wtorek, 15 grudnia 2009
Koncert
częste powroty
w progi dawnego domu
skrzypce klezmera
Byłam z Piotrem na wyjątkowym koncercie! - Koncercie Chanukowym w synagodze postępowej Tempel w Krakowie. Trzynasty dzień grudnia - data skądinąd mroczna, na mauretańskim "niebie" świątyni gwiazdy, pod sceną światła, przy aron ha-kodesz chanukowy świecznik. Trzy świece uroczyście zapalił Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich, w asyście Rabina Krakowa - Boaza Pasha i Przewodniczącego Krakowskiej Gminy Żydowskiej - Tadeusza Jakubowicza. Dyrektor Festiwalu Kultury Żydowskiej - Janusz Makuch pięknie opowiedział o Chanuce, a następnie zaprosił na scenę bohaterów wieczoru - dwie wspaniałe klezmerskie kapele: Bester Quartet i Kroke. Każdy zespół zagrał osobno, a następnie wspólnie wykonali przebój Ajde Jano.
Nie sposób opisać tego, jak grali i co się działo. To była muzyczna uczta! Od klaskania, a zwykle się nie wysilam, spuchły mi dłonie. Nie znam się na muzyce, nie będę więc dokonywała pseudo analiz (zresztą gdzieżbym śmiała) i siliła się na mądry ton. Napiszę po prostu, że byłam zachwycona! Rano o koncercie gruchały wszystkie krakowskie gołębie, które na tę okoliczność powinny raczej zamienić się w krakowskie słowiki ;) Nie przestały do dzisiaj.
Bilety otrzymaliśmy w prezencie od "Chederu", z którym za sprawą mojego bloga i posta "A taki cheder znacie?" nawiązałam przemiły kontakt. Czuję się zaszczycona, że link do Bobe Majse znajduje się na stronie internetowej Stowarzyszenia. Za wszystko pięknie dziękuję!
Grudzień to jednak niezwykły miesiąc...
Chanuka potrwa do piątku do zachodu słońca. Chcę pokazać wszystkie osiem świeczek :), w sprawie posta o samym święcie proszę więc jeszcze o chwilkę cierpliwości.
Kroke! Zazdroszczę i cieszę się, że Ty tam byłaś!
OdpowiedzUsuńach zazdroszcze ze moglas tam byc ,sama poszlabym z ciekawosci :)
OdpowiedzUsuńech.... ja chcę do Krakowa.... bardzo...
OdpowiedzUsuńi herbatki z cynamonem na dwie filiżanki :)
Serdecznie zapraszam do Krakowa :) Ola
OdpowiedzUsuńNo uważaj, uważaj, bo ja już od jakiegoś czasu na walizkach siedzę i tylko czekam na okazję. Kraków to ze wszystkich polskich miast to właśnie, które kocham najbardziej. Jakieś takie zapamiętane. Mam z niego mnóstwo dobrych wspomnień.
OdpowiedzUsuńChoć ostatni raz byłam w Krakowie 13 lat temu to wiem,że gdybym dziś z dworca przeszła na Planty to umiałabym dojść na Kazimierz - bo zazwyczaj chodzę pieszo. Ten sprzed 13 lat był jeszcze szary, smutny i pusty, teraz pewnie bardzo się zmienił - sądząc po Twoich relacjach. Ogromnie Ci tego zazdroszczę, musi być pięknie!
Pozdrawiam Ciebie, Kraków i Kazimierz, P.
Pasjonatko, 13 lat temu Kazimierz rzeczywiście straszył. Do tego stopnia, że nigdy nie odważyłam się tam pójść. Wówczas też nawet nie przypuszczałam, że kiedyś będzie mnie fascynował. Niektórzy twierdzą, że jest teraz bardzo komercyjny. Powstało kilka architektonicznych "koszmarków" - niestety, jest mnóstwo knajp i kawiarń (ale czy to źle?), synagogi zostały pięknie odnowione i większość można codziennie zwiedzać, no i tyle się dzieje... (FKŻ, CKŻ, JCC, GJM, Cheder). Przyjeżdżaj! Sama wyrobisz sobie opinię. Pozdrawiam mocno - Ola
OdpowiedzUsuńDwa lata temu byłam na Festiwalu Kultury Żydowskiej i było to niezapomniane przeżycie. Kazimierz mnie oczarował - atmosfera nocą niczym w wakacyjnych miasteczkach południowej Europy. I do tego ta fantastyczna muzyka i atmosfera. Na pewno jeszcze tam wrócę!
OdpowiedzUsuń