sobota, 24 marca 2012
Ulica aryjska - odsłona druga
"W latach trzydziestych, kiedy w Warszawie pojawiły się sklepy aryjskie, moja babcia, która charakterek miała trudny, potrafiła wejść do takiego sklepu i zapytać: Przepraszam, czy to jest sklep aryjski? Odpowiadano: Tak. - W takim razie dziękuję, ponieważ ja kupuję wyłącznie u Żydów. I wychodziła."
O swojej babci opowiedziała mi jedna z czytelniczek Bobe Majse, a ja TAKĄ babcię od razu polubiłam i zapragnęłam przedstawić na blogu. Mądra i odważna kobieta.
Ta optymistyczna historia świadczy dobitnie o nieoptymistycznej sytuacji w przedwojennej Polsce. Antysemityzm na uczelniach, w kościołach, prasie i na ulicy. Ulicy aryjskiej.
O tej sytuacji mowila takze Irena Sendlerowa, w "swojej" ksiazce.
OdpowiedzUsuńKasiu, masz na myśli to konkretne / cytowane przeze mnie zachowanie?
Usuń"W czasach bojkotu żydowskiego handlu, jako demonstrację przeciwko endeckiej propagandzie, Jerzy wchodząc do sklepu pytał: "Przepraszam, czy to sklep chrześcijański?". Gdy potwierdzono, Jerzy wychodził i grzecznie uchylając kapelusza mówił: "Przepraszam, ale ja kupuję tylko u Żydów" (Antoni Słonimski, "Alfabet wspomnień", hasło: Jerzy Stempowski, PiW, Warszawa 1975)
OdpowiedzUsuńHmm..O babci opowiadał mi tata. Widać nie tylko Jerzy Stempowski we wspomnieniach Antoniego Słonimskiego stosował ten sposób zachowania w sklepach aryjskich. Babcia była osobą, która otwarcie i odważnie prezentowała swoje poglądy, a bojkot tych sklepów był dosyć powszechny. Porządni ludzie tam nie kupowali. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu Kalwaryjska?
OdpowiedzUsuńTak.
UsuńCudnie.
OdpowiedzUsuńI odważnie.
Opowiem Wam przy okazji o innej Babci, babci mojego dobrego kolegi z Łodzi. Była Niemką i gdy przychodziło do niej gestapo proponować volkslistę, Babcia niezmiernie wysoką niemczyzną wyrzucała ich z klatki schodowej z oburzeniem objaśniając, że jest Polką, nie zna ani słowa po niemiecku, to znaczy trochę się uczyła w szkole, ale już zapomniała, i co oni sobie wyobrażają i że jest wysoce oburzona i zdegustowana. Brali ją za nienormalną i z czasem zaprzestali wizyt...
Piękna opowieść.
UsuńOlu, mialam na mysli, opisywana przez I.Sendler sytuacje na polskich uczelniach, w urzedach.
OdpowiedzUsuńPisze ona:"w indeksach na ostatniej stronie znajdowala sie pieczec:prawa strona, aryjska, dla Polakow, lewa strona dla Zydow.Chodzilo o rozdzielenie nas na wykladach.Ja zawsze siedzialam razem z Zydami, okzujac w ten sposob soja znimi solidarnosc."