niedziela, 26 września 2010
Elżunia
Pamiętacie jeszcze mojego posta pt. "Nie całkiem nowa piosenka"? Przez chwilkę ponudzę Was datami... Czwarty lipca - uczestniczę w wykładzie "Klezmerzy na manowcach". Czwarty / piąty lipca - piszę swoją wersję znanej żydowskiej piosenki "Dona dona". Pierwszy sierpnia - zwiedzam Muzeum na Majdanku. Dziewiąty sierpnia - na stronie lubelskiego Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN" znajduję informację j.n.
"Elżunia - najprawdopodobniej żydowska dziewczynka. Wiemy o niej tylko to, co zapisała w formie wiersza na skrawku papieru:
Była sobie raz Elżunia,
umierała sama,
Bo jej tatuś na Majdanku,
w Oświęcimiu mama.
Karteczka z wierszykiem była ukryta w buciku znalezionym na Majdanku. Dziewczynka napisała jeszcze, że ma 9 lat, a piosenkę śpiewała na melodię: "Z popielnika na Wojtusia iskiereczka mruga."
i ktoś śmie twierdzić, że tych pieców krematoryjnych nigdy nie było... Czasem myślę, że ludzie mogą być jeszcze gorsi od najgorszych;(
OdpowiedzUsuńdaaawno temu (lata 60-te) moja mama, wówczas studentka, zwiedzała Oświęcim z przyjaciółką... traf chciał, że spotkały tam wycieczkę niemieckich studentów... wielu poruszonych, wielu milczących, wielu zaskoczonych ogromem tej tragedii... a wśród nich panienka niezadowolona i obrażona na cały świat... wygłaszająca złośliwe i niewybredne komentarze.... no cóż... miara się przebrała, gdy powiedziała, że to jest pic na wodę, dekoracje i podła polska propaganda...
OdpowiedzUsuńhmmm... mama nie wytrzymała... znała wówczas już dobrze j. niemiecki i mówiła dość płynnie... mam nadzieję, że tamta Niemka zapamiętała do końca życia udzieloną jej wtedy lekcję....
gdy podrosną moje dzieci na tyle, by zrozumieć... pojedziemy tam...
Iva, bo te piece to tylko propaganda chciwych Polaków, którzy chcą zarabiać na Oświęcimiu, jak na Disneylandzie. Na szczęście mamy światłego brytyjskiego naukowca, który to wielkie oszustwo ujawnia światu. Uff. Prawda wyszła na jaw.
OdpowiedzUsuńI nóż się w kieszeni otwiera.
lotnica, i na Majdanku...
OdpowiedzUsuńTak, nóż sam się otwiera!
Ten wierszyk, mój Boże... Nie umiem o tym pisać...
OdpowiedzUsuńDziękuję za Wasze przejmujące słowa...
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię, Kochana, do poznania innej historii http://odnowiona.blogspot.com/2010/09/nie-mozna-zapomniec.html
OdpowiedzUsuńTen post przywołał w pamięci oglądany przed wielu laty film produkcji radzieckiej pt"Zapamiętaj imię swoje". W pamięc wrył się obraz małych dzieci z wybitymi na drobnych rączkach numerami obozowymi. I jeszcze inny film produkcji polskiej pt."Jan Serce".Tam bohaterką uratowaną od śmierci przez Janka- bohatera filmu była żydowska dziewczynka - Bożenka, moja imieniczka. Nie pamietam jak brzmiało jej żydowskie imię. Bożena
OdpowiedzUsuńBożeno, wydaje mi się że drugi film, o którym wspomniałaś to jednak "Polskie drogi"... Wnuczka starego Żyda Sommera została przybraną córką Kurasiów. Bożenka znała pacierz i pięknie grała na skrzypcach.... W obawie o los dziewczynki, Kuraś umieścił ją w zakładzie szarytek, ale dzieci zostały stamtąd wywiezione i rozdanie rodzinom niemieckim... Również nie pamiętam jej żydowskiego imienia, Magda
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, masz rację Magdo.Jak mogłam pomylic tytuły?! To były "Polskie drogi", dziewczynka była wnuczka Sommera, grała pięknie na skrzypcach i znała pacierz, a jej przybranymi rodzicami byli p.Kurasiowie.Powtórzyłam, żeby zapamiętac i już się nie mylic.Jak mi głupio, ale wszystko sobie dzięki tobie przypomniałam Magdo- dziekuję. Bozena
OdpowiedzUsuńIvuś, dziękuję. Już wiesz, że byłam, czytałam...
OdpowiedzUsuńBożenko, Magdo, zapamiętuję zatem tytuły i wyglądam możliwości obejrzenia.
Wszystkich odwiedzających i komentujących serdecznie pozdrawiam.
Październikowo i filmowo pozdrawiam zarówno Olę, jak Bożenkę :)
OdpowiedzUsuńA czy ktoś z odwiedzających ten niezwykle ciekawy blog widział może ten dokument?
"Jestem stąd i jestem z powrotem"
(Francja 2009)
Reż.: Catherine Tullat i Stéphane Subiela
(film prezentowany na Krakowskim Festiwalu
Filmowym w 2009 r.)
... Magda