawy rozwiały się już w pierwszej muzealnej sali, zaaranżowanej na wadowicką ulicę i wnętrze sklepu Chaima Bałamutha. Tu upamiętniono lokalnych Żydów, pokazano związki papieża Polaka z judaizmem.
A potem? Potem było tylko lepiej! (choć nic o Żydach)
Na czym polega fenomen Domu Rodzinnego Jana Pawła II w nowej odsłonie? Spójny, arcyciekawy projekt autorstwa Barbary i Jarosława Kłaputów; zachowanie i zgrabne wkomponowanie w całość tego, co oryginalne; rozwiązania oddziałujące bardziej na emocje niż intelekt; multimedia i ktoś, kto to wszystko umiejętnie połączy, przekaże i pokaże. Oprowadzająca nas siostra zakonna okazała się urodzonym przewodnikiem.
Wpis do Księgi Gości z dnia 29/12/2014: “Piękne, mądre, poruszające Muzeum. Ateistka.”
Treść papieskiego kwitele: “Boże naszych ojców, Ty wybrałeś Abrahama i jego potomstwo, aby objawić swe Imię narodom. Jesteśmy głęboko zasmuceni postępowaniem tych, którzy w ciągu historii spowodowali cierpienia Twoich dzieci. Prosząc Cię o przebaczenie, chcemy zobowiązać się do prawdziwego braterstwa z narodami Przymierza.”
Też niechętnie wchodziłam do tego muzeum. Z podobnymi obawami. Choć jestem katoliczką.
OdpowiedzUsuńI bardzo mi się podobało.
Chociaż przewodnik się nam trafił bardzo schematyczny.
Ela