"Cudnie pleciesz" - powiedział Clou na widok moich chałek.
poniedziałek, 20 czerwca 2011
Medycznie
Nieczęsto miewa się okazję przeglądać prawie stuletnie recepty, skierowania lekarskie, wyniki badań. Wśród wielu różnych dokumentów z kolekcji bg, te zwróciły moją szczególną uwagę, ba! rozczuliły. Papier kruchy jak ludzkie życie... Dowód zdrowia osoby, która dawno odeszła... Dwujęzyczny (polski i jidysz) nadruk Przychodni Związku Lekarzy Żydów...
Niesamowite, trudno mi się sensowniej wysłowić. Taki kruchutki, błahy, bezbronny dokumencik przetrwał wielki kataklizm.Gdzie to wyszperałaś, przyznaj się!Pozdrawiam serdecznie
Ori, te dokumenty nie należą do mnie. Pochodzą z pewnej kolekcji, którą miałam szczęście obejrzeć, dotknąć, a Piotr sfotografować. Michaelino, to trochę jak z muszlami. Przyłożysz do ucha i słychać szum morza. Stare przedmioty też do nas mówią. Może ciszej, ale o ileż ciekawsze snują opowieści :) Bejlo, dziękuję :)
Wzruszające. Moja Mama odkrywa różne dokumenty po dziadkach, z różnych stron świata, ostatnio przydybała jakieś macedońskie korzenie. Pisze o tym książki i z każdej podroży w przeszłość przybiega z takim dokumentem, z kawałkiem cegły, z książką czy tkaniną. pozdrawiam
Najciekawszy w tych receptach jest podwójny nadruk w polskim i jidisz:) Bardzo starych dokumentów mam trochę w domu, większość również jest dwujęzyczna, ale ten drugi język to cyrilica z przełomu XIX i XX wieku. Ciekawe ,że współczesne wyniki badań wyglądają prawie tak samo jak te z kolekcji bg;)
Doro, czy książki Twojej mamy są "opisane" gdzieś w necie? Kaprysiu, obie wersje językowe to caly smaczek tych dokumentów. W pełni się zgadzam :) Scenki, widać taka maniera, wszak komputerów wypaczających charakter pisma wtedy nie mieli :)
niesamowite..... po prostu niesamowite...
OdpowiedzUsuńNiesamowite, trudno mi się sensowniej wysłowić.
OdpowiedzUsuńTaki kruchutki, błahy, bezbronny dokumencik przetrwał wielki kataklizm.Gdzie to wyszperałaś, przyznaj się!Pozdrawiam serdecznie
Powszechnie się uważa,że to tylko rzeczy,... przedmioty,a te podobno nie mają duszy.
OdpowiedzUsuńTo "znalezisko" jest tego żywym zaprzeczeniem:)
Nawet o receptach pięknie piszesz :-)
OdpowiedzUsuńOri, te dokumenty nie należą do mnie. Pochodzą z pewnej kolekcji, którą miałam szczęście obejrzeć, dotknąć, a Piotr sfotografować.
OdpowiedzUsuńMichaelino, to trochę jak z muszlami. Przyłożysz do ucha i słychać szum morza. Stare przedmioty też do nas mówią. Może ciszej, ale o ileż ciekawsze snują opowieści :)
Bejlo, dziękuję :)
Wzruszające. Moja Mama odkrywa różne dokumenty po dziadkach, z różnych stron świata, ostatnio przydybała jakieś macedońskie korzenie. Pisze o tym książki i z każdej podroży w przeszłość przybiega z takim dokumentem, z kawałkiem cegły, z książką czy tkaniną.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Najciekawszy w tych receptach jest podwójny nadruk w polskim i jidisz:) Bardzo starych dokumentów mam trochę w domu, większość również jest dwujęzyczna, ale ten drugi język to cyrilica z przełomu XIX i XX wieku. Ciekawe ,że współczesne wyniki badań wyglądają prawie tak samo jak te z kolekcji bg;)
OdpowiedzUsuńA pisali tak samo niewyraźnie, jak dziś ;)
OdpowiedzUsuńDoro, czy książki Twojej mamy są "opisane" gdzieś w necie?
OdpowiedzUsuńKaprysiu, obie wersje językowe to caly smaczek tych dokumentów. W pełni się zgadzam :)
Scenki, widać taka maniera, wszak komputerów wypaczających charakter pisma wtedy nie mieli :)
"Chodorowianie- Korzenie, Relacje, Wspomnienia" pod red. Antoni Mieczysław Dancewicz
OdpowiedzUsuń;)
pozdrawiam