sobota, 13 marca 2010
Gościnne progi antykwariatu
Nie mam kolekcjonerskich ciągot. Tak było od zawsze. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek cokolwiek zbierała. Pokaźne klasery kolegów, mozolnie i dumnie gromadzących znaczki, monety, czy widokówki nie budziły we mnie żadnych żywszych emocji. Raczej wyrzucam, niż przechowuję. Wyjątek stanowią książki, ale - konsekwentnie - bez zacięcia bibliofilskiego. Chcąc zobaczyć piękny, stary przedmiot idę do muzeum.
Tak było jeszcze tydzień temu, dopóki nie postanowiłam sprawdzić, a potem oczywiście pokazać na blogu, jakimi zasobami judaików dysponują krakowskie antykwariaty i sklepy ze "starociami". Na pierwszy ogień (dobry początek?) poszły dwa takie miejsca, oczywiście na Kazimierzu. Plon niewielki, ale - mam nadzieję - zachęcający. Przyjęłam zasadę, że najmłodsze przedmioty, jakie warto pokazać, powinny mieć przedwojenną metrykę.
Nawet ukochanych judaików nie będę kupować i kolekcjonować, zamierzam im tylko robić zdjęcia (zdolną i cierpliwą ręką Piotra). Tak uwiecznione mogę zachować dla siebie, a także podzielić się nimi na Bobe Majse.
Dzbanuszek na zdjęciu to część chanukiji (lampki chanukowej). To tzw. szames (pomocnik) - dziewiąty (dla odróżnienia od pozostałych zazwyczaj wiszący) dzbanuszek z oliwą, od którego zapala się właściwe osiem świateł. Co dodaje uroku, a pewnie i wartości temu drobiazgowi, to zachowane mocowanie - zawieszka. Dzbanuszek jest okazały, mogę sobie zatem wyobrazić, jak piękna musiała być sama chanukija!
Woreczek / torebka na... najprawdopodobniej tefilin (skórzane pudełeczka z czterema fragmentami Tory), może modlitewnik? Torebka nie jest duża, poza tym zdobiona motywem Gwiazdy Dawida - symbolem przynależności narodowej, często znakiem rozpoznawczym sympatyków syjonizmu.
Ten piękny, srebrny, wykonany w technice filigranu przedmiot to... mezuza. Litery szin, dalet i jod tworzą wyraz Szaddaj - hebr. Wszechmocny (Imię Boga). Wewnątrz tekst modlitwy Szma Israel - Słuchaj Izraelu! Znak żydowskiego domu. Najczęściej spotykane mezuzy, to podłużne pojemniczki przytwierdzane ukośnie do prawej framugi drzwi wejściowych.
Modlitewnik na święto Szawuot (Święto Tygodni, upamiętniające nadanie Mojżeszowi Tablic Dekalogu na Górze Synaj), wydany we Lwowie (Lwów - Lemberg), w 1907 roku.
Pięcioksiąg Mojżesza - jid. Chumesz - Tora - pierwsza i najważniejsza część Biblii Hebrajskiej. Chumesz z komentarzem Rasziego wydany w Piotrkowie, w 1932 roku. Raszi - najwybitniejszy komentator Biblii Hebrajskiej i Talmudu. Żył i działał w średniowiecznej Francji, jego przejrzyste, proste objaśnienia są aktualne do dziś.
Dzbanuszek, mezuza i torebka pochodzą z "Antiquarium", ul. Meiselsa 20, Kraków.
Książki pochodzą z Antykwariatu "Na Kazimierzu", ul. Meiselsa 17, Kraków.
Oj, jak się uda dotrzeć jutro to chociaż popatrzę na cuda z Antiquarium!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne to wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
przepiekne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńMezuzua mnie zauroczyla, chcialabym ja miec :)A na nim ten piekny modlitewnik...
OdpowiedzUsuńMezuza piękna, bogata z nutą orientu - dzbanuszek za to ma wspaniały idealny kształt: zachwycam się jego krągłościami i linią!
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam wszelkiego rodzaju targi staroci i antykwariaty z całym ich zbieractwem, więc pewnie trudno by było mnie stamtąd wypędzić ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna mezuza!!!
Cieszę się, że do Ciebie trafiłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
ach... piękne stare przedmioty.... a Twoje słowa dodają im życia...
OdpowiedzUsuńKochane, cieszę się, że pierwsze wirtualne "zbiory" spodobały się. Planuję cykl postów tego typu.
OdpowiedzUsuńKankanko, udało się?
Jednoskrzydła, także zwróciłam uwagę na wyjątkowej urody krągłości dzbanuszka.
Małgosiaart, witam serdecznie.
Pozdrawiam Was i życzę miłej końcówki weekendu.
Płatki róży,
OdpowiedzUsuńczy drżą
i opadają na dźwięk
skaczącej wody?
Bobe Majse, warto, naprawdę, mieć parę starych przedmiotów w domu. I wcale nie myślę tu ani o pocztówkach, ani o znaczkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
ma.ol.su, chciałabym mieć piękną, starą menorę - to na pewno... Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńPiękne, piękne... Dzbanuszek chanukowy autentycznie mnie wzruszył, nie wiedzieć: urodą zdjęcia czy co...? A mezuza to majstersztyk po prostu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w nastroju nostalgicznym, P.
Jakie to piękne... :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Olu, ja w przeciwieństwie do Ciebie zawsze coś kolekcjonowałem. Już od przedszkola. Wtedy były to widokówki i monety (zresztą do dziś kolekcje te istnieją), gdzieś od klasy maturalnej zbieram książki (literatura piękna, głównie z obszaru związanego z polską kulturą, a więc i Bruno Schulz i Issac Bashevis Singer, którego bardzo cenię). Mało tego, te wszystkie książki ze swej kolekcji czytam i przeżywam.
OdpowiedzUsuńJednak nie wszystko można mieć i te swoje kolekcje kiedyś zostawię.
A co do Twoich zdjęć z antykwariatów, tylko pogratulować, jak to się mówi u mnie na Podlasiu. Będzie aktualizacja?
P.S. Byłem w niedzielę w Tykocinie z dziećmi. Przeszliśmy miasto wzdłuż, czyli od cmentarza katolickiego z kaplicą neogotycką Glogerów, przez rynek z kościołem barokowym (w wejściu wisi proporczyk z 1936 roku, pamiątka protestów mieszkańców Tykocina przeciwko polityce rządu, protestów o wydźwięku endeckim, chyba nawet biskup łomżyński musiał interweniować wtedy - tego nie znajdziesz w przewodnikach, dziś o endeckości Podlasia zachodniego mało jest materiałów) i pomnikiem Stefana Czarnieckiego, muzeum w synagodze oraz wystawę stałą poświęconą Zygmuntowi Glogerowi i Zychowi Bujnickiemu, lokalnemu przedwojennemu malarzowi tykocińskiemu po cmentarz żydowski na drugim końcu miasta. Jeśli zdjęcia wyszły napiszę w jakiejś przyszłości notkę o tym cmentarzu.
P.S. Znasz płytę "Tykocin" nagraną przez Włodka Pawlika i Randy Breckera (potomka tykocińskich Żydów)?
Judaika w antykwariatach / kolekcjach osób prywatnych to pomysł na cykl postów. Jestem czujna:), rozglądam się, pytam... ale oryginałów nie ma dużo, w przeciwieństwie do podróbek:) Sprzedawcy twierdzą, że to już nie te czasy, gdy ludzie z piwnic, strychów znosili całe walizy judaików. Gdy było tych przedmiotów na rynku dużo - nie cieszyły się zainteresowaniem, gdy chęć kupna wzrosła - zasoby skończyły się:)
OdpowiedzUsuńTy masz Tykocin pod ręką, ja muszę planować całą wyprawę, by w końcu kiedyś go odwiedzić:)
Czy nie chodzi o malarza Zygmunta Bujnowskiego? To przez niego nie mogłam długo trafić na trop Andrzeja Rzepkowskiego.
Płytę przed chwilą odszukałam na youtube:)
Tak tak, to chodzi o Zygmunta Bujnowskiego (Zych - zdrobnienie, takie imię też występuje na nagrobku na cmentarzu w Tykocinie). Dlaczego nie mogłaś przez niego trafić na trop Andrzeja Rzepkowskiego?
OdpowiedzUsuńNie chodzi o imię, tylko nazwisko:) W sieci też ktoś je przekręcił, w dodatku przyporządkował obrazom Rzepkowskiego. Szukałam więc nie tego malarza i w dodatku pod złym nazwiskiem. No, ale mój upór się opłacił z nawiązką:)
OdpowiedzUsuńNo tak, źle napisałem. :)
OdpowiedzUsuńDanielu, z tym malarzem (a raczej jego nazwiskiem) "coś jest na rzeczy":) Gdy dojdziesz do posta "Nostalgicznie" wszystko się wyjaśni:):):)
OdpowiedzUsuń