czwartek, 26 marca 2015
Ptaszek
"Drzewo jest wysokie, drzewo jest zielone,
Morze jest słone, morze jest głębokie,
Jeśli morze głębokie, co drzewu do tego
Cóż morze obchodzi, że drzewo zielone.
Drzewo jest wysokie, drzewo jest zielone,
Ptak piękny na drzewie odleci daleko,
Jeśli ptak odleci, co drzewu do tego
Cóż obchodzi ptaka, że drzewo zielone.
Morze jest słone, morze jest głębokie,
Piękny ptak na drzewie, odleci daleko,
Jeśli ptak odleci, co morzu do tego
Cóż obchodzi ptaszka, że morze głębokie.
Człowiek śpiewa pieśni, bo morze głębokie,
Człowiek śpiewa pieśni, bo drzewo zielone,
Jeśli ptak odleci, człowiek nie zaśpiewa
Cóż ptaszka obchodzi, czy milczy, czy śpiewa."
/"Co ptaszka obchodzi", Hanoch Levin/
Koliber znad Morza Martwego, Izrael.
sobota, 21 marca 2015
piątek, 20 marca 2015
Niespodzianka
Deszczowy piątkowy wieczór ociepliło rodzinne spotkanie. Najpierw na mieście, potem w aparthotelu przy krakowskim Rynku. Przestronne, nowoczesne wnętrze z zapierającym dech widokiem na kościółek św. Wojciecha, fragment Sukiennic, ratuszową wieżę i fasadę Pałacu pod Baranami.
Z tą pocztówką mogła konkurować jedynie mezuza, zdobiąca drzwi jednego z mieszkań. Apartament dla religijnych Żydów! - pomyślałam.
Zapytany o mezuzę recepcjonista uprzejmie wyjaśnił, że z tego lokalu korzysta właściciel hotelu, jeśli akurat przebywa w Krakowie. Ma żydowskich przodków i żonę protestantkę.
niedziela, 15 marca 2015
Sztuka
Sztuka czyni wolnym. Autor - Grzegorz Klaman. MOCAK - Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie.
Dystans artysty, dystans odbiorcy.
Idealna wystawa na deszczową, refleksyjną sobotę.
piątek, 6 marca 2015
Pożydowski
W polsko-angielskim słowniku internetowym szukam tłumaczenia słowa “pożydowski” (dom), “pożydowska” (własność). Słownik nie wie, nie zna się, nie współpracuje. Wyrzuca jedynie tzw. podobne wyniki. Oto one: żydowski, dziadowski, freudowski, ojcowski, lizusowski i... pozytywka.
“Żydowski”. Prawdziwe, pierwotne określenie. Gdy się dobrze zastanowić - jedyne słuszne, bo to przecież wciąż ich własność.
“Lizusowski”. Ludzkie życie kosztowało niewiele. Donos za worek mąki, lub - ot tak - dla zabawy, międzysąsiedzkie porachunki, zazdrość, strach.
“Dziadowski”. Mały, krzywy, drewniany domek bez wygód. To, co ocalało, dziś najczęściej nie przedstawia wielkiej (żadnej) wartości. A wtedy? Świecznik, garnek, dodatkowa pierzyna...
“Ojcowski”. Krótka rodzinna historia, nie do chwalenia się, chyba że przy wódce.
“Pozytywka”. Z hymnem Polski, czy Izraela?
“Freudowski”. Ten “synonim” podoba mi się najbardziej i nie muszę wyjaśniać, dlaczego.
Łęczna.
Property formerly owned by Jews…
Property used to belong to Jews…
‘Post-Jewish’ property…
środa, 4 marca 2015
Letnisko
Czyste powietrze i dwa źródła mineralne uczyniły zeń kurort nad Pilicą.
“Był to na lato punkt inwazji
Drobnej żydowskiej burżuazji…”
Tak o Inowłodzu pisał w “Kwiatach polskich” Julian Tuwim.
“(...) Zjeżdżali tu. I tu, nieśmiała,
Panieńsko smutna i nerwowa,
Z Irą i Julkiem przyjeżdżała
Pani Adela Tuwimowa.”
Czyżby z powodu depresji, zwanej wtedy melancholią? Pewnie niejeden bezradny lekarz zalecał tego typu “kuracje”.
Ale dzieci, dzieci były szczęśliwe.
W dawnych żydowskich domkach przy rynku mieściły się skromne sklepiki. Być może w jednym z nich kupował cukierki przyszły Wielki Poeta?