środa, 22 czerwca 2011
Mistycznie
Za pośrednictwem Facebooka skontaktowała się ze mną Dana Forer - aktorka z izraelskiego "Mystorin Theatre Group", który weźmie udział w tegorocznym Festiwalu Teatrów Ulicznych. Artyści przyjeżdżają do Krakowa z nowym spektaklem, o baardzo mistycznym tytule "Baal Szem". Kto jeszcze nie wie, co to znaczy - zapraszam do lektury dzisiejszego posta.
Termin baal szem (hebr. mistrz imienia) zagościł w mistyce żydowskiej już w średniowieczu. Określa osobę, która zna imiona Boga i za ich pośrednictwem potrafi oddziaływać na świat. Cudotwórca, uzdrowiciel, pogromca dybuków (opętujące ludzi duchy) - tak byłoby mniej formalnie :) Baal szem to także twórca golemów - sztucznych ludzi lepionych z gliny, których ożywia wkładana pod język, lub przyklejana na czoło karteczka z wypisanymi imionami Boga.
Średniowieczni baal szemowie nie obnosili się ze swoją wiedzą i umiejętnościami. Na renesansowych dworach królewskich uważano ich za czarnoksiężników. W XVII wieku stali się osobami publicznymi, niosąc ulgę w różnych dolegliwościach fizycznych. Z tego czasu zachowały się podręczniki, jak zostać baal szemem, a także listy pacjentów i zalecane im kuracje. Wiek XVIII nobilituje mistyków, są już nie tylko uzdrowicielami ciała, ale i duszy. Wciąż przy pomocy imion Boga.
Zmienia to dopiero chasydyzm, którego ojciec - Izrael ben Eliezer, zwany Baal Szem Tow (Mistrz Dobrego Imienia) nawiązuje bezpośredni mistyczny kontakt z Bogiem. Co ważne, stały kontakt. Tym właśnie różni się cadyk (hebr. sprawiedliwy, przywódca chasydzki) od baal szema.
Zrobiło się naukowo, a miało być teatralnie :) "Hebrajskie litery, chasydzkie opowieści, prastare teksty i olbrzymie kukły zostaną powołane do życia na Rynku Głównym w Krakowie. Wszystko to dzięki wyjątkowemu połączeniu teatru wizualnego, tradycyjnego śpiewu i tańca. Z nami poznacie duchową historię Żydów Europy Wschodniej" - obiecują artyści "Mystorin Theatre Group". 9 lipca, godz. 20:00, scena pod Ratuszem. Będziecie?
Zdjęcie j.w. od Dany Forer.
Szczegółowych informacji (także na temat związanych ze spektaklem warsztatów) udziela Galicia Jewish Museum a zalogowanym ;) Facebook
Ojej! Oczywiście w Krakowie, ach... A do Warszawy się nie wybierają? Pewnie nie:(((
OdpowiedzUsuńZnowu się u Ciebie dowiedziałam czegoś szalenie ciekawego:) Natychmiast zamierzam poczytać wiecej na temat mistrzów imienia, dybuków i golemów:)
Pozdrawiam niezwykle zaciekawiona:)
Źródło encyklopedyczne podaje również, że określenia baal szem (aszk. bał szem) [hebr. mistrz imienia"]. "Określenia tego użyto po raz pierwszy we wczesnym średniowieczu, a wzmianka z XI wieku mówi o pewnym baal szem, którego widziano w dwóch miejscach jednocześnie (okciec Pio w charakterystycznej dlań bilokacji miał wczesnych prekursorów). Baal szem trudnił sięwypisywaniem amuletów, odprawianiem egzorcyzmów i leczeniem chorób umysłowych. Chroniłprzed demonami, utrzymywał w ryzach złe moce, opętujące ludzi duchy (dybuki) i udzielał porad ziołoleczniczych. Wprawdzie niekiedy nadawano to miano półanalfabetom, jednak nosili je także świętobliwi mężowie. Istnieje wiele opowieści op tym, jak przenosili się w powietrzu i czynili cuda za pomocą praktycznej kabały. Eliasz Baal Szem z Chełma (XVIw.)stworzył golema, którego ożywiał kawałek paipieru z tetragramem umieszczanym pod językiem. Po usunięciu tego papierka golem obrócił się w pył. Joel Baal Szem Heilprin (XVII w.) ocalił statek przed zatonięciem wypisując boskie imieę na jego dnie. Samuel Falk Baal Szem z Londynu (XVIII w.) dla swej znajomości alchemii cieszył się wielkim wzięciem u arystokracji angielskiej i potrafił chronić budynki przed pożarem. Najłynniejszym z tych cudotórców byłIzrael Baal Szem Tow, który sam przejął dziedzictwo nauk kabalistycznych od legendarnego Adama Baal Szema." ( za Encyklopediątradycji i legend żydowskich Alana Untermana
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Bobe - clou
Kaprysiu, no to Clou Ci dopomógł ;) Tylko co się stanie, jak zechce przekleić informacje z innych jeszcze źródeł? ;):)
OdpowiedzUsuń:-) Żadne "zechce przekleić" lecz wystukać paluchami literka po literce... przepraszam Cię Bobe za niedopuszczalne uzupełnienie Twej notki !!!!
OdpowiedzUsuń;-) ale wszak moderując mogłaś nie publikować. Pozdrawiam Clou
W takich chwilach żałuję z całego serca, że nie mieszkam w Krakowie. A dybuków ci w koło co niemiara, przydałby się taki w każdym większym mieście ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńClou, dlaczego miałabym nie opublikować? :) To oczywiste, że każdy poruszany przeze mnie temat można ciągnąć w nieskończoność :) a ja go tylko dotykam i tylko "z grubsza". Zresztą tak sobie założyłam, żeby zbytnio nie męczyć czytelnika.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przestukanie literka po literce. Zadałeś sobie sporo trudu. Untermana mam, korzystam, lubię.
Basiu, ja często żałuję, że w danej chwili nie jestem / nie mogę być w Warszawie, Łodzi, Leżajsku... Najgorsze są jednak lokalne wydarzenia poza moim zasięgiem, np. z uwagi na fakt, że w tym samym czasie trzeba pracować.
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że macie długi weekend.
Kaprysiu, dopytałam... Na razie teatr nie wybiera się do Warszawy :(
OdpowiedzUsuń