czwartek, 4 listopada 2010
Zbliżenie IV
Ja: Zahar, pamiętasz naszą rozmowę w "Starce"? Wiesz, Twoje spostrzeżenia odnośnie ludzi po przyjeździe do Izraela i po pierwszej od wielu lat wizycie w Polsce...
Zahar: Chodziło mi oczywiście o konfrontację oczekiwanych stereotypów z rzeczywistością. Te "sabry" i "kibucnicy" - często jaśni, często blondyni, czasem z niebieskimi oczami i wysocy, nie wyglądali mi na Żydów, jakich sobie wyobrażałem. Zresztą faktycznie czytałem później, że statystycznie to pokolenie po Holokauście jest wyższe, zdrowsze i mocniejsze od swych rodziców. Ale to nie tylko to - również ich zachowanie, sposób chodzenia, pewność siebie - to też było odwrotnością moich pojęć "żydostwa". Na pewno miało to związek z faktem, że naprawdę czuli się "panami" i właścicielami tego kraju, a nie gośćmi, często niepożądanymi, w kraju innych.
A w Polsce było na odwrót. Przyjechałem po raz pierwszy z początkiem listopada 1986 roku - jeszcze za "komuny". Polacy wyglądali mi ciemni, niscy i niepewni siebie. Wielu chodziło w czapkach i kapeluszach (a w Izraelu tylko religijni tak chodzą). I nawet u każdego wydawało mi się, że widzę duży, żydowski nos... Pozory mylą. Choć z drugiej strony: na pewno jest tyle zamieszania w tych naszych genach, że może naprawdę wszyscy jesteśmy trochę Żydami i trochę Polakami? W to najbardziej chciałbym uwierzyć.
/Zahar M, obecnie mieszka w Izraelu, wyjechał z Polski w 1961 roku, mając 18 lat i 3 miesiące/
Oczywiście,że tak. Lata,pokolenia mijają i dlatego te ciągle podkreślane podziały są dla mnie absurdalne. Każdy ma prawo do własnej historii, kultury, tradycji i odrębności,ale nie ma "czystej krwi"i dobrze, bo od niej mały krok do faszyzmu.
OdpowiedzUsuńTo prawda z tymi genami, wiem, bo często kierując się intuicją, przez przypadek odkrywałam także w losie obcych mi ludzi cząstkę żydowskości - jeśli mogę tak to ująć. Ale z tego dialogu wysuwa się bardzo smutny opis, refleksja... Czy to znaczy, że Polacy nie czują się jak u siebie? Przecież wielu tak często to powtarza. Przykre. Smuci mnie również, że wielu bardzo późno dowiaduje się o swych korzeniach, jak np ja, będąc już dorosłą, albo wcale - tacy też są. Przeczuwam również, że nigdy więcej nie ujrzę Izraela. Na dzień dzisiejszy mam tylko internet i złudną namiastkę bliskości tego miejsca, poprzez zdjęcia. Za daleka to podróż, a sama, pewnie by, zginęła gdzieś po drodze :(
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy, inny* post niż zwykle. Podoba mi się, choć złapałam nostalgię :)
Pozdrawiam cieplutko :) :*
Taka historia z mądrą refleksją, iż nie znamy naszych genów, przodków. Kto zna tych sprzed tysiąca lat? A przypadek? Skrywana rodzinna tajemnica? Najprościej posegregować i ocenić po wyglądzie.
OdpowiedzUsuńPragnienia, marzenia społeczne kształtują pewność siebie, ale nie butę, chęć działania i radość z osiągnięć. Musi być jeszcze zaufanie i wiara w uczciwość.
Pozdrawiam:)
Czy to możliwe,że 65 lat po wojnie stereotypy myślenia - "Żyda poznac po wyglądzie" jeszcze cały czas funkcjonują w społeczeństwie polskim. Bożena
OdpowiedzUsuń