sobota, 5 stycznia 2013
Sklepik
“No i skończyło się rumakowanie!” - jak powiada Osioł ze “Shreka” (a film ten to oddzielna żydowska historia, o której kiedyś na pewno będzie na Bobe Majse). W wersji blogowej powinnam raczej napisać: “aniołkowanie” (nawiązujące do tego posta i tego posta) oraz “chanukowanie” (tym razem tutaj).
Nadeszły zwykłe, styczniowe dni... W dodatku kolejne święto wypada w niedzielę, a więc nie przysługuje rekompensata w postaci innego dnia wolnego. “Ech!” - westchną niektórzy. “Dno i wodorosty” - burkną inni.
Ja też nie mam najlepszych wieści, chociaż - jak mawiał Tewje Mleczarz - z drugiej strony... Wybaczcie, ostatnio cytaty i parafrazy mnie prześladują, ale już przechodzę do sedna, czyli maila od Andrzeja.
“Głupcy, prostacy, żydożercy to nie tylko "bohaterowie" blogów, filmów, opowieści, czyli tego co jest, lub było, gdzieś tam daleko. Wczoraj kupowałem piwko w małym sklepie w centrum. Gość zawsze wydawał się miły, choć już wcześniej pomstował na Skarbówkę, ZUS, rząd... Ale to normalne i w sumie uzasadnione. Za to wczoraj na moją uwagę, że ma fajne ceny, choć sklepik nieduży, zrobił gest potrząsania pejsami i że wiadomo kto rządzi, i że gaz drogi, i służba zdrowia pada. A ja zamiast coś mu do rozumu ostro, to powiedziałem - tak, tak... Z lekceważeniem w głosie co prawda, ale to za mało. I wyszedłem. W każdym razie zakupów już tam nie zrobię. Ale chodzi o sam namacalny fakt istnienia takich gości. I jest mi wstyd przed sobą, że nic nie powiedziałem. Coś mi się zdaje, że przy pogromie zaszyłbym się gdzieś ze strachu.”
Andrzej napisał także: “Sklep monopolowy Bielsko-Biała, ul. Cechowa, naprzeciw Greenway'a. Może ktoś z czytelników jest z Bielska i też zechce tam nie kupować.”
Po grudniu przychodzi styczeń i zawsze robi się... tak jakoś szaro.
No tak ... nas też kiedyś spotkała podobna przykrość - w taksówce. Pan podniesionym głosem pokrzykiwał o żydokomunie, pejsiatych kumplach i ich wszechobecnej nagonce na biedych katolików ... a ja, katolik, prawie umarłam ze wstydu, że mam takich współbraci :( Mój małżonek okazał się bardziej obcesowy - ochrzanił Pana, na czym świat stoi i kazał mu spadać, mimo że miał jeszcze na nas poczekać i odwieźć nas w drodze powrotnej ... Normalnie byłam z niego dumna - obronił nieco honor mojej prababki, która była starozakonna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Bobe Majse!
:(:(:(
UsuńPrzypomniało mi się:
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,12691394,Taksowkarz_do_pasazerek_z_Izraela__Wynos_sie_i_nie.html
Dziękuję - przekaż proszę swojemu mężowi.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Pamiętam ten artykuł i pamiętam wstyd za tego pana ... zawsze mi się łzy cisną do oczu, skąd w mojej wierze taka sącząca się nienawiść ?!? boli jak jasna ...
OdpowiedzUsuńPodziwiam szanownego małżonka:)
UsuńI wstyd mi, że podobnie się nie zachowałem.
To ja już koszernej pejsachówki w tym monopolowym nie nabędę ;-)
OdpowiedzUsuńApropos - czy on tam sprzedaje koszerne wódki?
Bo jeśli tak, to okazałby się autodestrukcjnym idiotą.
O ile pamietam Polmos z Bielska Białej specjalizował się niegdyś w produkcji koszernej pejsachówki właśnie... Serdeczności Olu
clou - na pocieszenie - każda wódka bez dodatków jest koszerna :-)
UsuńBejlo - w tym problem że pejsachówka jest z dodatkami - głównie ;-) Jednym z nich jest pieczątka rabego. Pejsachówka to nie jest każda wódka - spóbuj a nie będziesz mieć watpliwości. Pozdrawiam
UsuńClou - jeśli chodzi o samą pejsachówkę - masz rację :)
UsuńKochani, czy znacie dobry / sprawdzony przepis na pejsachówkę?
UsuńPrzebierasz dojrzałe, słodkie śliweczki (odrzucając parszywki i wszelkie mutanty) zostawiasz w baniaku do fermentacji, bez wody z ograniczonym dopływem powietrza(rurka fermentacyjna lub woreczek z piaskiem na "wlewie" do baniaka) - drożdżaki tylko ze śliwkowych skórek i z powietrza, a jak proces fermentacji się zakończy, uzyskany "zacier" lub jak kto woli winko śliwkowe poddajesz destylacji - uzyskujesz ponad 75 voltowy płyn i go dłuuuugo leżakujesz w szczenie zamknietych flaszkach by spożyć w maleńkich kieliszkach (10-15 ml). A oto co znalazłem w sieci o pejsachówce - okazuje się znów, że antyfeministyczny (tzn baby won)jest to proces ;-):
Usuń"Pejsachówka jest produkowana z zachowaniem ścisłych reguł koszerności i pod nadzorem przedstawiciela gminy żydowskiej, który wydaje certyfikat koszerności. Wódka ta jest wyrabiana z samych śliwek, owoce są dokładnie wybierane i poddawane fermentacji, ale bez żadnych dodatków. W procesie destylacji nie mogą brać udziału kobiety, a sama destylacji powinna być przeprowadzona za pomocą prostego alembika, a nie kolumny destylacyjnej. Użycie cukru, a nawet wody jest niedozwolone, nawet po zakończeniu destylacji. Dlatego w przeciwieństwie do innych śliwowic, pejsachówka nie jest redukowana za pomocą wody, lecz jako jeden z nielicznych destylatów zachowuje moc uzyskaną tuż po destylacji. Następnym etapem jest leżakowanie w beczce, jak pisał Jan Cieślak, w latach 70. XX wieku taka śliwowica produkowana w Polsce składała się ze spirytusu leżakowanego przynajmniej dwa lata.
Picie śliwowicy paschalnej miało też rządzić się swoimi własnymi prawami. W świetle informacji jakie dotrwały do dziś pejsachówkę pito w małych kieliszkach, a najlepiej miała podobno smakować w srebrnych kieliszkach. Jeden z autorów ciekawych pamiętników wspominał, że „ prawdziwa pejsachówka smakuje tylko wtedy, gdy się ją pije małymi łyczkami ze srebrnych (koniecznie!) kieliszków. Sprawdzałem wielokrotnie. Rzeczywiście!”.
Wreszcie bardzo istotnym elementem odróżniającym śliwowicę paschalną od śliwowicy produkowanej bez nadzoru rabina jest fakt, że nie może być sztucznie barwiona. W czasach kiedy barwienie lub poprawianie koloru wódek karmelem jest nagminne to ważna cecha. Dzięki tym wyróżnikom ten typ śliwowicy z całą pewnością znajdzie odbiorców nie związanych z religią żydowską, a po prostu ceniących wódkę dobrej jakości bez jakichkolwiek dodatków. Nie trzeba wspominać, że ten typ alkoholu najłatwiej spełnia wszystkie wymagania żywności spod szyldu „slow-food”.
|
clou, chodzi o to, że na pesach wszystko musi mieć hegszer, nawet psta do zębów
UsuńJak od dr Proszyka niedawno się dowiedzieliśmy (na promocji jego książki o bielskich Żydach) każda czysta wódka jest koszerna i pieczątki rabina nie potrzebuje.:)
OdpowiedzUsuńCo innego kolorowe. Zapewne dostępne także gdzie indziej.
Olu,
OdpowiedzUsuńa ja chcialbym inaczej, zeby rozjasnic te styczniowe, dlugie, szare dni.
Od rodzicow kolezanki mojej corki dostalismy do przetlumaczenia pocztowki, stare, pisane troszke po polsku troszke w jidysz.Te pocztowki byly przechowywane przez lata, jak najwiekszy , rodzinny skarb, sa w naprawde dobrym stanie.Byl to dla mnie zaszczyt , czytac, tlumaczyc, te piekne swiadectwa milosci bardzo mlodych ludzi:Loli i Bernarda.Nie znam dokladnie ich losow, musze zapytac, gdzie przezyli wojne, wydaje sie, ze w Paryzu..Dostalam list z podziekowaniami od wnuczki Bernarda i Loli, ktora do tej pory nie znala tresci tych pocztowek.Nie zna polskiego, urodzila sie we Francji, a jej tata syn bohaterow tej historii, tez juz sie polskim nie posluguje..Naprawde bylo mi milo, gdy czytalam slowa podziekowania, jak bardzo ich wzruszyly, ile emocji im dostarczyly te przetlumaczone slowa...
Pozdrawiam Cie cieplo, Kasia z Alzacji
Rozjaśniłaś, Kasieńko i to jeszcze jak! :)
UsuńZnasz jidysz?
W sumie pracownicy Skarbówki i ZUS-u też nie powinni już tam kupować. Nie cierpię wrzucania ludzi do jednego worka ogólnej dezaprobaty, bo to zawsze jest krzywdzące i głupie. Dla wyjaśnienia , nie pracuję ani w US, ani w ZUS;) Takich durnych malkontentów jak pan sklepikarz będzie przybywało, ponieważ edukacja równa w dół, a antysemickie pomruki ulicy, umiejętnie podsycane przez rozpaczliwie szukające społecznego poparcia ugrupowania polityczne, bardzo są chwytliwe, zresztą na równi z narodowościowymi, a to po prostu ciemnogród, chamstwo i głupota. Do tego coraz liczniejsza. Ciągle jestem "pod wrażeniem" warszawskiego marszu niepodległości z 11-go listopada. A poza tym bez zmian, jest mi przykro i wstyd, czyli nic nowego pod słońcem, w nowym roku po staremu:(
OdpowiedzUsuńOlu,
OdpowiedzUsuńjesli sie usmiechnelas, to sie ciesze.
Nieprecyzyjnie sie wyrazilam, oni pisali po polsku, pare wtracen bylo w jidysz, wtedy skorzystalam ze slownika intenetowego.
Bo niestety jidisz..nie znam...
Serdecznosci.
K.
Podeślesz, Kasieńko link do tego słownika? Z góry dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam.
Usuńhttp://www.zyznowski.pl/?page_id=1153 natknelam sie,moze podpasuje
OdpowiedzUsuńKsięga zacna. Wygląda na bardzo rzetelne opracowanie. Przeglądałam i rozważałam zakup (wszak Wieliczka jest tak blisko Krakowa), ale... pomimo najszczerszych chęci nie sposób nabyć każdej wartościowej książki :(
UsuńOlu,
OdpowiedzUsuńkorzystalam z tego:http://pl.glosbe.com/pl/yi/b%C3%B3g
a potem odkrylam ten:http://pl.wiktionary.org/wiki/S%C5%82ownik_jidysz
A potem wsiaklam tutaj:
http://jidysz.net/pl/projects/dictionary
Pozdrawiam Olu;))Kasia
A jak korzystałaś praktycznie? Jak wyszukiwałaś hasła? Bo skoro nie znasz jidysz, to nie mogłaś korzystać z hebr. alfabetu... Czy słowniki uwzględniają transliterację na nasz alfabet?
UsuńOlu(uwzgledniaja).W Glosbe zrobilam tak,
OdpowiedzUsuńszukalam slowa ber, wpisalam w linijke szukaj jidysz-polski slownik; slownik pyta czy chcesz przetlumaczyc -ber- w slowniku jidysz-> polski, klikam potwierdzajaco i wyskakuje:pluszowy mis.
tak samo szukalam :froy, kobiety i kilku innych prostych slow.