sobota, 26 marca 2011
Złoty rosół
Gold jojn znaczy w jidysz "złoty rosół". Spod chupy - wprost do stołu. Na pierwszy wspólny posiłek świeżopoślubionej pary.
A jak rosół, to koniecznie z knaidlach - kulkami macowymi.
Na wskroś żydowski zestaw.
Z pewnością nie zaszkodzi mu gałązka lubczyku :)
Składniki na rosół:
- kilka kurzych skrzydełek
- włoszczyzna
- kilka ząbków czosnku
- cebula w łupinie
- liść laurowy
- ziele angielskie
- sól
- pieprz
Składniki na knaidlach:
- 1,5 paczki macy naturalnej
- 1 jajko
- kilka łyżek posiekanej natki pietruszki
- sól
- pieprz
- oliwa z oliwek
Przepis:
Wszystkie składniki rosołu włożyć do garnka z zimną wodą. Zagotować, od czasu do czasu zdejmując szumowiny. Gotować przez ok. godzinę na zmniejszonym ogniu. Ten czas wystarczy, by przygotować knaidlach. Macę zawinąć w ściereczkę i rozbić na drobne kawałki. Wsypać do miski, dodać tyle wody, by maca nasiąknęła, ale nie była rozmoczona. Odczekać ok. 15 minut, dodać jajko, pietruszkę, przyprawy i dobrze wygnieść ciasto, żeby się nie kleiło. Formować kulki wielkości dużego orzecha włoskiego. Za każdym razem rękę zwilżyć oliwą z oliwek, żeby kulki łatwiej się formowały. Wrzucić do wrzącej wody i gotować, aż napęcznieją i nie będą surowe w środku.
Zdjęcia - jak zwykle - autorstwa mojego Kochanego Męża :)
Smakowite ;D
OdpowiedzUsuńale ja mięska nie jadam :(
OdpowiedzUsuńWszystkie zupy które pokazałaś na blogu wyglądają smakowicie i wszystkie planuję zrobić niedługo. Dzięki!
OdpowiedzUsuńA może coś jeszcze z deserów...?
W sam raz na powrót zimy;-) Pozdrawiam z zaśnieżonego Mazowsza
OdpowiedzUsuńA cebule przed wrzuceniem do rosołu należy przeciąć na pół i przypalić na blasze(patelni bez tłuszczu)...
OdpowiedzUsuń:-)
Clou
Ach, ten kolorek to z łupin! Śliczne.
OdpowiedzUsuńZbiorowo się wpisuję za trzy poprzednie i bieżący post - tylu rzeczy jeszcze nie wiem, choć wiem sporo, ale za każdym razem Twoje opisy i przytaczane historie wywołują przedziwny dreszcz. Jakbym kiedyś ja sama stała pod jakąś ścianą bez powrotu. Nie umiem zahamować łez.
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie Lewkonii j/w, piszesz Olu przejmujące teksty i nawet jeżeli są to opisy dań to jest w nich dużo czaru i emocji.Rosołek wygląda smakowicie i dodatki również.Pozdrawiam. Bożena
OdpowiedzUsuńKimonku, to może same kluseczki?
OdpowiedzUsuńAga, nie zapomnij o zupie Jankiela (z początków blogowania). Tę polecam najbardziej! :) O deserach także myślę, ale wiesz... dieta ;):)
Ori, wypluj proszę te słowa! :);)
Clou, hm tak nie próbowałam, ale skoro masz sprawdzone... Następnym razem.
Agnes, i te oczka tłuszczyku... :)
Lewkonio, zbieram łezkę po łezce i mocno Cię przytulam.
Bożenko, dzisiaj znowu wyjęłam Amorka i ciepło na niego popatrywałam...
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
Przez Ciebie posiałam pietruszkę...
OdpowiedzUsuńWłasna pietruszka... a to dopiero będzie rosołek :)
OdpowiedzUsuń