sobota, 22 maja 2010
Odkrywca tajemnic
Na krakowskim Kazimierzu, w bliskim sąsiedztwie Synagogi Starej, stoi sobie ni to kamienica, ni to dom. Współczesna i - mam nadzieję, że nikogo nie obrażę - nieciekawa. Na parterze bank, wyżej mieszkania (w tej chwili jedno do wynajęcia). Do niedawna myślałam, że historyczna jest jedynie lokalizacja owego budynku. Powstał on bowiem w miejscu, gdzie jeszcze w czasie II wojny światowej stała słynna Synagoga Na Górce. Od krakowskich przewodników usłyszycie, lub w krakowskich przewodnikach przeczytacie, że na Kazimierzu jest i było siedem synagog, lub też że jest ich siedem, a było osiem. Ta ósma to właśnie Synagoga Na Górce. Skąd rozbieżności? Nie była to bóżnica w ścisłym znaczeniu tego słowa, raczej dom modlitwy (niuanse omówię innym razem), ale z uwagi na słynnego mieszkańca owego domu nadano mu wyższą nazewniczo rangę (czy ja już aby nie tworzę jakichś językowych koszmarków?).
Tym mieszkańcem był nikt inny, tylko sam Natan Nata Spira - wybitny krakowski kabalista. Nie chcę wyjść na ignorantkę nadmieniając, że kabała to mistyczny nurt judaizmu, zaś mistycyzm to pragnienie zbliżania się do Boga i obcowania z nim już za życia, wszak post ten jednak nie o kabale. Nasz bohater żył na przełomie XVI i XVII wieku, w kamienicy, którą sprezentował mu bogaty teść - Mojżesz Jakubowicz. Najsłynniejszym dziełem Natana Naty Spiry jest kabalistyczny komentarz do Tory - Megale Amukot - Odkrywca Tajemnic. Powiada się, że Natan Spira twarzą w twarz rozmawiał z prorokiem Eliaszem, a wiedzieć trzeba, iż tylko nieliczni dostępują tego zaszczytu. Dla zwykłego śmiertelnika takie spotkanie jest ostatnim.
Nie doświadczając trosk materialnych (patrz bogaty teść), Natan Nata Spira poświęcał długie godziny wytężonym studiom. W oknie pokoju, w którym zwykł pracować, do białego rana paliła się świeca - kazimierska latarnia dla spóźnionych przechodniów. Pewnej nocy zabrakło jej światła, a wraz z nim - wielkiego kabalisty. Wielki, czy nie wielki - każdy w końcu musi odejść z tego świata. Co nam pozostało po Natanie Spirze? Jego sława i dzieła, sporo pięknych legend (zachęcam do lektury "Żydowskiego Krakowa" H.Halkowskiego). Coś jeszcze?
Kamienica - dar teścia dla zięcia - została zniszczona w czasie II wojny światowej. Nie przez Niemców. Po przeniesionych do getta Żydach pozostały na Kazimierzu domy i... fama żydowskiego złota. Zaczęto go gorliwie poszukiwać. Synagoga Na Górce - być może kojarzona z wielkim kabalistą, a ten z alchemikiem :), padła ofiarą wyjątkowo brutalnych łupieżców. Nie było czego remontować. Stąd nowy, powojenny budynek, przypomnijmy - nieciekawy. Jest w nim jednak coś niezwykłego. Kamienne odrzwia z przepięknym, głębokim śladem po mezuzie. Skąd ten, nieprzystający do betonu kamień i żydowski znak w komunistycznym mieście?
Rozpuściłam wici. Nikt nie wie. To tajemnica, a ja choć przez moment chcę być odkrywcą tajemnic. Wierzyć, że to odrzwia domu Natana Naty Spiry, którego duch, a wraz z nim żydowski mistycyzm wciąż unosi się nad Kazimierzem. Oby.
Twój blog (oraz blog Moniki 'Co się dziwisz') może posłużyć mi jako przewodnik po Krakowie, po jego najciekawszych, a często nieopisywanych w oficjalnych przewodnikach, miejscach. Będę pamiętać o tym zakątku przy następnej wizycie w Krakowie.
OdpowiedzUsuńA co wywołało na mojej twarzy nikły uśmiech?
"Nie doświadczając trosk materialnych (patrz bogaty teść)..." -- o tym mogę tylko pomarzyć. ;-) Oj, bogaty teść przydałby mi się i taki podarunek w postaci -- jeśli nawet nie kamienicy, to chociaż niedużego domku na przedmieściu. ;-))
Pozdrawiam.
I tak to bogaty teść może się przysłużyć nauce, i religii. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Tylko gdzie takiego znaleźć.
OdpowiedzUsuńPozdrawia doświadczający trosk materialnych
Maro
No to teraz mnie zastrzeliłaś ;] Wspaniały, arcy-przewrotny tekst i piękne ujęcia... Nigdy nie wiadomo wokół czego krążymy sunąc w bezmiarze czasu i przestrzeni. Większość przechodniów, turystów z woli czy przypadku, nie zdaje sobie sprawy z takich perełek, bo któż jeszcze dzisiaj szuka Wrót do transcendencji? A tak swoją drogą, u mnie w miasteczku też jest jeden skarb o którym nikt nico nie wie... :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, jak zawsze urzeczona :)
Chciałam tylko powiadomić, że zmieniłam ustawienia w herbaciarni i teraz można bez problemu zostawiać komentarze... I think :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jolu, zapraszam na krakowski spacer, ścieżką mniej, lub bardziej wydeptaną. Zawsze warto.
OdpowiedzUsuńJolu, Marku, chcielibyście być zależni od teścia?, no co Wy! ;):)
Anhelli vel Wero :) Dziękuję! Wiesz... lubię ten tekst. Gratuluję skarbu i liczę, że będzie o nim na blogu. Z komentarzami obiecuję się zmierzyć ;)
Pozdrawiam, pozdrawiam, pozdrawiam.