Miłość
Nie lubię i nie potrafię gotować. Wszystko zmienia się na jedną magiczną chwilę powrotu Piotra z jakiejś bliższej, lub dalszej podróży. On lubi jeść, a ja chcę mu sprawić przyjemność. Poza tym nie godzi się nie podjąć utrudzonego ciepłą strawą. Taka strawa to także symbol domu, więc... zakasuję rękawy i staję przy garach.
Dziś z tęsknoty za Piotrem i sztetlem powstał cymes. Na bogato: z imbirem, cynamonem i sokiem z pomarańczy. Tylko zdjęcia mojego autorstwa (z szacunku dla umiejętności Piotra) nie pokażę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz